Jan Dworak: Kwestie cyfryzacji i abonamentu najważniejsze
Z Janem Dworakiem, przewodniczącym KRRiT, rozmawiamy m.in. o kulisach nie przyznania TV Trwam miejsca na pierwszym multipleksie, upolitycznieniu mediów publicznych oraz kwestii poprawienia ściągalności abonamentu.
Krzysztof Lisowski: KRRiT podjęła decyzję o tym, że TV Trwam nie otrzyma miejsca na pierwszym multipleksie. Są tysiące skarg oraz protestów… Z czego tak naprawdę wynika Państwa decyzja?
Jan Dworak, przewodniczący KRRiT: Aby zrozumieć tę decyzję, trzeba wyjaśnić, na czym polega cyfryzacja oraz wyjaśnić kulisy tego procesu. Wdrożenie naziemnego nadawania telewizji jest w Polsce opóźnione. Przygotowania sięgają roku 1993, bardziej energiczne kroki podjęto w połowie pierwszej dekady tego wieku. Mimo to, kiedy rozpoczynaliśmy kadencję KRRiT w sierpniu 2010 r., projekt ten był jeszcze na papierze. Opracowana była koncepcja zagospodarowania multipleksu pierwszego, drugiego i trzeciego, natomiast w rzeczywistości nic nie zostało jeszcze postanowione. Ogłoszenie na multipleks drugi, na którym znaleźć się mieli nadawcy komercyjni znajdowało się w Rządowym Centrum Legislacji, nie było dopuszczone do publikacji. Udało się to odblokować. Telewizja publiczna wedle zastanej przez nas koncepcji, znalazła się częściowo na pierwszym multipleksie, potem miała migrować na multipleks trzeci. Ścierających się koncepcji było zresztą więcej, tak długo nad nimi pracowano, że wyłączenie telewizji analogowej zostało przesunięte o grubo ponad pół roku, na 31 lipca 2013 r. Jesteśmy jednym z trzech krajów w Europie, które mają tak znaczne opóźnienie. Na początku ubiegłego roku rozpoczęliśmy konkurs na cztery miejsca na pierwszym multipleksie, na którym trzy miejsca zajmują już TVP1, TVP2 i TVP Info. Startowało 17 podmiotów. Miejsca były 4 i wybór został dokonany, nie bez komplikacji, bo w tym czasie wycofało się Kino Polska, które miało stabilne finansowanie i dobry program. W związku z tym, w trakcie tego procesu trzeba było jeszcze przyznać koncesję innemu nadawcy. Telewizja Trwam podobnie jak 13 innych nadawców nie otrzymała koncesji.
Dlaczego? Jakie są realne powody nie przyznania koncesji TV Trwam?
Podstawowym założeniem całego przedsięwzięcia było, aby wszystkie podmioty, które znajdą się na multipleksie 1 dysponowały wystarczającymi możliwościami ekonomiczno-finansowymi do prowadzenia tej inwestycji. Nadawca musi się liczyć z wydatkami rzędu 70-80 milionów w ciągu 10 lat na same tylko opłaty koncesyjne i umowę z operatorem technicznym tego multipleksu, firmą Emitel. Brak możliwości finansowych może spowodować poważne komplikacje. Wszystkie programy nadawane w multipleksie są jednym strumieniem bitów i nie jest tak, że ten, kto przestaje nadawać tylko traci koncesję, bo powoduje to komplikacje dla całego multipleksu. Jeśli tak by się stało, telewizja publiczna nie przeniesie się w terminie na multipleks trzeci i w związku z tym nie będzie można dalej prowadzić procesu cyfryzacji. To wszystko spowodowało, że był to konkurs, w którego tle przez cały czas była i jest konieczność niezakłóconego wprowadzania cyfrowego nadawania telewizyjnego naziemnego w Polsce. Telewizja Trwam nie wykazała dostatecznie jasno i przejrzyście swoich możliwości finansowania przedsięwzięcia, nie odpowiedziała na nasze pytania dotyczące tego finansowania. Oczywiście, wynik konkursu nie spodobał się tym koncesjonariuszom, którzy go nie wygrali. Pięciu z nich się odwołało, m.in. Telewizja Trwam, która organizuje teraz akcje społeczną. Otrzymaliśmy jakieś 37 tysięcy listów w tej sprawie. Szanujemy to, ale musimy postępować tak, jak nam każą przepisy prawa w Polsce.
