Jacek Beberok - Jakub Lutyk
Rozmowa z szefem produkcji Jackiem Beberokiem oraz dyr. programowym Superstacji Jakubem Lutykiem.
Robert Patoleta: Co to jest "Superstacja"?
Jakub Lutyk: Zainspirował nas sukces Faktu. Z drugiej strony Ryszard Krajewski, spiritus movens przedsięwzięcia, przez wiele lat mieszkał i prowadził interesy w Stanach Zjednoczonych. Spotkał się tam ze specyficznym formatem telewizyjnym znanym jako "superstation". W związku z tym chcielibyśmy zagospodarować niszę na polskim rynku i niejako przenieść tabloid na ekran. Wystąpiliśmy do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o koncesję na informacyjny kanał satelitarny z elementami publicystyki, poradnictwa i informacji sportowych. Tak to formalnie brzmiało. Chcemy być stacją sensacyjną. W sposób lekki i przyjemny podamy informacje niekoniecznie relacjonowane surowo. Bardziej chcemy skupić się na kreowaniu własnych tematów.
Jaka będzie tematyka programów?
JL: Będzie trochę polityki i spraw społecznych, jak najmniej ekonomii. Tematyka będzie sensacyjna.
Kryminały?
JL: Kryminały też, wszelkiego rodzaju plotki towarzyskie, dużo reportaży podobnych do tych z "Interwencji" w Polsacie i "Uwagi" w TVN-ie.
Jacek Beberok: Nie jest to sformalizowana licencja, którą przenosimy na polski rynek. Po prostu otwieramy stację o takim, a nie innym charakterze, taką jakiej do tej pory nie było na rynku. Na tym polega pomysł na stację.
W jakiej formie będą podawane informacje?
JL: To mają być newsy łatwo przyswajalne przez ludzi. Jeszcze raz podkreślam różnicę między tabloidem a poważną gazetą na rynku prasowym. Tabloid stara się kreować własne tematy, a poważne gazety starają się informować i przekazywać surową informację.
Zapowiadano, że forma będzie taka jak w TVN24.
JL: Odwołujemy się do trochę innego widza i trochę inną niszę chcemy zagospodarować, więc trudno nas odnosić bezpośrednio do TVN24. Różnica między TVN24 a nami będzie taka jak między Rzeczpospolitą a Super Expressem. Szkielet ramówki programowej będą organizowały kolejne wydania wiadomości. W ciągu dnia będą to skróty. Co godzinę i co pół godziny jeszcze krótsze skróty. Po południu chcielibyśmy je rozwijać łącznie z okrętem flagowym stacji, czyli większym magazynowym wydaniem newsów.
JB: Forma będzie więc podobna do TVN24, ale treść będzie odmienna.
Czy planujecie oddzielne programy?
JB: Owszem, planujemy, ale one nie będą clue stacji. Podstawą tej stacji jest informacja co pół godziny. "Normalne" programy będą u nas krótsze. Będzie rozrywka i mnóstwo informacji. Nie planujemy filmów i na razie nie planujemy żadnych formatów.
Mówicie, że co pół godziny będzie wydanie informacji otwierane przez ważny news. Przykładowo, jaki to może być news?
JL: Na przykład sytuacja, kiedy wszyscy informowali o referendum we Francji a propos konstytucji europejskiej. To był główny news dnia w większości stacji. Natomiast u nas na pierwsze miejsce w głównym wydaniu magazynowym dziennika trafiłaby informacja o tym, że ma wzrosnąć akcyza na gaz. Oczywiście byłoby to sprzedane w specyficzny sposób. Z perspektywy zwykłego człowieka to informacja o wiele ważniejsza niż referendum we Francji, bo dotyczy jego życiowych spraw. Wszystko zależy od podania tej informacji. To nie miałaby być sucho podana informacja, tylko przygotowana pod kątem sensacyjnym.
Czy w ekipie waszej stacji pojawią się znane nazwiska?
JL: I tak, i nie. Trzon zespołu chcemy zbudować na młodych ludziach niekoniecznie posiadających doświadczenie w telewizji. Liczymy na to, że wiele osób przyjdzie do nas chcąc nauczyć się jak robić telewizję. Na początku tego roku zrobiliśmy trzy nabory na dziennikarzy. Wyselekcjonowaliśmy grupę kilkudziesięciu osób. Starzy wyjadacze uczą ich warsztatu. Zespół kierujący musi mieć odpowiedni know how i doświadczenie w pracy w telewizji, ale liczymy na to, że dorobimy się własnych gwiazd. W ten projekt będą zaangażowane znane twarze, ale nie będziemy nikogo podkupywać. Nie chcemy wymieniać teraz nazwisk, bo ci ludzie pracują w szeroko pojętych mediach i są jeszcze związani kontraktami z obecnymi pracodawcami.
Na waszej stronie internetowej piszecie, że "to, co u innych jest błędem w sztuce dziennikarskiej, stanie się naszym atutem". Co macie na myśli?
JL: Chcemy, aby wyszkoleni przez nas dziennikarze angażowali się po stronie bohaterów swoich materiałów reportażowych.
A co z dziennikarskim obiektywizmem?
JB: Tym się różni ta stacja i Fakt czy Super Express od poważnej gazety.
JL: Chcemy pokazywać "human story". Dziennikarz wejdzie częściowo w skórę bohatera swojego materiału.
