Kampania wyborcza PiS spójna i intensywna, opozycja chaotyczna (opinie)
Kampania wyborcza jest na finiszu, do wyborów zostało zaledwie kilka dni. Czy coś jeszcze może się zmienić? Zdaniem większości rozmówców Wirtualnemedia.pl - ekspertów od wizerunku i marketingu politycznego już nic. Owszem, można spodziewać się jeszcze kolejnych taśm, czy nowych spotów, ale przewagi PiS - ugrupowania, które pokazało, że jego kampania jest konsekwentna i spójna - nie osłabi znacząco już nic.
Kampania wyborcza na ostatniej prostej nabrała tempa. Kilka dni temu nowe reklamy opublikowały dwa czołowe ugrupowania: PiS i Koalicja Obywatelska.
Spot PiS jest zatytułowany „13 października pokażemy wam szczery uśmiech, tylko przestańcie już truć”. W klipie, utrzymanym w dynamicznym tempie, lektor wylicza korzystne zmiany wprowadzone przez obecny rząd: od programów socjalnych (na czele z 500+, wyprawką szkolną 300+, trzynastą i czternastą emeryturą), przez zmiany podatkowe po bezpieczeństwo krajowe („Stop nielegalnej imigracji”). Ujęcia obrazujące te kwestie są przeplatane z migawkami ze spotkań premiera Mateusza Morawieckiego z wyborcami. Reklama zachęca do głosowania na PiS. - Nie pozwól, by inni zdecydowali za Ciebie - przestrzega lektor.
W miniony wtorek PiS opublikował spot, w którym satyryk Janusz Rewiński osobę niezdecydowaną do głosowania przestrzegał przed zmianami na gorsze, które mogą nastąpić po przejęciu władzy przez Koalicję Obywatelską. Natomiast trzy tygodnie wcześniej partia rządzące zamieściła reklamę do młodych wyborców nawiązującą do stylistyki memów internetowych. Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego przedstawiono w niej jako superbohaterów, a kpiono z liderów Koalicji Obywatelskiej, PSL, Kukiz ’15 i Lewicy.
Z kolei Koalicja Obywatelska w nowym spocie zadaje pytania dotyczące wynajmu kamienicy w Krakowie przez prezesa NIK Mariana Banasia. Sprawę ujawniono dwa tygodnie temu w „Superwizjerze” TVN, Banaś potwierdził niektóre z podanych tam informacji, a kilka dni temu złożył pozew przeciw stacji i autorowi reportażu Bertoldowi Kittelowi. W reklamie KO stwierdzono, że w tej sprawie źle zadziałały służby specjalne, premier był bierny, a Jarosław Kaczyński milczy. - Skończmy z bezkarnością PiS, idź zagłosuj 13 października - zachęcono.
Kilka dni wcześniej KO opublikowała swoją piosenkę wyborczą. W prezentującym ją spocie bohaterami są młode osoby, które nie wierzą politykom PiS, bo ich zapewnienia nijak mają się do rzeczywistości.
Od soboty 5 października wyborcy mogą oglądać też nowy spot pod hasłem „Wybierz Zieloną Przyszłość” Koalicji Polskiej, tworzonej przez PSL i Kukiz ’15. Ugrupowanie przestrzega w nim przed skutkami zmian klimatycznych.
Spot Koalicji Polskiej zaczyna się od ujęć, w których grupa młodych osób w maseczkach antysmogowych idzie po rumowisku, a w tle słychać niepokojącą muzykę. „13 października pokażemy wam szczery uśmiech, tylko przestańcie już truć” - czytamy w napisie. Na zeschniętej ziemi wyrasta czterolistna koniczyna symbolizująca PSL i słychać fragment piosenki Pawła Kukiza „Polska budzi się”, znanej już z jego kampanii prezydenckiej w 2015 roku. Następnie bohaterowie spotu są pokazani w zupełnie innej scenerii: weseli biegną przez łąkę. „Wybierz zieloną przyszłość” - zachęca przewodniczący PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, pojawia się też postulat, że za 10 lat połowa energii musi pochodzić z odnawialnych źródeł. Serwis „Rzeczpospolitej” podał, że to pierwszy z serii potów wyborczych Koalicji Polskiej, które będą publikowane codziennie do najbliższego piątku, kiedy skończy się kampania wyborcza.