Czy będziecie podejmowali w związku z tymi protestami jakieś działania?
Decyzja została podjęta. Przeprowadziliśmy procedurę odwoławczą i w tej chwili wszyscy zainteresowani mogą zwrócić się do sądu administracyjnego, aby zbadał prawidłowość naszego postępowania. Na szczęście nie zamyka to, ani nie opóźnia cyfryzacji, bowiem główną naszą troską było to, żeby nie został on znów zatrzymany. Dzisiaj wiadomo, że do końca tego roku musimy rozpocząć proces konkursowy na cztery miejsca, które zostaną zwolnione przez telewizję publiczną do 2014 roku. Jeżeli rozpoczniemy go w tym roku, zakończymy prawdopodobnie w przyszłym. Potem będą uruchamiane kolejne multipleksy: czwarty i piąty, na których też jest po 8 programów. To minimum 16 programów, co do których nie ma jeszcze wypracowanej żadnej ostatecznej decyzji, ani przez rząd, ani przez UKE, ani przez KRRiT. Trzeba pamiętać, że rynek telewizyjny bardzo dynamicznie się zmienia. Nadawcy coraz chętniej wykorzystują szerokopasmowy internet, który jest tani i w nim widzą źródła swoich przychodów, więc – jak to będzie wyglądało za dwa lata, mało kto umie przewidzieć.
PiS przedstawiło pomysł, aby postawić członków KRRiT, którzy głosowali przeciwko udzieleniu koncesji TV Trwam, przed Trybunałem Konstytucyjnym. Co Pan na to?
Uszanuję, oczywiście, każdą decyzję Sejmu i poddam się jej, ponieważ żyjemy w praworządnym państwie, a ja pełnię funkcję urzędnika. Odbyło się już kilka spotkań różnych komisji sejmowych, które mogą zlecić NIK kontrolę w KRRiT, zapowiadane są kolejne. Złożyliśmy w Komisji Kultury i Środków Przekazu 30-stronnicowy dokument odpowiadający na wszystkie pytania posłów związane z procesem przyznawania miejsca na multipleksie. Udzielamy wyczerpujących odpowiedzi instytucjom, które zwracają się do nas w tej sprawie. Ale w zasadzie całe zamieszanie dotyka tylko jednego koncesjonariusza. Mam wrażenie, a nawet więcej – jakiś rodzaj pewności, że tu nie chodzi o zbadanie procesu koncesyjnego, ale raczej o pewien rodzaj presji, aby koncesję – czy jest do tego podstawa mniejsza czy większa – dostał jeden szczególny koncesjonariusz, czyli Telewizja Trwam.
Jako ekspert rynku telewizyjnego, co Pan myśli o cyfryzacji nadawania naziemnego?
W pierwszej dekadzie XXI wieku nadawanie naziemne obejmowało jeszcze znaczną część odbiorców, co najmniej połowę. W tej chwili szacunki różnie o tym mówią, ale wahają się na poziomie 20%. To właśnie ta część populacji, która nie ma dostępu do nadawania telewizyjnego na platformach satelitarnych, w kablówkach i ostatnio poprzez szerokopasmowy internet. Proces cyfryzacji powinien być prowadzony o wiele szybciej. Gdybyśmy mieli w tej chwili nie rok 2012, ale powiedzmy 2008 można byłoby przeprowadzić cyfryzację w sposób o wiele bardziej uporządkowany, z o wiele lepszymi rezultatami i o wiele większą przewidywalnością rynku.
Jak Pan ocenia kampanię promocyjną cyfryzacji naziemnej?
Na razie widzieliśmy pierwszą odsłonę spotów telewizyjnych, działa strona internetowa, czekamy na kolejne etapy.
Jak Pan ocenia obecną sytuację w mediach publicznych, przede wszystkim w TVP?
