Szef KRRiT spotkał się z zarządem TVN ws. kary za relacje TVN24. „Rozmowy będą kontynuowane”
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski spotkał się w piątek w siedzibie KRRiT z przedstawicielami zarządu TVN. Rozmawiano o karze nałożonej na nadawcę za naruszenia przepisów w relacjach TVN24 z połowy grudnia ub.r.
- Strony omówiły stan spraw związany z decyzją z 11 grudnia br. w sprawie TVN. Rozmowy będą kontynuowane. Dla dobra ładu medialnego strony ustaliły, że powstrzymają się od komentarzy w mediach - poinformowała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w komunikacie.
KRRiT o karze w wysokości 1,48 mln zł nałożonej na TVN poinformowała w miniony poniedziałek. Nadawca został ukarany za naruszenia ustawy o radiofonii i telewizji w materiałach TVN24 z dni 16-18 grudnia ub.r., kiedy posłowie PO i Nowoczesnej zaczęli blokować mównicę w sali plenarnej Sejmu, a przed parlamentem i Pałacem Prezydenckim trwały protesty (w nocy z 16 na 17 grudnia starano się posłom uniemożliwić wyjazd z terenu parlamentu).
Według KRRiT w relacjach propagowano działania sprzeczne z prawem i sprzyjano zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu. W szczegółowym uzasadnieniu swojej decyzji regulator zarzucił nadawcy, że goście zaproszeni do studiaTVN24 wieczorem 16 grudnia byli stronniczy i zachęcali do udziału w manifestacjach, dziennikarze za późno poinformowali, że demonstracja została rozwiązana przez policję oraz nie opatrzono odpowiednim komentarzem ujęć z mężczyzną udającym zranionego.
Analizę na ten temat dla KRRiT przygotowała dr Hanna Karp, religiolog, wykładowczyni Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. W rozmowie z wPolityce.pl dr Karp wytknęła w relacjach TVN24 m.in. słowa Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, że jeśli posłowie opozycji będą usuwani z mównicy siłą, to protestujący mogą nie wytrzymać, oraz pokazywanie manifestantów bez żadnego komentarza dziennikarskiego. - To jest rzecz niedopuszczalna i jest niemożliwe, żeby jakakolwiek stacja telewizyjna zmieniała się w jawną i bezpośrednią tubę nawołującą niemal wprost do załamania prawnego porządku państwa i napaści na polityków - oceniła wykładowczyni WSKSiM.
TVN niedługo po ogłoszeniu kary stwierdził, że kategorycznie nie zgadza się z zastrzeżeniami do relacji TVN24 z protestów. Nadawca podkreślił, że jego dziennikarze „nie kreowali atmosfery poparcia dla wydarzeń, lecz relacjonowali w możliwie najpełniejszy sposób wydarzenia, co jest podstawowym zadaniem dziennikarstwa informacyjnego”, a analiza, na której oparto decyzję o grzywnie, jest stronnicza i nierzetelna. Zapowiedział też, że odwoła się do sądu, a analizę dr Karp ocenił jako stronniczą i nierzetelną.
Ukaranie TVN24 przez KRRiT skrytykowały organizacje dziennikarskie i Departament Stanu USA
Negatywną opinię o karze dla TVN24 wyraziła Helsińska Fundacja Praw Człowieka, określając ją jako „poważną ingerencję w wolność słowa”. - Obawiamy się, że działanie takie ma na celu nie tylko represję wobec konkretnej telewizji, ale wywołanie szerszego „skutku mrożącego” także wobec pozostałych nadawców, którzy chcieliby rzetelnie wypełniać zadania mediów w demokracji - skomentowała organizacja. Podobnie grzywnę oceniły Towarzystwo Dziennikarskie i Izba Wydawców Prasy.
Z kolei Departament Stanu USA we wtorek wyraził zaniepokojenie karą dla nadawcy (TVN od ponad dwóch lat należy do amerykańskiej firmy Scripps Networks Interactive). - Ta decyzja wydaje się naruszać wolność mediów. Wolne i niezależne media są niezbędne w silnej demokracji - podkreślił w oświadczeniu, zaznaczając, że władze USA są zaniepokojone grzywną dla stacji.
W odpowiedzi Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji stwierdziła, że decyzję o grzywnie poprzedziła dogłębna, długotrwała analiza relacji w 6 kanałach telewizyjnych. - TVN ma prawo sympatyzować z opozycją jednak relacje sprawozdawców mogły podsycać agresję prowadzącą do tragicznych w skutkach wydarzeń, jakie miały już miejsce w niedalekiej przeszłości - zaznaczyła KRRiT.
