SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Google się zmienia: Gmail i Docs na plus, Reader już nie

Eksperci z polskich agencji interaktywnych pozytywnie oceniają nowe wersje Gmaila i Google Docs. Gorsze oceny zebrała zmodyfikowana odsłona Google Readera.

Przejrzysty i intuicyjny interfejs, którego układ można zmieniać, ulepszony widok prowadzonego wątku, nowe motywy graficzne, rozbudowana wyszukiwarka - pytani przez nas specjaliści z polskich agencji interaktywnych bez wahania wymieniają zalety nowej wersji poczty Gmail. - Przestawienie się na nią ze starej wersji zajęło mi krótką chwilę - podkreśla Paweł Sikora, SEO manager w Cube Group. - Ikony nawigacyjne niestety nie mają etykiet tekstowych - zaznacza Rafał Pieszczek, IT specialist w Symetria IT. - A opcję zaawansowanej wyszukiwarki trudno jest odnaleźć - dodaje Agnieszka Wiącek, strategy planner w OS3 multimedia.

>>> Nowy Gmail już dostępny (wideo)

Oceniając nową wersję Google Docs, nasi eksperci podkreślają przede wszystkim integrację jej interfejsu z innymi serwisami Google, takimi jak Gmail czy Google+. Paweł Sikora zwraca też uwagę na szereg wprowadzonych właśnie opcji, m.in. otwieranie dokumentów Google w pakiecie Microsoft Office za pomocą Google Cloud Connect. Agnieszce Wiącek bardzo podobają się możliwości tworzenia plików PDF, edycji arkuszy kalkulacyjnych w trybie offline oraz wgrywania wideo z YouTube’a. Natomiast Rafał Pieszczek najlepiej ocenia zmiany w aplikacji do tworzenia prezentacji.

>>> Google pozwala na blokowanie reklam w wyszukiwarce i Gmailu (wideo)

Najwięcej krytycznych ocen zebrała nowa wersja Google Leadera, której interfejs mocno upodobniono do Gmaila. - Na pierwszy rzut oka można po prostu się pomylić - zauważa Rafał Pieszczek, oceniając, że taki layout bardziej pasuje do czytnika poczty lub przeglądarki dokumentów. Agnieszka Wiącek zwraca uwagę, że obecnie materiały z Readera można szybko udostępniać tylko w Google+. Z kolei Rafał Pieszczek zastanawia się, po co w serwisie opcja „Trendy”. - Nie odnalazłem innowacyjnych rozwiązań, które przekonałyby mnie do skorzystania z niego - przyznaje.
 


Opinie o nowych wersjach Gmaila, Google Docs i Google Readera


Gmail

Paweł Sikora
Z Gmaila korzystam na co dzień nieprzerwanie od kliku lat. Usługę cenię sobie za szybkie i bezawaryjne funkcjonowanie oraz możliwość integracji poczty z własną domeną za pośrednictwem Google Apps. Nie bez znaczenia jest również przestrzeń dyskowa, którą udostępnia Google na potrzeby przechowywania poczty - obecnie jest to ponad 7,5 GB!

Nową wersję Gmaila oceniam bardzo dobrze. Przestawienie się na nią ze starej wersji zajęło mi krótką chwilę. Po przełączeniu się na nowy interfejs użytkownika, nie potrzebowałem kilkunastu minut na nauczenie się od nowa obsługi starej/nowej poczty. Nowy interfejs jest bardzo przejrzysty, nowoczesny i intuicyjny, co sprawia, że korzystanie z Gmaila jest jeszcze przyjemniejsze. Nowy Gmail to jednak nie tylko zmiana interfejsu użytkownika. Ulepszeniu uległ również widok prowadzonego wątku, który doczekał się prezentowania przy każdej wiadomości zdjęcia profilowego. Zdjęcie pozwala szybko zidentyfikować wiadomości rozmówcy oraz przebieg konwersacji i aktywność użytkowników biorących udział w prowadzonym wątku.

Pewna ewolucja dokonała się również w sposobie przełączania się pomiędzy poszczególnymi wiadomościami w wątku. W starszej wersji Gmaila skomplikowane było dotarcie do konkretnej wiadomości w wątku składającym się z np. 50 maili. Szukanie tej właściwej zajmowało dłuższy czas. Nowy Gmail cały wątek prezentuje bardzo schludnie, a dotarcie do konkretnego, szukanego maila jest dużo wygodniejsze i łatwiejsze.

Warto też wspomnieć o nowych motywach w Gmailu, które zostały podzielone na 3 kategorie: kolorów, HD i klasyczne. Dzięki rozbudowie sekcji personalizującej wygląd każdy użytkownik może dostosować pocztę do swoich upodobań. Ja jestem zwolennikiem prostoty i motyw „jasny” oceniam najwyżej.