To, co dzieje się ostatnio, czyli od kilku miesięcy, oceniam dobrze, bo widzę zmiany programowe wynikające z powrotu do klasycznej koncepcji radia i telewizji publicznej jako mediów służących potrzebom publicznym. W TVP mam na myśli m.in. przywrócenie pasm filmu dokumentalnego, koncepcję stworzenia portalu edukacyjnego, powrót do poniedziałkowego pasma Teatru Telewizji, generalnie szeroko pojętą misyjność.
Niestety w ciągu ostatnich miesięcy wokół TVP mamy do czynienia raczej z negatywną atmosferą. Można przytoczyć wiele przykładów: odwołanie ze stanowiska szefowej Jedynki Iwony Schymalli, kolejny przykład to wyrzucenie Małgorzaty Wyszyńskiej ze stanowiska szefowej „Wiadomości”…
Bardzo niechętnie wypowiadam się o sprawach personalnych, zwłaszcza w takich instytucjach, które pośrednio i choćby tylko w pewnym zakresie podlegają Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Wszyscy nadawcy działają na swój własny rachunek, własną odpowiedzialność i są niezależni również od regulatora. Więc niechętnie komentuję też plotki personalne, bo część z tego, o czym Pan mówi to fakty, a część to oceny. Generalnie, tak jak powiedziałem, ja na razie widzę zmiany na lepsze.
Pana zdaniem, ta burza personalna w TVP, nie będzie miała wpływu na wizerunek telewizji publicznej i oznacza zmiany na lepsze?
Zmiany personalne w mediach publicznych są zawsze bardzo szeroko komentowane. W mediach komercyjnych te zmiany przebiegają zazwyczaj „bezszelestnie”. Dla mnie najważniejsza jest pozytywna ocena zmian programowych. Każda osoba, która jest zwalniana ma poczucie krzywdy i ja to oczywiście rozumiem, ale wcale nie jest też tak, że każda zmiana personalna w medium publicznym musi oznaczać coś gorszego.
Uważa Pan, że media publiczne nie są obecnie upolitycznione? Bardzo wyraźnie mówi się o tym, że za czasów PiS media były naszpikowane ludźmi tej partii, a obecnie nadszedł czas królowania przedstawicieli PO-PSL w mediach publicznych…
Media, polityka i gospodarka to są naczynia połączone, ponieważ tworzą świat, w którym żyjemy. Media publiczne są takie, jakie są standardy życia politycznego. Generalnie, jeśli spojrzy się na całe ostatnie 23 lata, to te drogi między mediami publicznymi a politykami są bardzo kręte. Moim zdaniem zmiany zmierzają w stronę rozdzielania odpowiedzialności. To jest jasne, że politycy bardzo chcą na media oddziaływać. Zawsze będzie tak, że znajdzie się ktoś, kto uzna, że jest za rzadko pokazywany albo w złym świetle. Przeprowadzone przez nas analizy nie potwierdzają zbyt dużych wpływów politycznych na poszczególne programy. Ale stan idealny to jeszcze nie jest.
Może Pan przybliżyć wyniki Waszych analiz?
Pierwsza analiza przeprowadzona została podczas kampanii wyborczej. Pokazała ona, że Telewizja Polska najlepiej relacjonowała kampanię. Stacje komercyjne skupiły się na dwóch głównych partiach politycznych, czasami z wyraźnymi sympatiami, tymczasem w TVP pokazywano bardzo dokładnie i sprawiedliwie wszystkie komitety wyborcze. Aktualnie kończymy drugą analizę, która ocenia sposób relacjonowania wydarzeń z 11 listopada 2011. Telewizja publiczna wypadła znowu najlepiej, pokazała te wydarzenia najbardziej wszechstronnie. Telewizje komercyjne skupiły się głównie na stronie sensacyjnej wydarzeń. Nasze dwie analizy wyraźnie pokazują TVP w pozytywnym świetle.
Czy w ogóle możliwe jest, aby media publiczne były niezależne? Może ciekawym pomysłem jest propozycja Tomasza Sakiewicza, aby poszczególne anteny oddać konkretnym siłom partiom politycznym?
