„Bild” w wydaniu bez zdjęć uzasadnia publikowanie drastycznych fotografii
We wtorek najpopularniejszy niemiecki dziennik „Bild” (wydawany przez Axel Springer) nie zamieścił w swoim wydaniu papierowym i w serwisie internetowym ani jednego zdjęcia. To odpowiedź redakcji na krytykowanie tego tabloidu i innych tytułów prasowych za publikację drastycznych zdjęć, m.in. martwego dziecka z Syrii. - Moim zdaniem właśnie w ostatnich tygodniach bardzo wyraźnie zobaczyliśmy, dlaczego zdjęcia mają takie znaczenie - tłumaczy Kai Diekmann, naczelny „Bilda”.
W zeszłym tygodniu „Bild” tak jak wiele europejskich dzienników opublikował na pierwszej stronie zdjęcia martwego chłopca z Syrii znalezionego na tureckiej plaży. Różne tytuły zdecydowały się zamieścić mniej lub bardziej drastyczne ujęcia ciała Syryjczyka: od przodu, z tyłu, niesionego przez ratownika, z zamazaną twarzą. Inne opublikowały je dopiero dzień później, natomiast niektóre tłumaczyły czytelnikom, dlaczego nie zdecydowały się tego zrobić.
We wtorek „Bild” na potwierdzenie swojej decyzji postanowił pokazać, jak wygląda jego wydanie bez jakichkolwiek zdjęć. Nie ukazały się one zarówno w wersji papierowej, jak i serwisie internetowym dziennika, przy czym pozostawiono przy tekstach ramki i zarysy nieopublikowanych fotografii.
W dzienniku znalazła się też rozmowa z jego redaktorem naczelnym Kaiem Diekmannem, który wyjaśnił, dlaczego opublikowano takie wydanie. - Ta gazeta nie bez powodu nazywa się „Bild” (niem. zdjęcie, obraz - przyp.red.), a nie „Tekst” czy „Tytuł”, ponieważ u nas zdjęcia grają dużą rolę w sposobie przekazu. Obraz dociera do mózgu dużo szybciej niż słowo pisane. Obraz mówi więcej nie tysiąc słów - podkreślił Diekmann. - Moim zdaniem właśnie w ostatnich tygodniach bardzo wyraźnie zobaczyliśmy, dlaczego zdjęcia mają takie znaczenie. One dokumentują rzeczywistość, są świadectwem prawdy i dlatego konieczne jest pokazanie, co się stanie, gdy nagle tych zdjęć nie będzie. Wówczas widać, jakie znaczenie mają w dziennikarstwie. W ostatnich miesiącach ciągnęły się dyskusje, czy na pewne zdjęcia należało czytelnika narażać, czy nie. Zdjęcia mordercy, zdjęcia katastrofy, biedy i nędzy wojennej. Zdjęcia były jakoby zbyt wstrząsające i nie należało ich pokazywać. To jest bzdura, totalna bzdura. Zdjęcia są odbiciem rzeczywistości i gazeta oraz dziennikarze muszą taki materiał dostarczać - ocenił naczelny „Bilda”.
Kai Diekmann zadeklarował, że kierowany przez niego dziennik nie zamierza zamazywać najbardziej drastycznych fragmentów fotografii. - My musimy pokazać zdjęcia czytelnikowi. To jest rzeczywistość, a rzeczywistość jest bezwzględna. I to jest zadanie dziennikarza. Dlatego nie może być dyskusji, czy i jak ograniczyć pokazywanie zdjęć. Rzeczywistość nie jest wypikselowana lub przykryta czarnym paskiem. Zdjęcia ją pokazują. To jest nasze zdanie - powiedział.
Przypomnijmy, że ponad dwa tygodnie temu dziennik „Fakt” (wydawany przez Ringier Axel Springer Polska) zamieścił na pierwszej stronie zdjęcie dziewczynki umierającej po uderzeniu siekierą, za co został mocno skrytykowany przez środowisko dziennikarskie i część czytelników. Redaktor naczelny „Faktu” Robert Feluś początkowo bronił publikacji tego zdjęcia, tłumacząc, że tak powinien postępować tabloid, jednak po dwóch dniach przyznał, że był to błąd i przeprosił wszystkich urażonych, zwłaszcza rodzinę zmarłej dziewczyny.
Dołącz do dyskusji: „Bild” w wydaniu bez zdjęć uzasadnia publikowanie drastycznych fotografii
a potem wielka, chyba gumowa jego Kukła zrobiona przez Palestyńczyków ?
O ile coś z tego rozumiem ?
Co w tym drastycznego ?