W ustawieniach poczty nowy Gmail doczekał się również możliwości zmiany układu interfejsu. Opcja wydaje się bardzo wygodna, gdyż pozwala za pomocą trzech wariantów (wygodny, zwarty, kompaktowy) zwiększyć bądź ograniczyć ilość wątków pokazywanych na ekranie. Zmiana układu interfejsu w chwili obecnej sprowadza się tylko i wyłącznie do zmniejszania lub zwiększania marginesów między wątkami oraz pozycjami w bocznym i górnym menu przeglądarkowego klienta poczty. Niemniej jednak zmianę oceniam na plus, gdyż w przypadku „przesiadki” z monitora o przekątnej 21 cali na 15 cali w dalszym ciągu możemy obejmować polem widzenia sporą ilość wątków, dostosowując wcześniej opisywany układ interfejsu.

Ostatnim elementem, na który chciałbym zwrócić uwagę, jest wyszukiwarka, która doczekała się możliwości definiowania filtrów, dzięki czemu wyszukiwanie wiadomości działa sprawniej. Filtry możemy definiować ze względu na odbiorcę, nadawcę, temat, słowa kluczowe, załącznik lub zakres dat.

Agnieszka Wiącek
W nowej wersji Gmaila od razu rzuca się w oczy to, że lista maili została „odklejona” i można ją niezależnie przewijać, podczas gdy pasek zadań na górze i lewy panel pozostają cały czas widoczne. Funkcjonalność ta wymaga jednak kilkudniowego przyzwyczajenia ręki i oka. Użytkownicy mają również do wyboru trzy widoki listy wiadomości: komfortowy, kompaktowy i zwarty, które można zmieniać w zależności od wielkości używanego ekranu, co przydatne jest głównie wtedy, gdy przeglądamy pocztę na ekranach o nietypowo małych rozmiarach.

Bodaj najbardziej przydatną innowacją jest zaawansowana wyszukiwarka, którą można uruchomić w formie rozwijanego okna bez przeładowywania strony. Niestety opcję tę trudno jest odnaleźć - link do niej ukryty został pod małą ikoną strzałki, umieszczoną po prawej stronie formularza prostego wyszukiwania. Przyjemną zmianą jest także pojawienie się nowych skórek zmieniających wygląd skrzynki oraz łatwiejsza, szybsza ich podmiana.

Ponadto Gmail zwiększył możliwości dopasowania lewego panelu – można przewijać elementy za pomocą suwaka, zmieniać rozmiar poszczególnych bloków oraz zminimalizować czat do postaci ikony. Kolejna modyfikacja objęła sposób przedstawiania maili w wielowątkowych konwersacjach. Lista wątków przypomina teraz swym wyglądem archiwum rozmowy z komunikatora, szczególnie że przy każdym z nich znalazł się awatar autora.

Rafał Pieszczek
Na pierwszy rzut oka wygląd Gmaila zmienił się tylko delikatnie, ponieważ styl szablonu można było już od jakiegoś czasu obserwować w Google+, jednakże dla użytkowników, którzy korzystają z poczty Google i znają położenie i wygląd chociażby ikon, może być małym szokiem.

Sposób wyświetlania historii konwersacji również uległ zmianie. Wiadomości e-mail są  jak do tej pory przedstawiane w wątkach, czyli po kilku mailach do adresata i jego odpowiedziach możemy zobaczyć całą historie wiadomości, jednakże ze względu na dodanie awatarów wizualnie przypomina to trochę widok rozmowy  z komunikatora

Gmail potrafi teraz automatycznie dopasować się do każdej wielkości okna przeglądarki oraz pozwala nam wybrać jeden z trzech widoków (komfortowy, kompaktowy, zwarty) rozmieszczenia elementów na ekranie. To dość rzadko stosowana funkcja, której używać będą pewnie tylko osoby naprawdę często i intensywnie korzystające z Gmaila. Należy jednak ocenić ją pozytywnie - jest ona kolejnym znakiem obecnych czasów, w których rozdzielczości ekranowe mogą różnić się dramatycznie

Lewy panel nawigacyjny może być przez użytkownika modyfikowany w zależności od potrzeb. Przykładowo można zmieniać wielkość konkretnych bloków oraz chować lub pokazywać ponownie chociażby chat. To kolejna funkcja skierowana do bardziej wymagających użytkowników, natomiast warto podkreślić, że w obecnej formie nie przeszkadza tym początkującym, a jednocześnie pozostaje łatwo dostępna.