Na nieco ponad tydzień przed wyborami swój spot wyborczy zaprezentowała Konfederacja – to klip z tytułem "Na Konfederację oddaj głos królewno!. Pokazano w nim kobietę, która razem z liderami tej koalicji rusza na wycieczkę samochodem po Warszawie – jest z nią m.in. Janusz Korwin-Mikke. Potem w spocie widzimy, jak Konfederacja podsumowuje swoich politycznych konkurentów wymieniając, że PiS "dzieli się haraczem, który jemu się płaci", PO to "złodzieje" i "świnie oderwane od koryta", a Lewica to zdaniem skrajnej prawicy "komuniści, marksiści oraz geje".
Klip utrzymany jest w konwencji disco -polo, a podkład muzyczny wydaje się być przeróbką utworu „Ona by tak chciała”.
Chaos i wzajemne oskarżenia
W ocenie Piotra Czarnowskiego, prezesa agencji First PR tegoroczna kampania wyborcza poprzedzająca wybory parlamentarne, które odbędą się w najbliższą niedzielę 13 października jest słaba.
- Jaka polityka taka kampania wyborcza. Ponieważ jakość naszej polityki jest bardzo niska, to i kampania wyborcza też jest dokładnie taka. Chaos, wzajemne oskarżenia, infantylne reakcje obrażonych dzieci, podziały z hasłem „moje na wierzchu” w tle, totalny brak odpowiedzialności za słowa. Właściwie nie ma czego oceniać. Oprawa kampanii także zawiodła. Media jak zwykle nie stanęły na wysokości zadania i wcale nie pomagają obywatelom połapać się w tym bałaganie i przekrzykiwaniu się, wręcz przeciwnie, bezmyślnie wzmacniają najbardziej idiotyczne przekazy. Eksperci komunikacji jak zwykle, zamiast odnosić się do meritum, omawiają obszernie tzw, komunikację niewerbalną wymyślając dla niej coraz to dłuższe i mądrzejsze nazwy i zawzięcie dyskutują gadżety wyborcze. Szczerze - jest o czym dyskutować? Nie macie dosyć tej kampanii, która jest całkowicie bezproduktywna i destrukcyjna? - pyta wprost nasz rozmówca.
Przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że oczekiwał – prawdopodobnie jak wielu - że kampania będzie sprawdzianem dla polityki, prezentacją programów i konkretów, pokazaniem drogi rozwoju kraju i tego czego będą mogli trzymać się obywatele na dłużej niż tylko dzień wyborów.
- Faktycznie, sporo i z wyprzedzeniem pokazało PiS, tyle tylko, że było to po prostu rozwinięcie stosowanej dotychczas i skutecznej linii propagandowej a nie rzeczywisty program rozwoju kraju oparty o realia a nie ideologię. Inne partie nie potrafiły ani stworzyć rozsądnych programów ani komunikować się zrozumiale. Wyciąganie kolejnych afer przez każdego przeciwko każdemu pogłębiło tylko ten stan i jeszcze raz pokazało, że sprawy, które zmiotłyby partie i ludzi z politycznej sceny wszędzie na świecie u nas co najwyżej żyją przez krótką chwilę, ustępując bezrefleksyjnie miejsca innym, podobnym - uzasadnia prezes First PR.
Co jego zdaniem ta kampania wykazała? Przede wszystkim to, jak niedojrzała i nieodpowiedzialna jest nasza polityka i ludzie ją reprezentujący. - I kolejny raz udowodniła, że ani rzeczywistość, ani zdanie obywateli nie mają żadnego znaczenia w politycznym amoku zachłanności władzy. A wszystko to odbywa się za nasze, podatników, pieniądze - podkreśla Piotr Czarnowski. Dodaje, że obawia się, że kampania przyniesie skutki sięgające daleko poza wybory.
- Niewątpliwie pogłębiony został podział społeczny. Wzrósł poziom agresji i to co dotychczas nie było tolerowane teraz jest akceptowalne. Słowa zostały pozbawione wartości a ludzie, którzy je wypowiadają - odpowiedzialności. I to już zostanie z nami - komentuje Piotr Czarnowski.
Bardzo letnia atmosfera, najlepszy PiS
Ogólne wrażenie, jakie w trakcie obecnej kampanii odniósł Szymon Sikorski, CEO i właściciel agencji Publicon było zgoła inne niż przypuszczał jeszcze rok temu – wtedy spodziewał się, że kampania będzie bardzo agresywna, że dojdzie do kulminacji sporów itp.
