SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Gołąbek Ziemiec na wylocie ze złotej klatki TVP (felieton)

Wiosna wybuchła na dobre, a przyroda obudziła się do życia z taką mocą, że jej cuda objawiły się także w mediach. Oto głos zabrał redaktor Krzysztof Ziemiec - gołąbek pokoju wypuszczony po kilku latach uwięzienia ze złotej klatki na Woronicza i przy placu Powstańców - pisze w felietonie Tomasz Wojtas.

Krzysztof Ziemiec ogłasza nowe plany zawodowe, fot. YouTube/Otwarta KonserwaKrzysztof Ziemiec ogłasza nowe plany zawodowe, fot. YouTube/Otwarta Konserwa

Krzysztof Ziemiec o swojej pracy w Telewizji Polskiej i okolicznościach jej zakończenia długo milczał. Ale jak już zabrał głos, zapowiadając w poniedziałek swój kanał youtube’owy, to trudno pozostawić to bez komentarza.

Z wypowiedzi redaktora Ziemca bije tyle dobroci, prostoduszności i koncyliacyjności, że aż dziw bierze, jak taki gołąbek pokoju w ogóle uchował się tyle lat w siedlisku żmij przy Woronicza i placu Powstańców. Niby prowadził programy informacyjne, ale nie utożsamiał się z przekazem prorządowym. Śmiał zadawać niewygodne pytania politykom PiS, więc bywał odsuwany od programów publicystycznych. Był za mało pisowski dla pisowców, a dla „silnych razem” spalony zupełnie, więc obrywał z obu stron. Krótko mówiąc: głosował za, ale z grymasem, a nie uśmiechem. I cierpiał, ale nie za miliony (o czym jeszcze będzie).

A teraz mężnie mierzy się z pełnymi jadu i zarzutów pytaniami o jego pracę w TVP za poprzedniej władzy. Cytując jedno z nich redaktor Ziemiec z gołębią dobrocią dziwi się, „jak można nazwać osobę, o której się nie ma zielonego pojęcia, że jest szują”. I dodaje zaraz: „Ja bym tak o nikim nie pomyślał, co dopiero napisać i jeszcze w ten sposób go wyzywać. Jak można do kogoś, kogo się nie zna, pisać per złodziej? No ludzie kochani, zastanówcie się, co piszecie”. A może jest tak, że autor maila, który tak oburzył redaktora Ziemca, w ostatnich latach namiętnie oglądał informacje i publicystykę w Telewizji Polskiej? Słuchał piąte przez dziesiąte, ale na „paski” zerkał. I co się naczytał, tym językowo nasiąkł.

CZYTAJ TEŻ: Magdalena Ogórek nie chciała do TV Republika. “Czas na przerwę”

Chociażby sześć lat temu 4 czerwca w „Wiadomościach” mógł przeczytać, że ten dzień to „symbol zdrady i zmowy elit”. Zdrada językowo pewnie bardziej elegancka od szui, ale szczerze mówiąc, z dwojga złego wolałbym być nazwany szują niż zdrajcą. No i inna sprawa gdy ktoś, kto może być niewyrobiony, jak idzie o język i obyczaje, napisze to do jednej osoby, a inna gdy nadawca publiczny z tabunem dziennikarzy na pokładzie poda to w programie oglądanym przez kilka milionów.

Zupełnym przypadkiem tamto wydanie „Wiadomości” prowadził redaktor Ziemiec. Taki gołąbek pokoju niechybnie został do tego zmuszony przemocą, być może nie tylko psychiczną. Aż dziw, że nie zostało to zgłoszone stosownym organom.

Czyżby z grzędy, na której w złotej klatce na Woronicza był przetrzymywany redaktor Ziemiec, nie było widoku na „paski”? Nie można było też wywnioskować, że skoro już raz, w 2016 roku wciśnięto pedał propagandy do dechy (albo do dychy w skali Pobudzina), także na odcinku „pasków”, to będzie tylko ubijanie tego dna („ani kroku wstecz”), a nie łagodzenie linii?

Nie śmiem spekulować, czy w redakcjach „Wiadomości” i TVP Info zastanawiano się, czy teksty na „paskach” są może za mocne. I czy na którymś z kolegiów ktoś wstał i stwierdził: „No ludzie kochani, zastanówcie się, co piszecie”. Bo pasków jak ten ze zdradą było takie multum jak kwiatków na wiosennej łące.

Zresztą nie tylko łagodzenie obyczajów językowych, ale i pluralizm stał się nagle drogi redaktorowi Ziemcowi. Zapowiada, że w jego projekcie internetowym będą goście „od prawa do lewa”. Chciałoby się powiedzieć: wreszcie, lepiej późno niż wcale. Bo w programach TVP w ostatnich latach częściej pojawiał się tańczący lub chwalący się pikami oglądalności Jacek Kurski niż chociażby politycy Konfederacji. A bądź co bądź w 2019 roku na kandydatów Konfederacji do Sejmu zagłosowało 1,2 mln Polaków. I posłów w tamtej kadencji miała jedenastu, więc jeśli nie w ten, to w inny dzień któryś mógłby podjechać do studia. Ale o tym, kogo zapraszać, pewnie decydowali wydawcy, którym redaktor Ziemiec może nie śmiał wchodzić w paradę. Cóż, najwyraźniej Konfederacja miała pecha, że stanowiła na prawicy bezpośrednią konkurencję dla PiS, więc w TVP zasętpowali ją politycy PiS.