A jeśli bohaterem będzie postać negatywna?
JL: To dziennikarz będzie utożsamiał się z ofiarą.
Dla kogo będzie ta telewizja?
JB: Adresujemy telewizję do wszystkich, do jak najszerszego widza. Ta stacja będzie dla tego widza, który z jednej strony czyta Fakt i Super Express, ale sięga też po poważniejsze gazety.
JL: Pierwszym ograniczeniem, jeżeli chodzi o grupę docelową jest zasięg techniczny. Będziemy kanałem rozchodzącym się poprzez kabel. Adresujemy nasz kanał do tych, którzy posiadają telewizję kablową. Szacuje się, że jest to cztery miliony gniazdek kablowych na terenie Polski. Rynek ten jest mocno zróżnicowany. Jest paru liderów, którzy podzielili między siebie ponad połowę tortu. Są średniacy, którzy mają silną pozycję w swoich regionach oraz wiele małych sieci o bardzo ograniczonym zasięgu. W pierwszej kolejności podjęliśmy rozmowy z największymi operatorami. Negocjacje idą dobrze. W niektórych wypadkach jesteśmy w zasadzie gotowi podpisać umowy. Sukcesywnie będziemy także zawierać umowy z mniejszymi operatorami. Zdajemy sobie jednak sprawę, że osiągnięcie pełnego wysycenia rynku może trwać nawet około trzech lat. Wracając do pytania. Nasi widzowie to mieszkańcy dużych i mniejszych miast do których dociera kabel. Wyobrażamy sobie, że będą mieli raczej średnie wykształcenie i średnie dochody. Nie różnicujemy ich natomiast ze względu na płeć.
Skąd uzyskaliście kapitał na założenie telewizji?
JB: Udziałowcami Superstacji są dwie firmy - Astro i K&R Enterprises. K&R zajmuje się realizacją programów telewizyjnych. Wynajmuje swoje środki dla Polsatu, TVN-u, Telewizji Polskiej. Z K&R pochodzi niemal cały sprzęt. Firma Astro produkowała "Vabank" i od 12 lat produkuje "Familiadę". W tej chwili podpisała umowę z TVN Style na realizację ich programów.
Posiadacie już zezwolenie KRRiT?
JB: Wszystkie dokumenty złożyliśmy na wiosnę. Byliśmy parokrotnie proszeni o ich uzupełnienie. Teraz wniosek jest kompletny. Liczymy, że KRRiT przyzna nam koncesję do końca roku. Emisję programu chcemy uruchomić w lutym.
Skąd będziecie nadawać sygnał?
JB: Z siedziby na ulicy Inżynierskiej w Warszawie poprzez platformę Cyfrę +. Stosowną umowę podpiszemy zaraz po otrzymaniu koncesji.
Ile pieniędzy zamierzacie przeznaczyć na rozruch stacji?
JB: W ciągu najbliższych dwóch lat zamierzamy zainwestować 18 milionów złotych. Mamy już cały sprzęt. Pozostaje kwestia wyremontowania pomieszczeń studyjnych i zainstalowania sprzętu. Mamy około ośmiu milionów złotych na uruchomienie bieżącej działalności.
Z czego zamierzacie czerpać zyski po starcie stacji?
JB: Z opłat od operatorów sieci kablowych i z reklam.
JL: Zanim nie nasycimy rynku i nie zbudujemy odpowiedniego zasięgu technicznego, reklama będzie marginalnym źródłem dochodów. W przyszłości, kiedy kanał wejdzie mocno do dystrybucji i zbuduje oglądalność, skorzystamy z pośrednictwa agencji zajmującej się akwirowaniem reklam dla kanałów tematycznych. Liczymy, że te proporcje będą się zmieniały. Chcemy, żeby w przyszłości reklama była przynajmniej tak mocna jak opłaty z gniazdek kablowych.
Kilka telewizji zakładanych na podobnych zasadach szybko znikło z rynku. Jak chcecie tego uniknąć?
JB: Przede wszystkim mamy genialny pomysł na stację. Biorąc pod uwagę sukces Faktu, a z drugiej strony TVN24, istnieje ogromne zapotrzebowanie na lekką informację. Będziemy telewizją niszową o komercyjnej tematyce.
Czy jesteście nastawieni na współpracę z innymi mediami, tak jak to robią pisma i programy na których się wzorujecie?
JL: Nie wykluczamy tego. Jesteśmy otwarci na współpracę. Prowadziliśmy w tej sprawie wstępne rozmowy. Wolelibyśmy natomiast uniknąć sytuacji w której podpisujemy z kimś umowę na wyłączność. Chcielibyśmy w naszym segmencie rynkowym współpracować przy konkretnych przedsięwzięciach z różnymi wydawnictwami, z różnymi mediami.
Zapowiadacie wejście Superstacji w sposób bardzo wyzywający. Nie boicie się z tego powodu i z powodu planowanych treści niechęci ze strony tzw. "poważnych mediów"?
JL: Adresujemy nasz projekt do odbiorców, a nie do innych mediów. Jeżeli będą nas krytykowali, to tylko będzie nam na rękę. To będzie dla nas bezpłatna reklama.
Rozmawiał Robert Patoleta
Dołącz do dyskusji: Jacek Beberok - Jakub Lutyk