Dyrektywa o efektywności energetycznej. Co zakłada?
Nowe przepisy unijne nakładają obowiązki, które obejmą sektor publiczny i przedsiębiorstwa prywatne. Za wszystko ostatecznie i tak zapłacą podatnicy i konsumenci.
111 stron liczy polskie tłumaczenie znowelizowanej dyrektywy w sprawie efektywności energetycznej wraz z preambułą i kilkunastoma załącznikami, które zostało opublikowane w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej.
Zanim dyrektywa EED (ang. Energy Efficiency Directive), bo czasami w taki sposób jest określana, weszła w życie w październiku 2023 roku, kilka tygodni wcześniej przepisy przyjęła Rada UE i zatwierdził Parlament Europejski. To część pakietu „Fit for 55”, który zakłada m.in. osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku.
Preambuła określa efektywność energetyczną za „jedno z głównych kryteriów” przy realizacji przyszłych inwestycji w zakresie infrastruktury energetycznej. Wskazuje, by zasadę „efektywność energetyczna przede wszystkim” uwzględniać jako „nadrzędną” we wszystkich sektorach gospodarki.
„Rozwiązania w zakresie efektywności energetycznej powinny być traktowane jako pierwszy wariant przy podejmowaniu decyzji dotyczących polityk, planowania i inwestycji, przy określaniu nowych przepisów dotyczących podaży i w innych obszarach polityki” – czytamy w dokumencie.
Kontekst polityczny
W preambule podkreślono, że podniesienie unijnego celu w zakresie efektywności energetycznej może doprowadzić do obniżenia cen energii. Nie wszyscy jednak podzielają ten pogląd, co unaoczniły wyniki głosowania w Parlamencie Europejskim: za przyjęciem nowych przepisów opowiedziało się 471 eurodeputowanych, 147 było przeciw, a 17 wstrzymało się.
„Nawet przy szybkim wzroście produkcji odnawialnej energii elektrycznej efektywność energetyczna może zmniejszyć zapotrzebowanie na nowe zdolności wytwarzania energii elektrycznej oraz obniżyć koszty związane z magazynowaniem, przesyłem i dystrybucją. (…) Ma również szczególne znaczenie dla bezpieczeństwa dostaw energii w Unii, zmniejsza bowiem zależność Unii od przywozu paliw z państw trzecich” – czytamy w preambule.
W trakcie prac nad przepisami powoływano się m.in. na przeciwdziałanie kryzysowi energetycznemu. – Bardzo się cieszę, że udało się skłonić państwa członkowskie do osiągnięcia znacznie bardziej ambitnych celów w zakresie efektywności energetycznej. Ma to kluczowe znaczenie, abyśmy w przyszłości nie byli już zależni od rosyjskiej energii i mogli osiągnąć nasze cele klimatyczne – mówił poseł sprawozdawca Niels Fuglsang z Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (ang. Progressive Alliance of Socialists and Democrats – S&D), drugiej pod względem liczebności grupy politycznej w Parlamencie Europejskim. Przyjęcie nowych przepisów określił jako zwycięstwo. – Jest ono nie tylko dobre dla naszego klimatu, ale także złe dla Putina – dodał.
Stanowisko polskiego rządu
W trakcie negocjacji treści projektu nowej dyrektywy strona polska prezentowała postulaty zebrane w stanowisku przyjętym przez Komitet do Spraw Europejskich. „Konsekwentnie podnoszono przede wszystkim kwestie związane z poziomem ambicji celów w zakresie efektywności energetycznej, w szczególności obowiązku oszczędności energii finalnej. Obowiązek ten ulega podwyższeniu już od 2024 roku, przy jednoczesnym zaostrzeniu wymagań dotyczących zasad i metod obliczania oszczędności energii” – informuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ).
Resort zwracał również uwagę na to, by działania prowadzące do osiągnięcia wyznaczonego dla UE celu w zakresie zmniejszenia zużycia energii w jak największym stopniu uwzględniały specyfikę państw członkowskich.
Tę liczbę warto zapamiętać
Wśród celów dyrektywy 2023/1791 na pierwszy plan wysuwa się zmniejszenie zużycia energii w całej Unii przynajmniej o 11,7 proc. do 2030 roku (punktem odniesienia są prognozy sporządzone w 2020 roku). Wszystkie państwa członkowskie mają się przyczynić do tego, by zużycie energii końcowej nie przekroczyło 763 mln ton ekwiwalentu ropy naftowej.
Zobacz również
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/boom-na-pompy-ciepla-w-europie-i-polsce/
Dyrektywa zobowiązuje do określenia wkładu krajowego w planie w dziedzinie energii i klimatu (KPEiK). Wzór na jego obliczenie, zawarty w załączniku I do dyrektywy, uwzględnia m.in. poziom realnego PKB na mieszkańca. Dopuszczalne odejście od wkładu krajowego określono na 2,5 proc.
„W obliczeniach dotyczących celu państwa członkowskie mogą uwzględniać oszczędności energii zrealizowane dzięki środkom politycznym podejmowanym na podstawie obowiązującej i zmienionej dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków, środkom wynikającym z unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (w przypadku instalacji oraz budynków i transportu), nadzwyczajnym środkom w zakresie energii” – czytamy w komunikacie opublikowanym w portalu internetowym Rady UE i Rady Europejskiej.
Komisja Europejska może skorygować wkład krajowy, jeśli stwierdzi, że szacunki zawarte w KPEiK są niewystarczające do osiągnięcia celu określonego dla całej wspólnoty. To oznacza, że wymagania – przynajmniej dla niektórych państw – mogą wzrosnąć.
