Grzegorz Jankowski odchodzi z „Faktu”, branża nie jest zaskoczona. „Koniec pewnej epoki”
Po 11 latach Grzegorz Jankowski przestaje kierować „Faktem”, który tworzył od początku. Nowym redaktorem naczelnym zostanie Robert Feluś. Branża nie jest zaskoczona tą decyzją. - Może mieć związek z większą rolą szwajcarskiego udziałowca w firmie - spekuluje.
Michał Kobosko , szef Project Syndicate Polska i warszawskiego biura Atlantic Council, w przeszłości redaktor naczelny „Wprost” i „Newsweeka”
Od jakiegoś czasu z rynku docierały sygnały, że Grzegorz Jankowski może odejść z „Faktu”, a jego pozycja w korporacji jest słabsza. Od zawsze miał on bardzo dobre relacje z niemiecką centralą Axel Springer i z kierownictwem dziennika ”Bild”, z którego czerpał wzorce. Niemcy chwalili Grzegorza, byli pod wrażeniem tego co „Fakt” zrobił w Polsce. Podejrzewam, że ostatnie zmiany w gazecie jak np. ograniczenie stron z komentarzami politycznymi były inspirowane przez szwajcarski koncern Ringier, wydawcę dziennika „Blick”, który jest inną gazetą od mocno politycznego „Bilda”. Prezesem firmy wydającej "Blick" w Zurichu został w ub.r. Florian Fels, dawny szef Axel Springer Polska, z którym Grzegorz Jankowski miewał w przeszłości czasami odmienne wizje. Nie wiem jednak, czy miało to jakiś związek z jego odejściem.
Grzegorz kierował „Faktem” 11 lat, co jest na polskim rynku prasowym, a szczególnie na rynku dzienników, niezwykle długim stażem. W pewnym momencie każdy się męczy, wypala i musi nastąpić zmiana, odświeżenie formuły gazety. Nikt jednak nie odbierze mu tego, że jest ojcem sukcesu "Faktu". To co zrobił na rynku gazet tabloidowych jest bardzo dużym osiągnięciem. Niepodważalnie „Fakt” pod jego kierownictwem stał się lokomotywą całego wydawnictwa. Niezależnie od tego czy ktoś lubi tę gazetę czy nie, to nie daje się jej nie zauważyć czy lekceważyć. Jest ona dziennikiem, który z jednej strony epatuje sensacją i celebrytami, ale z drugiej ujmuje się za zwykłym szarym człowiekiem, skutecznie interweniując w jego sprawach.
Nie znam dobrze Roberta Felusia, ale wiem, że jest pozytywnie oceniany przez dziennikarzy. Nie mam pojęcia, czy jego osoba ma doprowadzić do jakiejś gwałtownej przebudowy gazety. Patrząc na wyniki sprzedaży to „Fakt” cały czas się broni na rynku, gdzie sprzedaż innych dzienników spada albo jest bardzo niska. Sprzedaż na poziomie 1 proc. polskiej populacji to w naszym kraju duże osiągnięcie. Wyzwaniem stojącym przed nowym naczelnym będzie jej utrzymanie.
Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”
Nie jestem fanem tabloidów. Nie spełniły nadziei jakie w nich pokładałem. Ich główną zasługą jest brutalizacja i wulgaryzacja języka polskich mediów. Symbolem pozostaje „ustawka” z nagą matką Madzi na koniu. „Fakt” był jak sprężyną nakręcającym te negatywne zjawiska. Odnośnie redaktora Jankowskiego, to mam wrażenie, że za bardzo uwierzył w hasło „… prawo moralne we mnie”. Przez wiele lat był absolutnie impregnowany na krytykę „Faktu”. Nie mam pojęcie o co poszło w wydawnictwie, ale sprawa musiała być ważka, bo dziennik pozostawał liderem sprzedaży.