![](Mateusz-Morawiecki-150.jpg)
KRRiT: TVN może się odwołać, jesteśmy otwarci na kompromis
Jednocześnie Krajowa Rada podkreśliła, że kara jest nieprawomocna, a TVN może odwołać się do sądu. - Mając 30 dni na odniesienie się do zarzutów zawartych w uzasadnieniu decyzji, pełnomocnik Spółki TVN SA może złożyć odwołanie do Sądu Okręgowego Sądu Gospodarczego. Na tym etapie procedury sadowej polskie prawo przewiduje również instytucję ugody. W przeszłości KRRiT zawierała takie ugody, również wobec decyzji o ukaraniu dotyczących Spółki TVN SA (w roku 2001 i 2003) - przypomniała KRRiT.
- W przypadku braku ugody, po wyroku Sądu Okręgowego, strona niezadowolona z rozstrzygnięcia może odwołać się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Ostatnią instancją odwoławczą może być skarga kasacyjna złożona do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Spółka może również złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - wyliczył regulator.
Witold Kołodziejski w czwartek na antenie wPolsce.pl zaznaczył, że KRRiT jest otwarta na ugodę z nadawcą. - Jestem zwolennikiem rozmowy. Nie chodzi mi o to, żeby karać nadawcę, tylko żeby osiągnąć jakiś cel. Cel to odpowiedzialność za słowo - stwierdził.
Zwrócił uwagę, że mediom zdarza się obecnie eskalować negatywne nastroje społeczne, a kara dla nadawcy TVN24 ma być sygnałem ostrzegawczym, żeby nie stosować takich chwytów. - Wtedy naprawdę mogło dojść do rękoczynów, rozlewu krwi, były sytuacje bardzo niebezpieczne - powiedział o manifestacjach z połowy grudnia ub.r. - Gdzieś tę tamę rozhuśtania emocji muszą stawiać też media - zaznaczył.
- Jeżeli TVN będzie gotowy do rozmów, odpowiedzi na postawione zarzuty, nie będzie lekceważył tych zarzutów, to jesteś gotowy, żeby zaprosić prezesa (TVN - przyp. red.) i porozmawiać, co można zrobić i gdzie osiągnąć kompromis. Bo przecież efekt jest najważniejsza Potrzebna jest dobra wola z obu stron. Ze swojej strony deklaruję dobrą wolę - zadeklarował przewodniczący KRRiT.
KRRiT zawarła ugody z TVN ws. kar za „Big Brothera” i „Psychopatę”
Kara za relacje w TVN24 to najwyższa w historii grzywna nałożona przez KRRiT. Poprzednio rekordowa była kara z czerwca 2004 roku - wtedy regulator nakazał Polsatowi zapłatę 1,238 mln zł za zbyt częste przerywanie filmów i programów reklamami. Z monitoringu wynikało, że tylko w jednym miesiącu stacja na emisji spotów powyżej limitu 12 minut w godzinie zarobiła ponad 15 mln zł. Polsat odwołał się od tej decyzji do sądu, tak samo postępowali zresztą wszyscy nadawcy, na których nałożono wysokie grzywny. W postępowaniu sądowym kara została cofnięta.
Ugody z TVN, o których wspomniał Witold Kołodziejski, dotyczyły naruszeń przepisów w początku zeszłej dekady. W połowie 2001 roku za emisję o godz. 21:40 bez stosownego oznakowania filmu „Psychopata” na nadawcę nałożono 100 tys. zł kary. Na prośbę TVN ustalono, że połowa grzywny została umorzona, a 50 tys. zł firma wpłaciła na rzecz Skarbu Państwa oraz Bractwa Miłosierdzia im. Świętego Alberta w Lublinie.
Z kolei wiosną 2002 roku KRRiT ukarała TVN 300 tys. grzywny za to, że w odcinkach „Big Brothera - Bitwy” emitowanych przed godz. 23 eksponowano przemoc. Na mocy ugody nadawca wpłacił do budżetu państwa 50 tys. zł, 100 tys. zł przekazał Fundacji TVN, natomiast 150 tys. zł umorzono.
![](kubawojewodzki2011.jpg)
Najwyższe jak dotąd kary od KRRiT, które zostały uprawomocnione w pierwotnej wysokości, dotyczyły programu Kuby Wojewódzkiego. W 2006 roku regulator nałożyła na Polsat 500 tys. zł grzywny za odcinek talk show, w którym Kazimiera Szczuka parodiowała występującą na antenie Radia Maryja Magdalenę Buczek. Nadawca się odwoływał, ale w 2010 roku Sąd Najwyższy uprawomocnił tę decyzję.
Z kolei wiosną 2008 roku Krajowa Rada nakazała TVN zapłatę 471 tys. za pokazanie, jak u Kuby Wojewódzkiego wkładano miniaturowe biało-czerwone flagi w psie odchody (regulator ocenił, że w ten sposób znieważony został symbol narodowy). TVN starał się w sądach o uchylenie tej decyzji, ale w lipcu 2013 roku Sąd Najwyższy ostatecznie oddalił skargę kasacyjną nadawcy.
Dołącz do dyskusji: Szef KRRiT spotkał się z zarządem TVN ws. kary za relacje TVN24. „Rozmowy będą kontynuowane”