Wybór skórek dla osób korzystających z Gmaila nie jest nowością, aczkolwiek Google zadbał, aby podczas wprowadzania zmian dołożyć kilka nowych szablonów, oczywiście z obrazami w wysokiej rozdzielczości jako tło. Pewnej modyfikacji uległa też Mailowa wyszukiwarka, w której ułatwiono dostęp do zaawansowanych opcji wyszukiwania, rozwijających się teraz w dynamicznym panelu. Dzięki temu dostęp do nich nie wybija z kontekstu aplikacji.

Jednak niektóre modyfikacje Gmaila zbierają negatywne oceny. Przykładem są chociażby ikony nawigacyjne, które niestety nie mają etykiet tekstowych będących przez wiele lat domeną Google. Co prawda piktogramy wyglądają schludnie i na pewno po jakimś czasie ułatwią pracę, ale początkujący użytkownicy mogą nie wiedzieć, do czego one służą.


Google Docs

Paweł Sikora
Z Google Docs korzystam rzadko, jednak będę musiał to zmienić, gdyż nowa odsłona narzędzia jest po prostu bardzo dobra - przede wszystkim ze względu na unifikację interfejsu z innymi aplikacjami Google. W końcu można odnieść wrażenie, że kluczowe narzędzia Google łączą się w spójną całość.

Nowy interfejs dokumentów jest spójny z tym widocznym w wyszukiwarce, Gmailu, Google+ oraz innych serwisach Google. Dziwić może jedynie brak zakładki „Foldery”, do której każdy zdążył już się przyzwyczaić. Zamiast niej w nowym interfejsie pojawia się zakładka „Moje kolekcje”. Kolekcje łączą zalety etykiet oraz folderów, a dzięki takiemu rozwiązaniu oprócz „układania” kolekcji hierarchicznie możemy również przydzielić ten sam plik do więcej niż jednej kolekcji (analogicznie jak w etykietach). Nowy interfejs to jednak nie tylko część wizualna, ale również funkcjonalna, którą wzbogacają nowe skróty klawiatury.

Duże uznanie należy się za wprowadzenie możliwości otwierania dokumentów Google w pakiecie Microsoft Office za pomocą Google Cloud Connect.. Przeniesienie dokumentów do chmury jest rewelacyjnym rozwiązaniem dającym duże możliwości współdzielenia, edytowania i kontrolowania wersji poszczególnych plików.

Konkretnych zmian doczekała się również wyszukiwarka, która zyskała możliwość filtrowania dokumentów ze względu na typ, widoczność czy też własność. Nowe Google Docs to jednak niezliczona ilość zmian, które ciężko dostrzec na pierwszy rzut oka. Poniżej wyszczególniam niektóre udogodnienia, które udało mi się odnaleźć:
•    Możliwość prowadzenia konwersacji w prezentacji,
•    System wersjonowania, a więc możliwość cofania się do wcześniej zapisanych wersji,
•    Nowe motywy prezentacji,
•    Nowe narzędzie do malowania formatowania w dokumentach, sposób działania porównywalny do „malarza formatów” dostępnego w MS Office,
•    Możliwość przeciągania obrazu z komputera i upuszczania go na rysunek Google,
•    Dostęp do dokumentów tylko w trybie do komentowania,
•    Wyświetlanie informacji o numerach stron i liczbie stron w dokumentach,
•    Lepsza funkcjonalność arkusza kalkulacyjnego,
•    Możliwość używania wykresów z arkusza kalkulacyjnego,
•    Obsługa plików ZIP i RAR,
•    Tabele przestawne w arkuszach kalkulacyjnych,
•    Ulepszone drukowanie.

Agnieszka Wiącek
Bardzo przydaną zmianą jest możliwość tworzenia PDF-ów z plików, nad którymi się pracuje. Użytkownicy otrzymali także możliwość edycji arkuszy kalkulacyjnych w trybie offline. Dla bardziej zaawansowanych, przygotowano opcję własnoręcznej edycji arkuszy stylów CSS. W prezentacjach pojawiła się możliwość wgrywania materiałów wideo z YouTube’a, a także opcja dodawania notatek do slajdów (ikona linkująca do tej funkcjonalności jest jednak umieszczona poniżej slajdu i mało widoczna).

Rafał Pieszczek
Na pierwszy rzut oka znów widzimy szablon kolorystyki i nawigacji jakby wyjęty z Google+. Podobnie jak w Gmailu na liście naszych dokumentów mamy możliwość wyboru jednego z trzech trybów gęstości rozmieszczenia elementów na ekranie

Dodawanie nowego dokumentu - jak widać na poniższym rysunku po lewej stronie - odbywa się poprzez wybór rodzaju w rozwijanego menu. Od niedawna widzimy tam również opcję Google Fusion Tables, która umożliwia wyświetlanie dużej ilości danych na mapach Google oraz dzielenie się nimi. Ponadto pojawiła się opcja zaznaczenia fragmentu dokumentu łącznie ze stylami, dzięki czemu podczas kopiowania nie stracimy naszych ustawień czcionki lub kolorów (patrz rysunek poniżej z prawej).