Znam Roberta Felusia, miałem okazję z nim współpracować. To człowiek o bardzo żywej inteligencji i szerokich horyzontach. Mam nadzieję, że poszerzy nieco krąg tematów „Faktu” i wróci do dobrych dawnych pomysłów, jak choćby do komentowania polityki piórami zewnętrznych publicystów. Osobiście daję mu kredyt zaufania
Michał Karnowski, wiceprezes Fratrii ds. redakcyjnych, były dziennikarz „Dziennika” i „Newsweeka”
Odejście Grzegorza Jankowskiego zamyka pewną epokę. "Fakt" od dłuższego czasu był gazetą rezygnującą z ambicji i rozwoju - można było zaobserwować całkowitą niemal likwidację publicystyki, coraz mniej poważne opisywanie polityki, skupienie się wyłącznie na krwi i goliźnie. Nie jest tajemnicą, że był to kierunek wytyczany raczej przez RASP niż przez samego naczelnego. Ale i te zmiany okazały się niewystarczające by utrzymać sprzedaż i by Grzegorz Jankowski mógł przetrwać.
W szerszej perspektywie to dość charakterystyczne dla mediów niemieckich w Europie Środkowo-Wschodniej. Gdy zaczynały starały się przedstawiać jako ambitne i zrównoważone. Obecnie to czysty biznes, bez śladu tych standardów, których przestrzegają u siebie, w Niemczech. Także pod względem zaangażowania politycznego. Przecież "Newsweek", który za czasów Tomasza Wróblewskiego był gazetą zrównoważoną i centrową, obecnie jednoznacznie i wulgarnie opowiada się po stronie rządowej, zgodnie z interesami Berlina wspierającego z całych sił PO. Ciekaw jestem czy ta sama wolta dokona się teraz w" Fakcie"? Nie zdziwiłbym się. O naciskach na Jankowskiego by mocniej wspierał Tuska i bezwzględnie atakował opozycję też się wielokrotnie w środowisku mówiło.
Na tym tle coraz bardziej zyskuje stabilnie i przejrzyście prowadzony "Super Express", który pod kierownictwem Sławomira Jastrzębowskiego staje się tytułem (w skali segmentu) bardziej opiniotwórczym, utrzymuje równy dystans do władzy i opozycji, a jednocześnie nie wytraca sprzedaży.
Trudno powiedzieć mi coś o redaktorze Robercie Felusiu, nigdy z nim nie pracowałem, wiem, że uważany jest za sprawnego menedżera. Natomiast wspomniana ogólna linia RASP podpowiada, że "Fakt" czekają dalsze cięcia kosztów, budowanie wspólnych platform redakcyjnych dla Internetu i papieru oraz dalsze uproszczenie przekazu. Spodziewam się w związku z tym, że to dopiero początek trzęsienia ziemi w "Fakcie". Wkrótce redakcję czeka seria zwolnień i zmian kadrowych.
Katarzyna Kozłowska, wspólnik w Kurhaus Publishing, była wicenaczelna „Wprost” i „Super Expressu”, był szefowa działu Polityka w „Fakcie”
Mimo że o dymisji Grzegorza Jankowskiego z funkcji redaktora naczelnego "Faktu" i "Faktu.pl" mówiło się od dawna, czwartkowe wydarzenia są dla mnie zaskoczeniem. Wyobrażałam sobie raczej, że Jankowski ustąpi z tej funkcji (sprawuje ja już ponad 10 lat), wycofując się na jakieś stanowisko w zarządzie RASP w Polsce lub zagranicą, oraz że jego następcą będzie ktoś, kogo Jankowski wyznaczy wraz z wydawcą w ramach przygotowanej wcześniej ścieżki sukcesji. Nie jest tajemnicą, że na linii Grzegorz Jankowski-zarząd RASP w Polsce iskrzyło od dawna. Jednak iskrzenie przy tego typu projektach jak "Fakt", który od lat jest liderem rynku, nie jest niczym szczególnym. Wnioskowanie, że powodem odwołania Jankowskiego mogło być opublikowanie niepotwierdzonej wiadomości o śmierci gen. Jaruzelskiego byłoby naiwnością. "Faktowi" zdarzały się dużo większe wpadki. Sądzę, że przyczyny były zupełnie inne - że chodziło o generalny brak zgody obu stron (Jankowskiego i zarządu) co do przyszłości "Faktu" i kierunków jego rozwoju, w szczególności zaś co do polityki kadrowej w trudnym okresie restrukturyzacji. Myślę, że sprawy dot. polityki personalnej były zarzewiem konfliktów od paru lat.
