SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dlaczego przedsiębiorcy wybierają umowy śmieciowe? To nie chowanie pieniędzy dla samego chowania

Przedsiębiorcy bronią tzw. umów śmieciowych, które dają im większą elastyczność. Dzięki umowom o dzieło wielu młodych ludzi znalazło swoją pierwszą pracę, a niektóre firmy tworzą więcej miejsc pracy niż gdyby oferowali pracownikom etaty. - Pracodawca proponuje to, na co go stać, żeby być konkurencyjnym, nie chowa w kieszeni pieniędzy dla samego chowania - podkreśla Zbigniew Żurek, wiceprezes Business Centre Club.

Zdaniem pracodawców, nie tylko dla nich elastyczne rozwiązania na rynku pracy są korzystne.

 – Te same pieniądze wydane przez pracodawcę, w zależności od formy zatrudnienia czy formy kontraktu, trafiają w większej lub mniejszej części do pracownika – przypomina Zbigniew Żurek. – Jeżeli pracodawca chce zapłacić za daną pracę czy usługę 100 zł, to w przypadku umowy o dzieło, z 50 proc. kosztem uzyskania przychodu, w kieszeni pracownika zostaje 90 zł. Jeżeli jest to zwykła umowa o dzieło – ok. 80 zł, a jeśli to jest umowa o pracę, to zostaje ponad 40 zł.

Jak podkreśla, jest grupa ludzi, którzy chcą pracować na podstawie np. umowy o dzieło. Świadomie rezygnują z kosztownych ubezpieczeń i składek na emeryturę, które z pensji pracownika zabiera państwo, na rzecz np. wyższych zarobków.

W wielu przypadkach jest to jedyna szansą, by pracę mieć i ją utrzymać. Chodzi np. o osoby starsze, po 50. roku życia, którym trudno znaleźć pracę.

 – Bardzo wielu ludzi młodych, dzięki atypowym formom zatrudnienia znajduje swoją pierwszą pracę. Jeżeli ma się lat 20, to emerytura będzie za 40 lat, więc zdąży się jeszcze na nią zapracować. Trzeba pamiętać również o ludziach starszych, którzy w ten sposób dorobią sobie do pensji. Jest wiele aspektów, bo i wiele jest, na szczęście, możliwości świadczenia pracy – twierdzi wiceprezes BCC.

Jego zdaniem, możliwość zatrudniania osób na umowach o dzieło pozwala pracodawcom na tworzenie większej ilości miejsc pracy, bo znacząco zmniejszają ponoszone przez niego koszty pracy. To może okazać się kluczowe w obliczu spowolnienia gospodarczego, kiedy firmy szukają oszczędności, gdzie się da.

 – Pracodawca proponuje to, na co go stać, wydaje tyle, ile może, po to, żeby być konkurencyjnym, żeby jego firma nie upadła. Musi racjonalizować wydatki. Musi również odkładać część środków nie tylko na inwestycje, ale także na gorsze czasy – uważa Zbigniew Żurek. – Na pewno najlepiej byłoby pracować na umowę o pracę, na czas nieokreślony i zarabiać jeszcze do tego pięć średnich krajowych. Są tacy, którzy tak pracują, ale niestety nie wszystkim takie warunki proponują.

Obecnie od umów o dzieło nie płaci się składek na ubezpieczenie społeczne, chyba, że umowa taka jest zawierana z własnym pracodawcą lub na jego rzecz, obok umowy o pracę (chodzi tu o uniknięcie obchodzenia przepisów Kodeksu pracy).

Podczas tzw. drugiego expose premier Donald Tusk zdementował pojawiające się doniesienia, że wszystkie umowy o dzieło będą podlegały składkom na ubezpieczenie społeczne. Zdaniem premiera oznaczałoby to wzrost bezrobocia i kosztów pracy, co byłoby niekorzystne zwłaszcza w czasie kryzysu.

Dołącz do dyskusji: Dlaczego przedsiębiorcy wybierają umowy śmieciowe? To nie chowanie pieniędzy dla samego chowania

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
olo
mnie umowa o dzielo ,zlecenie bardzo pasi :))
odpowiedź
User
kx
Umowy o dzieło to jedno wielkie cwaniactwo i pole do nadużyć. Przede wszystkim dla cwanych polskich wydawców, to efektywna furtka do zaniżania kosztów tworzenia newsa, reportażu czy innego dobrego artykułu. Oszczędności pracodawców idą za daleko. W takim Elblągu można mówić o szczęściu, jeżeli zaproponują tobie umowę o dzieło. Często praca tam odbywa się na zasadzie zwykłego rachunku lub podejrzanego rodzaju paragonu, na którym znajdziemy wyceny bez żadnych uzgodnień z pracownikiem.
Wydawcy oszczędzają nie tylko na takich nielegalnych stosunkach pracy na rachunki, ale oszczędzają też na telefonach dziennikarzy, zmuszają do zakupów biletów na komunikację na własny koszt, oszczędzają też na zespole redakcyjnym. Zamiast kompletnej redakcji mamy quasi nie doświadczone zespoły bez redaktora naczelnego, prowadzącego, sekretarza redakcji czy nawet korektora, co w przypadku portali jest patologią...
odpowiedź