Częściowo ma Pan rację. Media publiczne nigdy nie będą w pełni niezależne. Pomysł, o którym Pan wspomina, był już realizowany np. we Włoszech (podział kanałów), Niemczech (rodzaj parytetu w redakcjach). Politycy, którzy znajdują się w parlamencie, pojawiają się w nim z woli narodu. Prawda jest więc taka, że nie można im nagle zabronić mieszania się w sprawy mediów. Ważne jest, aby formy tego oddziaływania były jasno określone, tak, aby politycy nie mieli wpływu na program.
Iwona Schymalla, związana z TVP przez bardzo wiele lat, w oficjalnym oświadczeniu powiedziała o „desancie do TVP ludzi z ministerstwa wraz z żonami”. Może Pan to skomentować?
Bez komentarza, nie komentuję konkretnych spraw personalnych.
Czy KRRiT znalazła wreszcie złoty środek, aby rozwiązać problem ściągalności abonamentu?
Zarząd TVP przygotowuje wiele programów realizujących misję nadawcy publicznego. To oznacza utratę wpływów komercyjnych. Można by je zastąpić właśnie abonamentem, ale przy obecnym poziomie jego ściągalności (470 mln w 2011 r.) jedynie 13 proc. przychodów TVP pochodzi z tej opłaty. Abonament dzielony jest między wszystkich nadawców publicznych, a pozycja telewizji publicznej na rynku reklamy jest znacznie korzystniejsza niż np. Polskiego Radia. Nie jestem w stanie przedstawić radykalnego rozwiązania tej sytuacji, czyli ustawowego, bo od tego są ciała posiadające inicjatywę legislacyjną, której KRRiT nie ma. Najważniejsze jest to, aby finansowanie było trwałe i najlepiej niezależne od finansowania budżetowego, ponieważ to dawałoby gwarancję, że media publiczne nie byłyby zależne od aktualnie rządzącej opcji politycznej. Myślę, że ludzie wiedzą na temat abonamentu dostatecznie dużo.
Jak Pan ocenia pilotażowy projekt wysyłania wezwań do zapłacenia abonamentu?
To bardzo dobra inicjatywa, która uświadomiła niektórym dłużnikom, że prawo w Polsce obowiązuje. Abonament jest zapisany w ustawie i płacenie go jest obowiązkowe. Zgłosili się poważni dłużnicy, także mniejsi mają szanse na rozłożenie długu na raty. Efekt na pewno jest pozytywny. Współpracę w tym zakresie chcielibyśmy kontynuować z Pocztą Polską także w przyszłości.
Jeśli miałby Pan inicjatywę legislacyjną, to jakie rozwiązanie w sprawie abonamentu zaproponowałby Pan?
Na pewno zależy nam na poprawie ściągalności abonamentu, metody mogą być bardzo różne, co pokazują przykłady europejskie. Bardzo niedobrą praktyką jest to, że można nie płacić abonamentu, korzystać z odbiornika i nikt nie jest w stanie tego sprawdzić. Sposób rejestracji i weryfikacji posiadaczy odbiorników radiowych i telewizyjnych jest archaiczny. To też powinno się zmienić, unowocześnić. Słaba ściągalność abonamentu nie jest winą ani Poczty Polskiej ani KRRiT, lecz zależy od sił parlamentarnych i ich inicjatywy w zaproponowaniu konkretnych rozwiązań. To, jakie mają być publiczne media, to jest kwestia ustrojowa.
W świetle nie przyznania Telewizji Trwam miejsca na multipleksie chciałbym zapytać, na jakiej podstawie ATM Grupa oraz Stavka dostała koncesje na nieistniejące wówczas kanały ATM Rozrywka (nie nadaje do dzisiaj) oraz TTV (konkurs rozstrzygnięto w kwietniu ub.r.)?