Z Grzegorzem Jankowskim pracowałam przez kilka lat i były to dla mnie lata bardzo ciekawe. Jest to człowiek o wielkiej sile i życiowym napędzie. Jego elan vital zdecydowanie miało wpływ na to, że "Fakt", zwłaszcza w pierwszych latach, był dziennikiem potężnym, z którym liczyli się nie tylko politycy lokalni, ale też zagraniczni. Jankowski nie tylko rozpędził „Fakt”, ale z Robertem Krasowskim stworzył świetny "Dziennik", a z Piotrem Bugajskim Dziennik.pl i Fakt.pl (z Katarzyną Sielicką). Ma wielką wiedzę o gustach i nawykach Polaków. Myślę, że ta wiedza oraz know-how dot. rozkręcania wielkich projektów medialnych to kompetencje Jankowskiego, które okażą się cenne dla jego kolejnego pracodawcy. Może będzie to telewizja? Co do roli "Faktu" na rynku - na akademickim kongresie poświęconym tabloidom, który odbył się kilka lat temu we Wrocławiu wskazywano, że wejście "Faktu" na rynek poszerzyło czytelnictwo w Polsce. Gazety zaczęli czytać ludzie, którzy do tej pory po nie sięgali po nie. "Fakt" Jankowskiego rzeczywiście był gazetą dostępną dla mas. Ci, którzy tabloidów nie lubią, będą wskazywać na wiele kontrowersji jakie się z "Faktem" wiążą oraz na jego negatywne skutki dla systemu medialnego. Niech rozstrzygają to medioznawcy. Ja uważam, że to nie wina "Faktu", że niektóre tzw. quality papers się tabloidyzują. Za gazetę odpowiada naczelny.
Roberta Felusia zna każdy, kto przewinął się przez "Fakt". To człowiek, który od lat koordynował prace regionów i korespondentów. Kompetentny i sprawny. Ma z pewnością inny rodzaj charyzmy niż Grzegorz Jankowski. Jak wskazuje decyzja zarządu RASP, ten rodzaj charyzmy może być bardziej przydatny w czasach niepewności i dynamicznych zmian. Życzę Robertowi powodzenia, bo czeka go duże wyzwanie. Nie będzie mu łatwo powtórzyć sukces Jankowskiego, niezależnie jak ten sukces dziś przez niego i zarząd RASP może być definiowany.
Mariusz Ziomecki, były redaktor naczelny "Super Expressu" i "Przekroju"
W zespole „Faktu” miał miejsce długi i niszczący konflikt naczelnego z częścią zespołu; kluczowi ludzie, weterani dziennika z jego najlepszego okresu, odchodzili lub byli wycinani. Gazeta stała się przewidywalna, straciła świeżość, ostatnio błąka się po medialnym akwenie jak okręt z zepsutym kompasem. Zyskał "Super Express" ze Sławkiem Jastrzębowskim, który wykazuje się nie tylko fantazją i tabloidowym instynktem, ale też mocnymi nerwami i uporem długodystansowca.