- Okazało się inaczej, gdyż atmosfera kampanii była bardzo ... letnia. Nie widać wzmożenia dyskusji, wyborców, nie ma wielkich dyskusji, myślę, że nawet sami politycy zmęczeni są tym, że coś tam muszą i czekają na nowe rozdanie - to chyba już się wypaliło. Politycy PiS konkurują już tylko ze sobą o nowy układ w Sejmie i nowy kształt rządu, tak samo Grzegorz Schetyna i POKO (RIP) już też (co widać po listach) skupiają się raczej na wewnętrznym sporze o kształt przyszłej platformy - czy pod znakiem powrotu Tuska, czy organizacji Grzegorza Schetyny. Nową energię widać na Lewicy, ten projekt rokuje, ale jeszcze nie teraz. PSL i Kukiz walczą o życie, jeżeli się uda - to będzie życie na kroplówce, ale subwencja powinna się udać. Jakoś tam ogólnopolsko zaistnieli Bezpartyjni Samorządowcy, a na Dolnym Śląsku do senatu kilka osób może zrobić całkiem dobry wynik. Konfederacja - po swojemu. Czyli wielka niewiadoma. Słowem - wielka nuda. Zaskakujący jest też fakt, że w galopującym marketingowo świecie, politycy nie zaoferowali żadnych nowych, albo choćby odświeżonych, rozwiązań - analizuje nasz rozmówca.
Ocenia, że najlepiej zaprojektowana i najbardziej spójna jest kampania PiS - mocno czerpiąca z GOP, stanowcza, spójna i konserwatywna. - Świetnie zaprojektowane konwencje, sprawność eventowa, niezłe spoty i naprawdę coraz to lepsze public relations - także w mediach biznesowych. Koalicja majtała się między kreacjami, a finalnie postawiła na kreacje "czyste", czyli powrót do 2005 roku. No jak się wtedy skończyło - to wiemy. Ciekawie opakowana jest nowa lewica, widać w tym rękę młodej klasy kreatywnej stojącej zawsze blisko Roberta Biedronia, czy Adriana Zandberga. Odświeżony PSL też wygląda niczego sobie, ale wiemy przecież, że oprócz formy, liczy się treść, a tu jak jest - każdy widzi – analizuje Szymon Sikorski.
Odnosząc się natomiast do programu poszczególnych ugrupowań jasno wskazuje, że znów PiS narzucił reguły gry i tego, o czym rozmawiamy. - Najpierw skłócił i rozgadał opozycję w temacie LGBT, a potem "przywalił" kilkoma mocnymi przekazami, z których na pewno zapamiętamy jedną - o zwiększeniu pensji minimalnej. To kolejny krok w stronę swojego elektoratu i "przywracanie godności" tym, którzy przez wielkomiejskie, aroganckie elity, są niej pozbawiane. Opozycja i zarozumiałe, indywidualistyczne elity tego nie widzą, albo nie potrafią zrozumieć - a silnik napędowy PiS wydaje się tak. To czyni różnicę - zaznacza Sikorski.
PiS zaczął odpowiednio wcześnie, zabezpieczył zasoby
Z kolei dla Marka Gieorgicy, partnera zarządzającego w Clear Communication Group tegoroczna kampania to walec, jakim PiS przejechał przez opozycję. Przypomina, że partia tę kampanię zaczęła dzień po ostatnich wyborach - zabezpieczyła sobie wszystkie niezbędna zasoby, przygotowała całą masę działań dla ludzi, znaczną część z nich nawet zrealizowała tak, aby to odczuli.
- Podam przykład - PIT zero dla młodych – teraz młody pracownik kiedy przychodzi po podwyżkę i słyszy – ale przecież zarabiasz więcej bo nie płacisz podatku, odpowiada pracodawcy – ale to nie Twoja zasługa – to jest prezent od rządu, a ja chcę podwyżki od Ciebie. 500+ na pierwsze dziecko i cała masa innych podarunków to wystarczające argumenty, żeby ludzie uznali, że nikt inny nigdy o nich tak nie dbał jak obecny rząd. Niestety to po prostu działa, a mało kto rozumie, jakie mogą być koszty tych programów w przyszłości - to tak, jak z namawianiem kogoś do dodatkowego oszczędzania na emeryturę - mało kto chce dziś robić coś, czego skutek zobaczy za 30 - 40 lat. Tak więc po co ryzykować i głosować na opozycję – zwłaszcza kiedy ona nie przychodzi z konkretnymi pomysłami – a nawet jak je ma, to niestety one się w dyskusji publicznej nie przebijają. Można mieć tu i teraz, jak zapowiadają, że dadzą to dają - czemu coś zmieniać - uzasadnia.