CZYTAJ TEŻ: Politycy PO pokazywani w TVP dużo krócej niż ci z PiS za Matyszkowicza. Wróciła Konfederacja

A w ogóle w pytaniach, które zadawał na antenie, redaktor Ziemiec - jak teraz opisuje - niuansował, symetryzował, dociskał polityków PiS tak, że zwolennicy partii hejtowali go potem w mailach. Musiał robić to nader sprawnie i nie wykraczać poza margines, bo w przypadku takiego redaktora Cholewińskiego jesienią 2020 roku wystarczyło jedno nieodpowiednie pytanie w nieodpowiednim momencie i sru - najpierw strącony ze swojej grzędy, a potem w ogóle eksmisja z klatki TVP. I nie tylko on, szerokim gestem tak samo potraktowano też jego lepszą połowę.

Gołębia natura redaktora Ziemca trudno znosiła to, że był utożsamiany z propagandą lejącą się dzień po dniu z TVP Info. Wypada zatem przypomnieć banalną oczywistość. Gospodarz programu informacyjnego czy publicystycznego w głównym kanale telewizyjnym dostaje co miesiąc mocno pięciocyfrowy przelew nie tylko dlatego, że jest tak wybitny i profesjonalny. Takich dziennikarzy jest na pęczki w mniejszych telewizjach czy internecie. Dostaje tyle, bo daje swoją twarz programom, które są oglądane przez miliony, jest z nimi utożsamiany, traci część prywatności. Komu niewygodnie, może przesiąść się na grzędę niżej: za kamerę albo do klatki z kruszcu mniej szlachetnego niż złoto. Ale tam zazwyczaj przelewy są dużo mniej okazałe.

Ale przecież to nie ogromne frykasy, przysmaki stokroć smaczniejsze niźli na wolności kęsek lada jaki, trzymały redaktora Ziemca w klatce na Woronicza i przy placu Powstańców. Co to, to nie. Teraz z rozczulającą skromnością przyznaje, że nie dostawał milionów, tylko tyle co inni, a „wszyscy dziennikarze zarabiali po prostu tyle, ile wynosiły widełki, nic więcej”. Normalne widełki, standardowe przelewiki, typowa pensyjka - kto by się tam ekscytował, może to było w okolidach średniej krajowej?

Dola gwiazdy telewizji jest naprawdę niewiele lżejsza niż ptaszka na uwięzi. Redaktor Ziemiec utyskuje, że środowisko dziennikarskie jest zamknięte, „koncerny medialne tworzą coś w rodzaju oligopolu”, a jak ktoś już rzuci papierami, to „często nie znajdzie pracy przez wiele miesięcy, a może i lat”. Dodatkowo on „ma rodzinę i bierze za nią odpowiedzialność”.

CZYTAJ TEŻ: Jacek Kurski o zniszczeniu pluralizmu TVP przez nowy rząd. „Pani Danusiu, symbolicznie dziękuję”

Zadziwiający jest ten pesymizm. Nawet jeśli nie patrzeć z perspektywy przekazów TVP z ostatnich lat o tym, jak to nasza gospodarka rośnie w siłę, pensje cały czas ostro w górę, wsparcie państwa dla rodzin rekordowo wysokie, zaś bezrobocie rekordowo niskie, więc nie trzeba jeździć na szparagi do Niemców, którzy zazdroszczą nam sukcesów. I gdyby tylko nie ta proniemiecka opozycja z wiadomo kim na czele…

Chociaż akurat z danymi o bezrobociu i zarobkach trudno polemizować - w dużych miastach od paru lat naprawdę nie ma najmniejszych problemów z pracą. Taką czy inną, ale można znaleźć właściwie od ręki. Wyżej podpisany jako regularny pasażer stołecznej komunikacji miejskiej od lat widzi, że brakuje chociażby kierowców i motorniczych. A jedna z wydawczyń, którą zwolniono wiosną 2016 roku z TVP Info, przez pewien czas pracowała jako fryzjerka. Wyjście z klatki mediów było możliwe także w czasach słusznie minionych - nawet w stanie wojennym można było dać ogłoszenie w prasie, że szuka się uczciwej pracy. I znaleźć ją w antykwariacie.

Kto zresztą powiedział, żeby od razu wylatywać z mediów? Przejść między mediami publicznymi a nadawcami i wydawcami prywatnymi było w ostatnich ośmiu latach sporo. Jak jest się dobrym fachurą, robotę tam czy gdzie indziej się znajdzie. I raczej prędzej niż później.

