Umorzono proces karny wytoczony Ewie Siedleckiej przez sędziów Sądu Najwyższego ws. „hejterów”
Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił wyrok pierwszej instancji i umorzył sprawę karną, w której sędziowie Maciej Nawacki i Konrad Wytrykowski oskarżyli dziennikarkę „Polityki” Ewę Siedlecką o zniesławienie. - Wolność mediów obroniona. Wyrok stwierdzający, że naruszyłam wolność słowa, choć nieszkodliwie, mnie rozczarowuje - skomentowała Siedlecka.
Proces karny wytoczony przez sędziów Macieja Nawackiego i Konrada Wytrykowskiego dotyczył trzech artykułów Ewy Siedleckiej na jej blogu i w „Polityce”, w których komentowała tzw. aferę hejterską - akcję oczerniania sędziów krytycznych wobec reformy wymiaru sprawiedliwości, zorganizowaną przez sędziów pracujących w Ministerstwie Sprawiedliwości (jako pierwszy opisał to Onet w połowie 2019 roku). Siedlecka w swoich tekstach nazwała Nawackiego i Wytrykowskiego „hejterami”.
Obaj sędziowie pozwali dziennikarkę za zniesławienie (z art. 212 Kodeksu karnego), domagali się skazania jej na 20 tys. zł nawiązki dla każdego, prace społeczne w wymiarze 24 godzin miesięcznie i pozbawienie wolności na cztery miesiące. W listopadzie ub.r. sąd pierwszej instancji uznał Siedlecką za winną, wymierzając jej 3 tys. zł grzywny, po 2 tys. zł na rzecz pokrzywdzonych, po 300 zł dla nich za poniesione koszty procesu i 300 zł na rzecz Skarbu Państwa.
Sprawa umorzona w drugiej instancji
Ewa Siedlecka złożyła odwołanie. W zeszły piątek Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił wyrok pierwszej instancji i umorzył sprawę.
W uzasadnieniu sędzia Iwona Konopka oceniła, że dziennikarka miała prawo korzystać z wcześniejszych publikacji o aferze hejterskiej, była to sprawa słusznie wywołująca oburzenie społeczne. Według sądu określenie sędziów mianem „hejterów”, które Siedlecka powtórzyła za jedną z wcześniejszych publikacji, był nadmiarowe, przy czym czyn dziennikarki cechował się niską szkodliwością społeczną.
Obaj sędziowie oskarżający dziennikarkę wyrazili na Twitterze zadowolenie, że sąd jej nie uniewinnił. - Tłumacząc z sądowego- Sąd prawomocnie stwierdził, że @Ewa__Siedlecka kłamała, że jej wypociny o hejcie, trollach, wynoszeniu dokumentów, nękaniu sędziów to bzdury. Inaczej musiałby ją uniewinnić - stwierdził Maciej Nawacki. - Po prawomocnym wyroku można spokojnie głosić, że wszyscy rozpowszechniający twierdzenia o udziale @KKWytrykowski i moim w tzw. aferze hejterskiej to KŁAMCY - dodał.
- Sąd potwierdził, że Pani Redaktor popełniła wszystkie czyny, jakie jej zarzuciliśmy razem z @Maciej_Nawacki. Stopień społecznej szkodliwości Sąd uzasadnił małym znaczeniem Jej komentarzy. Kolejne orzeczenie obalające mit 'afery hejterskiej' i 'farmy trolli'... będą kolejne... - zapowiedział Konrad Wytrykowski.
Oczywiście "gorsi" obywatele (nie kasta, nie elyty, nie artysty, nie bojownicy o wolne sądy) na przepraszam nie zasługują.
— Maciej Nawacki 🇵🇱 (@Maciej_Nawacki) May 27, 2022
Ich godność nie podlega ochronie. Stąd "znikoma szkodliwość"
Ewa Siedlecka rozczarowana, że nie została uniewinniona
- Wyrok skazujący mnie uchylony, sprawa umorzona. Najważniejsze: dziennikarz może korzystać z wiedzy będącej w publicznym obiegu, nie musi do wszystkiego dochodzić sam. Wolność mediów obroniona - skomentowała Ewa Siedlecka na Twitterze.
- Broniący mnie w tej sprawie pro bono (a właściwie broniący wolności mediów) adwokaci Beata Czachowicz, Mikołaj Pietrzak i Przemysław Rosati, a także Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która złożyła opinię przyjaciela sądu, podkreślali, że międzynarodowym standardem wolności mediów jest prawo do krytyki osób sprawujących władzę, nawet ostrej i przesadzonej. Szczególnie jeśli rzecz dotyczy sprawy istotnej i będącej przedmiotem ważnej debaty publicznej - opisała dziennikarka na swoim blogu.
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
Według niej krytyka sędziów Nawackiego i Wytrykowski w jej tekstach „nie była przesadzona”. - Użycie słowa „hejter” było w okolicznościach tej sprawy jak najbardziej na miejscu, a ja jeszcze zastrzegałam, że panowie „są wymieniani” jako uczestnicy hejtu, a więc nie przesądzałam ich udziału w aferze. Mimo to sąd dopatrzył się „nieszkodliwych” znamion przestępstwa - stwierdziła.
- Z mojego osobistego punktu widzenia satysfakcjonujące byłoby uniewinnienie. Nie zrobiłam nic ponad to, co robię całe swoje zawodowe życie: w sposób raczej powściągliwy (choć ostatnimi laty trudno zachować powściągliwość) wzięłam udział w debacie publicznej - podkreśliła Siedlecka. - Więc wyrok stwierdzający, że naruszyłam wolność słowa, choć nieszkodliwie, mnie rozczarowuje - przyznała.
Zaznaczyła, że „ze społecznego punktu widzenia wyrok jest satysfakcjonujący”. - Sąd powiedział bowiem dobitnie, że dziennikarze mają prawo korzystać z wiedzy dostępnej w przestrzeni publicznej, w tym ustaleń innych dziennikarzy, i komentując, nie muszą za każdym razem samodzielnie ustalać stanu faktycznego. Odwrotny standard ustanowił sąd pierwszej instancji, skazując mnie za pomówienie. Standard dla wolności debaty publicznej zabójczy, kneblujący usta komentatorom i blokujący kontrolną rolę mediów - oceniła dziennikarka.
Wyrok skazujący mnie uchylony, sprawa umorzona. Najważniejsze: dziennikarz może korzystać z wiedzy będącej w publicznym obiegu, nie musi do wszystkiego dochodzić sam. Wolność mediów obroniona pic.twitter.com/77IQDgwzbc
— Ewa@Siedlecka (@Ewa__Siedlecka) May 27, 2022
Ewa Siedlecka w "Polityce" od pięciu lat
Ewa Siedlecka z tygodnikiem „Polityka” jest związana od 2017 roku. Wcześniej przez prawie 30 lat pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Pisze o prawie, prawach człowieka, prawach mniejszości, o bioetyce, społeczeństwie obywatelskim.
W lipcu 2020 roku w „Polityce” zamieszczono oświadczenie, w którym Siedlecka i redakcja pisma przeprosili sędziego Trybunału Konstytucyjnego Mariusza Muszyńskiego za stwierdzenie w jednym z artykułów, że został on wybrany na wiceprezesa TK w wadliwej procedurze. - Pan Mariusz Muszyński został wybrany na wiceprezesa siedem miesięcy później, a procedura była prawidłowa - napisano w komunikacie.
Dołącz do dyskusji: Umorzono proces karny wytoczony Ewie Siedleckiej przez sędziów Sądu Najwyższego ws. „hejterów”