Nasz rozmówca wskazuje na drugi istotny element jakim są media publiczne w obecnej kampanii. - Tu już nie ma miękkiej gry - przekaz i jego intensywność są proste – pokazujemy co dobrego dla Polaków zrobił rząd oraz przekonujemy, że jak ten rząd zostanie odsunięty to wszystko zostanie przez opozycję zabrane. Dodatkowo przypominamy i dobrze eksponujemy wszystkie grzechy, głupoty czy kontrowersje dotyczące polityków opozycji. Przez tydzień codziennie słyszymy więc o farmie trolli w Innowrocławiu, którą organizuje poseł Brejza, potem przez tydzień oglądamy kontrowersyjną Klaudię Jachirę - zawsze blisko Grzegorza Schetyny. Problemem opozycji jest to, że nie ma równie silnej medialnej przeciwwagi - niektóre media prywatne oczywiście mają do opozycji sympatię, ale starają się zachować obiektywizm - ocenia.
- Czy można taką nierównowagę ominąć i sobie poradzić? PiS w 2015 roku pokazał że można – trzeba wykorzystać media społecznościowe. To narzędzie, które przez 4 ostatnie lata stało się jeszcze bardziej wartościowe – tu widzę bardzo mocno zmarnowany potencjał przez opozycyjne partię – co z tego, że w internecie pojawiają się banery wyborcze kandydatów – to już nie działa – nie ma strategii komunikacji w mediach społecznościowych, jest rozproszony gwar polityków i zwolenników opozycji. Zmarnowana szansa. To przez media społecznościowe można zmienić narrację i sentyment ludzi. Tylko trzeba w to odpowiednio dużo zainwestować – pieniędzy i czasu ludzi – zwraca uwagę Marek Gieorgica.
Wygrywa ten, kto ma charyzmę i determinację
Dodaje też, podobnie jak jego przedmówca, że PiS w tej kampanii działa jak sprawna maszyna – jednolity przekaz, ciągła praca w terenie, tysiące spotkań. Każdy możliwy element wykorzystany do granic możliwości. Pełna mobilizacja.
- Wybory wygrywa ten, który ma wizję, ma charyzmę i ma determinację. Tej determinacji po stronie opozycji nie widać. Widać strach - on nieco napędza do działania, ale niestety też paraliżuje. Jest też kwestia wiarygodności – rząd sobie ją zbudował realizując kolejne obietnice. Opozycja może liczyć tylko na wiarę wyborców, ale jak uwierzyć w pomysł, że można jednocześnie obniżyć składki na ubezpieczenia społeczne oraz podatki i podwyższyć emeryturę dla osób które te niższe składki będą płaciły? - podkreśla ekspert z Clear Communication Group.
Zaznacza, że PiS nie tylko jeszcze bardziej sprofesjonalizował prowadzenie kampanii – ale ma też przewagę w zasobach i tym, że jest jednolitym blokiem, który wykonuje plan – działa jak armia z silnym i dobrze reagującym na sytuację dowództwem. Ma prosty przekaz i nie wchodzi w niuanse - kiedy ktoś pyta co z aferą Banasia czy taśmami Arendarskiego odpowiedź jest jasna: a taśmy Neumanna? - Zero tłumaczeń, proste odbicie piłeczki na pole przeciwnika. Niech wykona kolejny ruch, niech wytraca siły. Koalicja Obywatelska - trochę zbyt późno udało się porozumieć i zabrakło czasu na długofalową strategię kampanii oraz wiarę, że się uda. Za późno zapadła decyzja o tym, że twarzą kampanii powinna być Małgorzata Kidawa-Błońska - nie było czasu na odpowiednie jej spozycjonowanie. Lewica – oni widzą szansę na wejście do parlamentu i to zwiększa determinację i wiarę w sukces, ale niestety większość ich postulatów, które są ważne dla ludzi jest już zagarnięta przez PiS. Co mają obiecać - jeszcze wyższą niż absurdalnie wysoka obietnica płacy minimalnej? Koalicja Polska – tu moim zdaniem strach przed wynikiem poniżej progu jednak sparaliżował działania. Samonapędzające się proroctwo zadziałało - analizuje nasz rozmówca.