Również szablon samej edycji plików został zmodyfikowany i ujednolicony zresztą usług Google, od Google + zaczynając. Aktualnie w prosty i przejrzysty sposób możemy edytować, dodawać nowe dokumenty oraz udostępniać je innym osobom do edycji bądź podglądu.

Najwięcej zmian jednak zaszło w aplikacji do tworzenia prezentacji, dodano wiele nowych szablonów oraz co najważniejsze – możliwość podglądu zmian innych użytkowników tego samego dokumentu w czasie rzeczywistym i komunikację pomiędzy nimi dzięki czatowi.

Zmiany w Google Docs zasługują na maksymalnie wysoką ocenę, gdyż poza tym, że sam produkt zasługuje na pochwałę, to zmiany poszły w dobrym kierunku. Co prawda serwis nie jest tak powszechnie używany jak Gmail, aczkolwiek dzięki innowacyjności i dostępności zyskuje grono stałych użytkowników.


Google Reader

Paweł Sikora
Czytnik Google to narzędzie, do którego próbowałem się przyzwyczaić kilka razy, jednak za każdym razem coś powodowało, że wracałem do starego dobrego i sprawdzonego rozwiązania jakim jest „Brief” dla Firefoxa. Nowa wersja Google Readera mnie nie zachwyca. do interfejsu już zdążyłem się przyzwyczaić ze względu na korzystanie z Gmaila, a innych zalet tego rozwiązania ciężko się doszukać. Serwis oceniam nisko, ponieważ nie spełnia on moich oczekiwań.

Czytnik Google spełnia wszystkie swoje funkcje i chyba to jest największym problemem, gdyż nie odnalazłem innowacyjnych rozwiązań, które przekonałyby mnie do skorzystania z niego. Jedynym ciekawym rozwiązaniem wydają się „Trendy”, które pokazują naszą aktywność w aplikacji. Pozwalają nam też sprawdzić, jaką liczbę kanałów subskrybujemy, ile elementów udało nam się przeczytać oraz kliknąć w ciągu ostatnich 30 dni. Wszystko to jest niestety mało przydatne i po głębszym zastanowieniu nasuwa mi się pytanie: po co komu dane na temat swojej aktywności?

Agnieszka Wiącek
Google Reader przeszedł przede wszystkim tuning wizualny. Jego wygląd jest teraz bardziej minimalistyczny i dopasowany do innych narzędzi, takich jak Gmail czy Google+. Czytnik zintegrowano z Google+, co oznacza, że wybranymi wiadomościami można od razu dzielić się z odpowiednimi kręgami w swojej sieci. Jednocześnie Reader pozbawiono dotychczasowych opcji społecznościowych – udostępniać materiały można już tylko społeczności Google’a, co oceniam jako minus.

Rafał Pieszczek
Ze wszystkich modyfikacji aplikacji Google internauci najgorzej przyjęli zmiany w Readerze, co widać na blogach i w komentarzach. Google Reader, który do tej pory wyglądał zupełnie inaczej niż Gmail, teraz prezentuje się dokładnie jak on. Na pierwszy rzut oka można po prostu się pomylić. Co prawda układ widoku jak najbardziej pasuje do czytnika poczty lub przeglądarki dokumentów, aczkolwiek nowy layout Readera stanowczo nie przypadł użytkownikom do gustu. Drugą wielką zmianą jest usunięcie funkcji społecznościowych i zastąpienie ich pełną integracją z Google+, w efekcie czego możemy zadecydować o dodaniu +1.

Google pracuje obecnie również nad samym funkcjonowaniem Readera, ponieważ po zmianach po prostu niektóre funkcje i odświeżanie kanałów sprawiało problemy. Teoretycznie do wszystkich modyfikacji wizualnych użytkownicy prędzej czy później po prostu się przyzwyczają, ale nieprawidłowe działanie części funkcji stanowczo dysklasyfikuje go przy porównywaniu z odświeżonymi wersjami Gmaila czy Google Docs.

Dołącz do dyskusji: Google się zmienia: Gmail i Docs na plus, Reader już nie

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
JAXA-reklama
Nowy gmail ok ale jest jedno ale ;)

interfejs ok

1 ale :) opcja wstaw wyświetlana na czarno bardziej rzuca się w oczy niż główne polecenia i skupia na sobie uwagę ;)



0 0
odpowiedź