W takich sytuacjach wydawca nie ma wielkiego wyboru. Potężne zasługi Grzegorza Jankowskiego dla Axel Springer stopiły się, jak tarcza termiczna statku kosmicznego na błędnym kursie w atmosferze; koniec mógł być tylko jeden. Jeszcze jeden czynnik mógł przyspieszyć koniec tej kadencji: po reorganizacji, polski Fakt znalazł się pod zarządem szwajcarskiego Ringiera (z którym Axel zawiązał spółkę w Europie). Ich model tabloidu – „Blick” - istotnie różni się od modelu niemieckiego „Bilda”. Grzegorz znakomicie porozumiewał się z Hamburgiem, podobno współpraca z Zurichem układała mu się gorzej.
„Fakt” przeorał polski rynek prasowy, na dobre i na złe. Dekadę temu rozepchnął go, wymusił miejsce dla segmentu nowoczesnych tabloidów, przedtem tu nieznanych. (Skłonił np. wydawcę „Super Expressu” do radykalnej zmiany formuły wydawniczej). „Fakt”” wprowadził standardy warsztatowe - genialna fotoedycja, agresywny layout - i zwięzłe formaty dziennikarskie, które inni musieli zacząć naśladować. Wprowadził też redakcyjne techniki posługiwania się językiem emocji oraz demagogią, które do dziś nie przestają szokować wielu zacnych kolegów. W pewnym okresie ostentacyjnie publikował materiały jajcarskie, całkowicie zmyślone, co zasługą dla dziennikarstwa nie jest. Wkrótce po launchu „Fakt” stał się najbardziej poczytnym dziennikiem i tę pozycję utrzymuje do dziś. Dziennik zarobił dla wydawcy górę kasy, i zarabia nadal - choć widoki na przyszłość pozostają niejasne - jak w całej branży. Współtwórca tego tytułu, Grzegorz Jankowski, poza środowiskiem pozostał praktycznie anonimowy, nie ma temperamentu komentatora czy medialnej postaci. Unikał np. występów w telewizji; w tym sensie, paradoksalnie, był naczelnym w staroświeckim stylu.
Jego następcy, red. Felusiowi o tyle będzie łatwo, że chyba nikt niczego wielkiego po nim nie oczekuje.
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: Grzegorz Jankowski odchodzi z „Faktu”, branża nie jest zaskoczona. „Koniec pewnej epoki”
Dobra, trudno, niech będzie nawet cleaning assistant servant oficer, wszystko jedno.
Do rzeczy.
Wystarczy zobaczyć jak wyglądają w zachodnich krajach proporcje sprzedaży tabloidów do poważniejszych tytułów. To że bulwar najlepiej się sprzedaje to jest oczywiste, bo największy odsetek społeczeństwa stanowią debile i półdebile, ale jednak u nas nie ma aż tak dużej przewagi Faktu i SE nad poważniejszymi tytułami. Fakt niestety jest dość infantylny i nudny, mało dobrych newsów, mało insiderskich informacji. Jeśli interesuję się ligą niemiecką, Bild jest pierwszym źródłem informacji, masz tam newsa transferowego i krótką wypowiedź, a potem sobie możesz poszperać w innych poważniejszych źródłach i rozszerzyć wiedzę. W Fakcie tak było w pierwszych latach działalności, potem szedł siłą rozpędu, stał się przewidywalny. I te słynne zmyślane historie z Wielorybami, Rosyjskim Bykiem, czy przekrojem brzucha Zdziśka Kręciny (gdyby tam jeszcze było dobre poczucie humoru, ale nie...), zrobiły z Faktu gazetkę rozrywkową, podważyły jej wiarygodność. A jednak jak poczytać Maila, Sun czy Mirror, choć są to gazety brukowe, a więc z góry podejrzane, dbają o dokumentowanie informacji, informatorem rzadko jest Tomcio Paluszek, co widać w tekstach.
Ciekaw jestem w którą stronę pójdzie Feluś, ale ostatnio, z tego co wiem, był jedynie cost cutterem w Przeglądzie Sportowym, bez większego wpływu na treści, więc może ma to coś wspólnego z jego nominacją?