Uważa też, że w ostatnim tygodniu kampanii nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, co mogłoby zmienić oraz tego, co działo się w ostatnich miesiącach. - To już tylko czas na mobilizację wyborców, nie przekonywanie niezdecydowanych. O wyniku zadecyduje to, czy ludzie pójdą głosować. Tu największe wyzwanie przez rządzącymi. Łatwiej się mobilizuje przeciw komuś niż za kimś. Łatwiej się mobilizuje, jeśli jest się z tyłu, niż jeśli ma się w sondażach ogromną przewagę – podsumowuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Marek Gieorgica.
Wszystko może się zdarzyć?
Zupełnie inne zdanie na ten temat ma Zbigniew Lazar, ekspert marketingu politycznego i właściciel agencji Modern Corp. Twierdzi, że kampania jeszcze się nie skończyła i wszystko może się zdarzyć między ustami a brzegiem pucharu, np. mogą się pokazać nowe taśmy.
Jakie wnioski z kampanii powinny wyciągnąć poszczególne ugrupowania? - Szczególnie ważne i skuteczne okazały się bezpośrednie spotkania z wyborcami, technika znana w polityce od wieków, ale na tak dużą skalę - i tak skutecznie - zastosowana przez PiS w kampanii w 2015r. Teraz inne partie na tej metodzie też się koncentrują, jedne lepiej, np. Lewica, inne raczej mniej skutecznie, zwłaszcza te „wielkomiejskie", jak PO-KO, które w podróżach po kraju pokazują, że w kontaktach i spotkaniach ze zwykłymi ludźmi średnio sobie radzą - analizuje Lazar. Podkreśla, że ponieważ w tych wyborach rola mediów społecznościowych w znacznym stopniu zredukowana została do prowadzenia kampanii negatywnych, nie informacyjnych, celom informacyjno-motywacyjnym, czyli pobudzaniu swoich szeregów do akcji, służą w tej kampanii głównie konwencje regionalne. - Stąd taki ich wysyp w obecnym sezonie wyborczym zwłaszcza, że dają one pretekst do spotkań z lokalnymi wyborcami - dodaje.
Przyznaje, że w tej kampanii znaczenie mediów społecznościowych, nawet wśród młodych wyborców, jest raczej drugorzędne, stąd tym razem tak niewiele internetowych spotów czy filmików. - Polscy wyborcy coraz lepiej rozumieją, że ten kanał to „media" tylko z nazwy. W rzeczywistości jest to kanał bardziej w znaczeniu ścieku pełnego nieczystości, kłamstw, manipulacji, dezinformacji i podłych sztuczek. Wyborcy wydają się też bardziej dojrzali pod innym względem. Rozumieją coraz lepiej, że wybory to nie konkurs piękności ani festiwal obietnic, ale konkretna oferta polityczna na przyszłość oparta na rozliczeniu polityków z ich dotychczasowej działalności. Dlatego partie polityczne mniej stawiają w tej kampanii na takie zewnętrzne aspekty, jak hasła i slogany wyborcze, czy wizualizacja i oprawa graficzna. Ważniejsze stało się odczytywanie nastrojów społecznych i przekonywanie wyborców na konkretnych przykładach, że dane ugrupowanie społeczeństwo rozumie i wie, czego ono oczekuje, np. lepsza opieka zdrowotna, budowa dobrobytu, ochrona środowiska, czy niższe podatki - komentuje Zbigniew Lazar.
Kampania PiS jest taka, jak być powinna, kampania PO - o niczym
Michał Nowosielski, właściciel agencji Bigthinkski, który jeszcze kilka lat temu pracował przy kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej zapytany o ocenę tegorocznej kampanii wyborczej zwraca uwagę, że przy ocenie jakiejkolwiek kampanii – nie tylko wyborczej - trzeba w pierwszym rzędzie zadać sobie pytanie, o czym ona była? Czy w ogóle była o czymś? Czy była o tym, o czym powinna? Potem dopiero pojawiają się kolejne pytania: czy była interesująca, a zatem czy jest zauważalna, czy była przekonująca, czy docierała do tych, do których powinna i czy zapadła w pamięć?
- Kampania PiSu nie jest w tym roku może szczególnie ekscytująca, ani zaskakująca, ale jest taka, jak być powinna. PiS od dawna - jak to się mówi - „w cuglach” prowadzi we wszystkich sondażach, więc może po prostu państwo doszli do wniosku, że nie muszą się zbytnio wysilać. Poza tym zauważyłem, z pewną gorzką satysfakcją, że PiS z powodzeniem powiela koncepty Platformy z czasów jej sukcesów wyborczych. Kampania PiSu z 2015 była oparta na dwóch filarach: negatywnym (Polska w ruinie) i pozytywnym (dobra zmiana) - przypomina Nowosielski.