Sektor publiczny awangardą zmian
Dyrektywa nakłada szczególne obowiązki na sektor publiczny, który – jak wskazano w preambule – odpowiada za całkowite zużycie energii końcowej w UE w granicach 5-10 proc. „W dziedzinie efektywności energetycznej instytucje publiczne powinny stanowić przykład do naśladowania” – podkreślono.
Zobacz również
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/unijny-system-ets-sliski-bilans-18-latka/
Państwa członkowskie zostały zobowiązane do corocznego zmniejszania całkowitego zużycia energii końcowej przez instytucje publiczne przynajmniej o 1,9 proc. w porównaniu z 2021 rokiem. Zwolnione z tego obowiązku są siły zbrojne i transport publiczny. Tempo wprowadzania zmian jest uzależnione od liczby mieszkańców. Do 31 grudnia 2026 roku przepisy nie obejmą gmin liczących mniej niż 50 tys. mieszkańców, a do 31 grudnia 2029 roku – zamieszkałych przez mniej niż 5 tys. osób.
To może być spore wyzwanie. „Dotychczas sektor publiczny nie realizował obowiązkowego celu ilościowego w zakresie całkowitego zmniejszenia zużycia energii, zatem mamy do czynienia z całkowicie nowym mechanizmem” – przyznaje MKiŚ. Wyjątkiem są rozwiązania zawarte w ustawie o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej, ale – jak przypomina resort – są tymczasowe oraz obejmują inny zakres podmiotowy i przedmiotowy.
Obowiązkowa renowacja budynków
Na mocy dyrektywy państwa zostały zobligowane do corocznej renowacji przynajmniej 3 proc. całkowitej powierzchni ogrzewanych lub chłodzonych budynków należących do instytucji publicznych. Obowiązek dotyczy obiektów o całkowitej powierzchni użytkowej przekraczającej 250 mkw., które mają zostać przekształcone w obiekty „o niemal zerowym zużyciu energii lub w budynki zeroemisyjne”. Będzie można od tego odstąpić, jeśli okaże się to niewykonalne z technicznego, ekonomicznego lub funkcjonalnego punktu widzenia.
Mniej rygorystyczne wymogi mogą być stosowane do obiektów o szczególnych wartościach architektonicznych lub historycznych, stanowiących własność sił zbrojnych, służących celom obrony narodowej lub używanych jako miejsca kultu i do działalności religijnej.
Do 11 października 2025 roku państwa członkowskie muszą udostępnić wykaz budynków, które należą do instytucji publicznych lub są przez nie zajmowane, i spełniają kryteria określone w dyrektywie. To oznacza, że już za niecały rok dowiemy się, które budynki co do zasady powinny podlegać wymogowi renowacji. Zestawienie ma być aktualizowane co najmniej raz na dwa lata.
Nowe obowiązki dla firm
Dyrektywa zobowiązuje państwa członkowskie do wdrożenia najpóźniej do 11 października 2027 roku systemu zarządzania energią w przedsiębiorstwach, których średnie roczne zużycie energii w ciągu ostatnich trzech lat przekroczyło 85 TJ. System musi być certyfikowany przez niezależny organ i zgodny z normami międzynarodowymi.
Z kolei przedsiębiorstwa o średnim rocznym zużyciu energii w ciągu ostatnich trzech lat ponad 10 TJ i nieposiadające takiego systemu, zostaną zobligowane do przeprowadzania audytów energetycznych co najmniej raz na cztery lata – pierwszy powinien odbyć się do 11 października 2026 roku.
Zobacz również
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/biogaz-i-biometan-zrodla-zielonej-bioenergii/
W oparciu o jego wyniki musi powstać „konkretny i wykonalny plan działania”, zawierający „środki w celu wykonania poszczególnych zaleceń”, jeśli okaże się to wykonalne z technicznego lub uzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia. Taki plan ma trafić do zarządu przedsiębiorstwa, a także zostać podany do publicznej wiadomości ze wskaźnikiem wdrożenia zaleceń. Bez wątpienia wzrośnie popyt na usługi z zakresu auditingu energetycznego.
Co teraz?
Państwa członkowskie mają dwa lata na włączenie zapisów dyrektywy do krajowego porządku prawnego. Resort klimatu i środowiska podkreśla, że jest jeszcze za wcześnie, aby wskazać docelowy kształt regulacji krajowych, ale zapewnia, że już trwają prace analityczne.
Ich celem jest wypracowanie optymalnego modelu wdrożenia obowiązków wynikających z przepisów UE. „Istotną kwestią jest zapewnienie, aby przyjęte rozwiązania nie wpływały negatywnie na odbiorcę końcowego oraz nie generowały nadmiernych obciążeń administracyjnych i finansowych” – podkreśla MKiŚ.
Na pytanie, w jakich obszarach unijne wymagania mogą się okazać najtrudniejsze do spełnienia, resort wskazuje m.in. na zmodyfikowaną definicję efektywnego energetycznie systemu ogrzewania i chłodzenia (art. 25 dyrektywy) oraz kryteria określające wysokosprawną kogenerację (załącznik III). Są to ważne kwestie dla sektora ciepłowniczego. „Zmiana nastąpi już w 2026 roku, a dalsze kaskadowe zaostrzanie kryteriów w kolejnych okresach, tj. od 2035, 2045 i 2050 roku, kiedy to ostatecznie system będzie musiał spełniać wymóg neutralnego emisyjnie” – wyjaśnia ministerstwo.
Dołącz do dyskusji: Dyrektywa o efektywności energetycznej. Co zakłada?