Warunkiem przystąpienia do konkursu było nie rozpowszechnianie programu, ale posiadanie koncesji na rozpowszechnianie programu. Zgodnie z decyzją ws. rozszerzenie koncesji o możliwość umieszczenia programu w sygnale MUX-1, rozpoczęcie rozpowszechniania programów w poszczególnych obszarach rezerwacji powinno następować zgodnie z kolejnymi etapami uruchamiania stacji nadawczych MUX-1. Pismem z dnia 16 stycznia br. spółka ATM Grupa została wezwana do złożenia wyjaśnień ws. nierozpoczęcia rozpowszechniania programu „ATM Rozrywka TV”. KRRiT będzie wyjaśniać tę sprawę.
Był Pan współwłaścicielem Studia A, które obecnie należy do ATM Grupy. Dostała ona koncesję na program ATM Rozrywka, który wciąż nie nadaje. Nie ma Pan poczucia, że jest to kontrowersyjne i może Pan być podejrzewany o „kolesiostwo”?
Nie mam takiego poczucia, gdyż nie miałem wpływu na to, jakie będą losy własnościowe Studia A, w momencie, kiedy byłem jego współwłaścicielem. To było osiem lat temu, Studio A było wówczas samodzielnym, niezależnym producentem, a przyszłości nie potrafię do dziś przewidywać, więc zarzut jest chybiony.
Dlaczego aż dwie koncesje na kanały Eska TV oraz Polo TV dostała Grupa ZPR Zbigniewa Bochenka?
To różne kanały muzyczne, w tym cieszący się powodzeniem kanał z polską muzyką popularną, a przede wszystkim bardzo solidne finansowane przez grupę kapitałową, czyli ZPR.
Czy pierwsze wyłączenia analogu nastąpią już jesienią tego roku? Nie boicie się z tego powodu protestów?
Tak, nastąpi to na jesieni tego roku. Protesty będą wtedy, jeśli zawiedzie infrastruktura, a ludzie nie będą wystarczająco dobrze poinformowani. Od ubiegłego roku trwa kampania informacyjna w mediach, za chwilę wejdzie w następną fazę. Na pewno trzeba to monitorować i działać, jak tylko pojawią się niepokojące sygnały, że wiedza jest niewystarczająca.
Czy jest Pan za pozostaniem TVP na pierwszym multipleksie naziemnym po 2013 roku?
Obowiązująca ustawa o wdrożeniu naziemnej telewizji cyfrowej mówi, że Telewizja Polska rozpowszechnia w multipleksie I programy telewizyjne TVP 1 i TVP 2 oraz regionalne programy telewizyjne na podstawie rezerwacji częstotliwości, do dnia pokrycia sygnałem tych programów terytorium RP, na którym zamieszkuje co najmniej 95% ludności, jednak nie później niż do dnia 27 kwietnia 2014 r. Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, w terminie do dnia 31 grudnia 2012 r., ogłasza informacje o możliwościach uzyskania koncesji na rozpowszechnianie programów telewizyjnych w sposób cyfrowy drogą rozsiewczą naziemną, z wykorzystaniem częstotliwości ustalonych w planie zagospodarowania częstotliwości dla multipleksu I. Tak mówi prawo.
Co Pan sądzi o pomyśle zlikwidowania KRRiT?
Powiem tylko, że modele są różne, ale w krajach europejskich istnieją regulatorzy rynku audiowizualnego. Mają bardzo różne kompetencje i różny zakres działania. W Polsce pojawia się co jakiś czas dyskusja o wspólnym regulatorze, który połączyłby zadania UKE i KRRiT. Ustawa o radiofonii i telewizji nakłada na KRRiT szereg obowiązków, ciągle wzbogacanych o nowe zadania, te przepisy tworzą politycy, którzy wiedzą, co robią.
Czy realna jest rychła zmiana zarządów TVP oraz Polskiego Radia?
Zarządy obu spółek podlegają w pierwszej kolejności ocenom ich rad nadzorczych. Nic mi nie wiadomo o planowanych zmianach.
Dołącz do dyskusji: Jan Dworak: Kwestie cyfryzacji i abonamentu najważniejsze
Kiedy w sprawach podejmowanych przez KRRiT nie będzie kulisów a będą jasne i czytelne procedury?