- Uważam, że ten pierwszy bez drugiego nie dałby PiS-owi triumfu. Dokładnie na tym samym koncepcie była oparta kampania, którą zrobiliśmy dla PO w 2007r. i która wówczas przyniosła zwycięstwo partii Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny. W tym roku PiS w swojej kampanii mówi mniej więcej tak: może nie wszystko, co obiecaliśmy, udało się zrobić, ale udało się bardzo wiele i w drugiej kadencji zrobimy jeszcze więcej. To są dobre czasy dla Polski, a byłyby jeszcze lepsze, gdyby nie ta głupia „totalna opozycja”, która nam ciągle przeszkadza w naprawianiu kraju. A tak przy okazji, to uważam, że PO powinno zażądać tantiem za używanie pojęcia „totalna opozycja”, które samo wymyśliło, a które bardzo szybko stało się ulubionym hasłem PiSu. I nie jest to jedyny prezent, który opozycja zrobiła obecnej władzy. Warto przypomnieć również mocną billboardową (a zatem dość drogą) kampanię „PiS ukradł miliony…”, po której notowania PO w sondażach spadły o kilka punktów procentowych, albo kult Jarosława Kaczyńskiego, który opozycja buduje chyba bardziej zawzięcie, niż funkcjonariusze PiSu, robiąc z prezesa jakiegoś niemal demiurga (co bardzo podoba się jego wyznawcom). Wracając zaś do rzeczy, to tegoroczny temat kampanii PiSu, to wszak nic innego, jak tylko powtórzenie kampanii PO z 2015r. (Polska w budowie), w której również miałem pewien swój udział - analizuje Michał Nowosielski.
Ocenia, że PO, która – jak twierdzi nasz rozmówca - na własne życzenie pozbyła się wszystkich specjalistów od komunikacji, gdyż płacenie im uznała za stratę pieniędzy, stworzyła kampanię, która jest o niczym. - Nie! Przepraszam, ona jest o tym, że „oszukali!”. Problem w tym, że ludzie nie czują się oszukani. A przynajmniej większość tych, którzy głosowali na dobrą zmianę. Miało być 500 zł w nagrodę za dzieciaka - jest. Miał być obniżony wiek emerytalny – jest. Miało nie być gimnazjów – nie ma. Co innego Platforma: straszyła, że nie będzie pieniędzy na 500+, a są! Straszyła, że po obniżeniu wieku emerytalnego kraj zbankrutuje, a minęły 3 lata i nie zbankrutował! Straszyła, że po likwidacji gimnazjów będzie koszmar w szkołach… no i jest. Ale to pewnie wina samorządów, tych nierobów - nauczycieli i w końcu, oczywiście, także Tuska - podkreśla Nowosielski.
Zwraca też uwagę, że drugim problemem kampanii Koalicji Obywatelskiej jest to, że politycy Koalicji prawdopodobnie sami nie wiedzą o czym ona jest. - Na przykład kilka tygodni temu na którejś konwencji Koalicja pokazała hasło swojej kampanii – hasło, czyli taką myśl przewodnią. Brzmiało ono: „Jutro może być lepsze”. Nie jest to złe hasło i zostało dość ciepło przyjęte przez sympatyków. Sęk w tym, że to hasło nijak się ma do lajtmotywu „oszukali”. Z tego, lub innego powodu nie ma go też na żadnych billboardach, ani banerach, ani innych materiałach kandydatów. Nie ma go nawet na bilbordzie Małgorzaty Kidawy, na którym widnieje jakieś inne hasło - nie pamiętam go dokładnie, ale brzmi jakoś tak, że razem zmienimy kraj, tylko idź na wybory. To po co wymyślać hasło, skoro się go nigdzie nie używa?! - pyta ekspert.
- Widziałem dwa spoty KO. Jeden pokazywał rodzinę, która twierdziła, że jest rozczarowana rządami PiSu. Że większości obietnic nie dotrzymano i w ogóle jest gorzej niż miało być. Nie będę komentował wykonania, bo nie chcę robić przykrości komuś, kto może jest „bogu ducha winien” (ja też kiedyś na polecenie i właściwie wg projektu panów z biura krajowego zrobiłem bilbord, który mógłby wziąć udział w konkursie na najbrzydszy bilbord świata). Ale kompletny brak profesjonalizmu i wyobraźni twórców tego pomysłu został natychmiast bezlitośnie obnażony przez PiS, który obśmiał to dzieło zwracając uwagę, że przedstawiona w spocie historia jest fikcyjna, występują w nim opłaceni aktorzy, a przecież wszyscy wiedzą, że prawda jest zupełnie inna - krytykuje Nowosielski.