Przy czym poza studiem wielkiej telewizji widełki płacowe niestety mogą być dużo skromniejsze - bardziej kąsek lada jaki niźli przysmaki, dużo bliżej średniej krajowej. Ale też kręgosłup moralny o wiele mniej obciążony, więc nie trzeba się wykosztowywać na rehabilitację.

CZYTAJ TEŻ: Telewizja Polska z rekordowymi wpływami, misja na plus. Pomogła wyższa rekompensata

Raz jeden redaktor Ziemiec był już blisko wyrwania się z klatki TVP. To było w styczniu 2019 roku po wydaniu „Wiadomości” dzień po zabójstwie Pawła Adamowicza. Teraz skromnie ujawnia, że zaraz potem złożył wypowiedzenie, a o tym, co będzie w zapowiadanych przez niego relacjach (były manipulacje uderzające w polityków opozycji i Jerzego Owsiaka), nie miał pojęcia. - Gdybym wiedział, co w tych materiałach jest, w życiu by moja noga tam nie stanęła. To było poza mną, poza moja wiedzą i zgodą - przekonuje.

Tyle że w zapowiedzi materiału Macieja Sawickiego, cytowanej przez OKO.press, redaktor Ziemiec stwierdził: „Bliscy i rodzina apelują, aby tej tragicznej śmierci nie wykorzystywać ani politycznie, ani ideologicznie. Ale niestety, nie wszyscy się do tego apelu dostosowali, mimo że i prezydent i premier cały czas wspólnie apelują o zrozumienie i spokój”. Nawet jeśli nie wiedział, to trzeba dozy naiwności nieprzystojącej doświadczonemu dziennikarzowi, żeby nie domyślić się, do czego zdolny jest redaktor Sawicki w tak zapowiedzianej relacji.

Redaktor Ziemiec chciał wylecieć z TVP, ale na chceniu się skończyło. Ludzie z najwyższych grzęd go nie wypuścili, tylko skierowali na mniej widoczną grzędę, do „Teleexpressu”.

Teraz to już musztarda po obiedzie, ale redaktorowi Ziemcowi zabrakło należytej instrukcji, jak w ostatnich latach szybko i skutecznie wylecieć z klatki TVP. Wystarczyło chociaż raz, najlepiej w istotnej antenowo sytuacji, nie sprzeniewierzyć się zasadom etyki dziennikarskiej i w ten sposób narazić przełożonym. Tak zrobiła w marcu 2016 roku trójka wydawczyń w TVP Info, które zdecydowały o transmitowaniu demonstracji KOD. I za chwilę w TVP już ich nie było.

Jakby tak szybko podsumować tych osiem lat: dobór gości - to inni, „paski” - inni, hejterskie relacje - inni. Wychodzi na to, w złotej klatce na Woronicza i przy placu Powstańców co niektóre gołąbki pokoju zajmowały się przede wszystkim trzymaniem własnej grzędy. Dopóki ta nie urwała się z hukiem, drzwiczki otwarto i nastąpił przymusowy wylot.

Dołącz do dyskusji: Gołąbek Ziemiec na wylocie ze złotej klatki TVP (felieton)

37 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
PT
W moich oczach traci teraz i jedynie dlatego, że tłumaczy się w kretaczy sposób z udziału w redakcji Wiadomości. Co to znaczy, że nie wiedział? Przecież nie prowadził Wiadomości przez tydzień. Panie Krzysztofe miał i nadal ma Pan wielu sympatyków, proszę się nie wycofywać rakiem z nie tak dawnej przeszłości. W ten sposób Pan trać wiarygodność.
odpowiedź
User
Niepodległości
Artykuł pisany na rozkaz karków reżimu Donka z Pruszkowa.
odpowiedź
User
widz666
Przed wyborami myślałem że oni będą się tłumaczyć, że przecież kredyty, długi, rodzina na utrzymaniu, dzieci trzeba kształcić w dobrych szkołach itp.itp. Że przyznają chociaż tę oczywistość, że wiedzieli że to czyste zło, skur..., łajdactw,o ale musieli jakoś żyć.

Ale okazuje się że ich nawet na to nie stać, tylko bredzą że to nie oni, że może jakiś kolega, może znajomy w tym bagnie uczestniczył świadomie, ale oni to nie, oni nigdy. Oni gdzieś byli z boku, nic nie słyszeli, bo wierzyli w misję, wierzyli w prawdę, w rzetelność dziennikarską. Nic złego nie wiedzieli, a jak coś już przypadkiem niewłaściwego poszło na antenie w ich obecności, to byli zbulwersowani, zszokowani, ale co oni mogli, panie, co? Ano nic, tylko pięści zaciskali, wargi zagryzali. A następnego dnia znów przychodzili do TVP, bo liczyli że nic złego już nie zobaczą. I tak przez 8 lat.
odpowiedź