- W drugim spocie jest wszystko, co powinno być w spocie politycznym: zły prezes, premier – kłamca, agresja polityków i zwolenników PiSu, przerażenie normalnych ludzi, smutek młodzieży, bojącej się o swoją przyszłość, radosny marsz po zwycięstwo, uśmiechnięci liderzy Koalicji wśród zwykłych ludzi, a także jakaś strasznie niemelodyjna piosenka. Niestety wszystko to jest naraz, co przypomina mi pewnego mojego przyjaciela, który miał zwyczaj kupować od tzw. „pana-kanapki” 4 różne sałatki - n.p. owocową, śledziową, wiosenną i taką z marchwi - po czym wrzucał je wszystkie do jednej miski i mieszał. Antycypując pytanie: tak, zjadał - dodaje.
Jego zdaniem nieprawdą jest, że wszystkie afery, w które zamieszani, lub wręcz których bohaterami byli różni ludzie związani z obozem władzy, zupełnie jakby nie wpłynęły na notowania PiSu.- Otóż moim zdaniem to nieprawda: wpłynęły! Poprawiły je. Żeby to ogarnąć trzeba najpierw zrozumieć moje ulubione pojęcie big idei. Otóż big ideą PiSu (bardzo socjalistyczną) jest silne państwo. To państwo musi dbać o ludzi, ale też ich kontrolować. Musi bronić zwykłego obywatela przed złem, które czyha na niego ze strony rozmaitych złodziei, oszustów, dziwolągów, emigrantów, pedałów, biznesmenów, liberałów, etc. Ale musi być czujne, żeby wiedzieć kto jest zły, a kto dobry. Oczywiście jak jesteś w porządku, to nie masz się czego obawiać. A zatem władza musi być silna, musi to wszystko „wziąć za mordę”, ale musi też pochylić się nad losem przeciętnego człowieka. I taka władza ma też swoje prawa, może sobie jeździć samochodami na bombie i może robić różne interesy, żeby mieć z czego żyć. Wszystkie (!) afery, ujawnione przekręty, udowadniają, że ta wizja państwa jest słuszna. Putin ma mniej więcej ten sam pomysł na Rosję – podkreśla Michał Nowosielski.
Przypomina w tym kontekście, że big Ideą Platformy Obywatelskiej (czy Koalicji) jest wolność. Ale wolność jest wtedy, kiedy jest zaufanie. - A jeśli się wciąż szuka afer, spisków, oszustw, przekrętów, to to zaufanie w społeczeństwie się buduje, czy burzy? Burzy. W ten sposób Platforma Obywatelska przez 4 ostanie lata, a także w obecnej kampanii, wkładała bardzo wiele wysiłku (i pieniędzy) w to, żeby wzmacniać pisowską wizję państwa, a co za tym idzie poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego. Ot co – podsumowuje Michał Nowosielski.
Partie kopały się po kostkach
Dr. Krystian Dudek, właściciel instytutu Publico przypomina, że aktualna kampania wyborcza była dość krótka i skupiała się na dużych mediach, głównie telewizji co było wynikiem tego, że warunki dyktował obóz rządzący, skutecznie pokazujący wyborcom za pośrednictwem TVP efekty swoich działań i benefity dla wyborców.
- Facebook, był wykorzystywany, ale politycy i ich sztabowcy nie wydobywają z niego potencjału, który w sobie ma – twierdzi ekspert. Uważa, że w kampanii partie kopały się po kostkach, wymierzały sobie razy - często koncentrowały głównie na negatywnym przekazie ukierunkowanym na przeciwnika.
Nasz rozmówca ocenia, że najlepiej zorganizowany był PiS, który na każdy zarzut i kryzys wywołany złym zachowaniem swoich członków miał gotowy zarzut wobec opozycji, nagrania i taśmy etc. - Opozycja po wyborach do Europarlamentu, gdzie szła w jednym szeregu zdecydowała się podzielić. A tą zmianę należało jakoś opowiedzieć i wytłumaczyć wyborcom. Dlatego partie opozycyjne zaczęły kampanię od negocjowania kto z kim, komunikowania wyborców dlaczego nie idą w bloku z inna partią - a dokładnie dlaczego ta partia nie zasługuje na koalicję z nami. Tym samym start kampanii to były przepychanki w gronie obozu opozycji. Czas ten wykorzystał PiS stale i powtarzalnie komunikując kilka sprawdzonych przekazów o korzyściach dla wyborców – analizuje Krystian Dudek.
Dodaje, że kampania pokazała to, o czym wiemy, że w polityce, jak mawiał Machiavelli cel uświęca środki. - Zwycięzców się nie sądzi, a przegranych się nie pamięta. Dużą rolę odegrały też sondaże, które zaczęły wskazywać politykom, sztabowcom i wyborcom jak to się skończy. Niektórym podcięły skrzydła, niektórym je dodały, a niektórym nasunęły wniosek, by zagrać spokojnie, na miarę potencjalnego wyniku, a siły zostawić na rozgrywkę, w której zwycięstwo będzie bardziej prawdopodobne, czyli za kilka lat – uważa nasz rozmówca.
Przyznaje, że zdziwił się, że KO do nagrania spotu o rodzinie zaprosiła aktora i piosenkarkę disco polo, która podobno miesiąc przed nagraniem spędzała urlop na Malediwach, a nie wykorzystała spotu Borysa Budki, który odnosił się do Premiera Morawieckiego.- Spot z Rewińskim to nic innego niż wykorzystanie wizerunku znanej i lubianej osoby. Na marginesie - mało kto dziś pamięta, że J. Rewiński był kiedyś posłem i liderem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, do której należał też Krzysztof Ibisz – przypomina Krystian Dudek.
Analizując działania prowadzone przez poszczególne ugrupowania wskazuje, że PiS zaczął kampanię pierwszy i narzucił warunki gry oraz wykorzystał wszystkie karty jakimi może zagrać partia rządząca. - Opozycja rozpędziła się nieco później, dlatego ten peleton nie dogonił już lidera sondaży. Pytanie czy wyciągnie wniosek na przyszłość i co zrobi po 13 października, bo jak wiemy nowa kampania wyborcza zaczyna się dzień po wyborach – podkreśla właściciel instytutu Publico.
Jego zdaniem z tej kampanii partie powinny wyciągnąć kilka wniosków, które mogą zaowocować w przyszłości. Opozycja - by nie walczyć ze sobą, bo gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta.
- By szybciej działać i mówić o konkretach. Wypowiedzi prezesa Schetyny, by nie głosować na PiS, a nie poparte żadną kontrpropozycją nie docierały zupełnie do wyborców. Nie działały, bo nie miały prawa. Dobrym ruchem było słuchanie sondaży i wystawienie na pierwszy plan M. Kidawy-Błońskiej. Wystawianie dobrze odbieranych twarzy danej partii to rozwiązanie, do którego w polskiej polityce już przywykliśmy i ono się sprawdza. Inny ciekawy wniosek- dla wszystkich - to wniosek bardzo prosty - wyborcy głosują portfelami, odwdzięczają się temu, kto im coś daje i są wobec niego bardziej wyrozumiali – analizuje Krystian Dudek. Dodaje, że PiS z kolei powinien nauczyć się unikać wpadek, które zaprzeczają systemowi wartości na jakim partia opiera swój przekaz.
- Obecnie wyborcy są elastyczni i wyrozumiali, przyjmują to, bo widzą i czują korzyści jakie rząd im oferuje. Ale prędzej czy później liczba wpadek spowoduje, że czara się przeleje – przestrzega.
PiS ma ponad 40 proc. poparcia w sondażach
W najnowszym sondażu zrealizowanym przez Kantar (w okresie 1-5 października br. ) dla "Gazety Wyborczej", Gazeta.pl i TOK FM Prawo i Sprawiedliwość prowadzi z 42-proc. poparciem. Koalicja Obywatelska może liczyć na 29 proc., a Lewica na 13 proc. Za Konfederacją opowiedziało się 5 proc. ankietowanych, a za PSL - 4 proc.
Natomiast według ostatniego sondażu Kantara dla "Faktów" TVN i TVN24 z 26 września br. PiS może liczyć w nadchodzących wyborach do Sejmu na 40 procent głosów. Druga jest Koalicja Obywatelska z 28 proc. poparciem, zaś Lewica może liczyć na 10 proc. głosów.
Wybory do parlamentu odbędą się w najbliższą niedzielę, 13 października.
Dołącz do dyskusji: Kampania wyborcza PiS spójna i intensywna, opozycja chaotyczna (opinie)