SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Wojewódzki dobrze skalkulował ryzyko, uczestnik „Warsaw Shore” przekroczył granice. „Będzie się to za nim ciągnęło”

Czemu miały służyć: inscenizowana śmierć Dominika Raczkowskiego z „Warsaw Shore” i film z rzekomo wychodząca z programu Kuby Wojewódzkiego Karoliną Korwin-Piotrowską - z grubsza wiadomo. Jeden i drugi przypadek obliczony była rozgłos, przy czym Wojewódzkiemu chodziło bardziej o podniesienie oglądalności. Tylko czy przyniosło to zakładany efekty? - W przypadku Wojewódzkiego – tak, w przypadku drugim mówimy o przekroczeniu pewnych granic - uważa specjalista od wizerunku, Sergiusz Trzeciak.

Kuba Wojewódzki podgrzewał atmosferę wokół najnowszego odcinka swojego programu od kilku dni, gdy zamieścił (równocześnie z Karoliną Korwin-Piotrowską) w swoich mediach społecznościowych wideo. Widać na nim, jak oburzona pytaniem prowadzącego dziennikarka demonstracyjnie opuszcza studio.

Wcześniej jednak mówi: - Przyszłam tutaj po 18 latach i widzę, że zrobiłam bardzo duży błąd, za który mogę tylko siebie przeprosić. Niestety, nic się nie zmieniłeś. Nadal jesteś głupim ciulem i debilem 60-letnim, i nawet twoje ojcostwo tego nie zmieni - rzuca Korwin-Piotrowska do Wojewódzkiego, po czym wychodzi ze studia. - Ale przecież zawsze mówisz, że nie boisz się pytań - protestuje gospodarz show.

Ani Wojewódzki, ani Korwin-Piotrowska nie chcieli zdradzić do momentu emisji odcinka, czy dziennikarka rzeczywiście z niego wyszła, ale nawet tego, czego dotyczyło pytanie. Tajemnica rozwiązana została dopiero we wtorek wieczorem: Korwin-Piotrowska nie wyszła ze studia, za to rozmowa była poważna i interesująca, a dziennikarze stanowili w niej znakomicie uzupełniający się duet.

- Być może rozgłosu potrzebował ten konkretny odcinek, bo na pewno nie Kuba Wojewódzki - komentuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl dr Sergiusz Trzeciak, specjalista od wizerunku publicznego i komunikacji strategicznej.

 

Uczestnik "Warsaw Shore" obwinia media

Inaczej ma się sprawa z Dominikiem Raczkowskim. - Proszę zauważyć, że nawet my, rozmawiając, nie używamy jego imienia i nazwiska, operujemy sformułowaniem „osoba z Warszaw Shore”, taką ma rozpoznawalność - uważa dr Trzeciak.

W niedzielę wieczorem i poniedziałek o śmierci Raczkowskiego wskutek potrącenia na przejściu dla pieszych poinformowało wiele serwisów. Powoływano się przy tym na wpisy na instagramowym profilu Raczkowskiego, które mieli publikować jego znajomi.

Jednak już w środę na swoim kanale youtube’owym Dominik Raczkowski zamieścił trwające godzinę nagranie, w którym wyjaśnił, że upozorował swoją śmierć. Zarzucił mediom, że poinformowały o jego rzekomym zgonie bez weryfikacji, czy to prawda. - Nie mając żadnych dowodów, nie mając artykułów o jakimkolwiek wypadku, nie mając wypowiedzi żadnego policjantów, nie mając potwierdzenia wypowiedzi żadnego lekarza. Wszystko popłynęło po tych trzech storkach, zero weryfikacji, kompletnie zero wiadomości, nikt nie napisał, nikt nie zadzwonić - stwierdził.

Czytaj także: MTV odcina się od byłego uczestnika „Warsaw Shore”. „Naganne”

Dodał też, że dziennikarka Onetu próbowała zweryfikować tę informację, dzwoniąc do jego wtajemniczonej rodziny – jednak on zakazał przekazywania jakichkolwiek informacji na ten temat. Wideo, na którym zarzuca mediom nierzetelność, skomentował dosadnie Bartek Jędrzejak z TVN, pisząc o Raczkowskim per „debil” i „śmieć”. Dal Jędrzejaka, który kilka dni wcześniej stracił w wypadku przyjaciela, klip gwiazdy „Warsaw Shore” naśmiewającej się z naiwności ludzi, wierzących w jego śmierć – to było widocznie zbyt wiele.

Wojewódzki: ryzyko dobrze skalkulowane

Dr Sergiusz Trzeciak w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl wyraźnie rozdziela oba te przypadki fingowania zdarzę dla osiągnięcia podobnego celu. - Jeżeli kryterium sukcesu jest oglądalność i klikalność, to film, który upublicznił przed programem Kuba Wojewódzki na pewno mu pomaga. To jest ryzyko, ale bardzo dobrze skalkulowane. Każdy program ma bowiem swoją formułę. W przypadku Wojewódzkiego przyzwyczaił on swoją widownię do tego, że porusza się po pewnej granicy, balansuje – a czasami tę granicę przekracza. Tak więc element sensacji i małego skandalu na pewno powoduje zwiększenie oglądalności.

Głównym kryterium w przypadku telewizji – przypomina nasz rozmówca - jest to, czy jakiś program jest w ramówce, czy też go nie ma. - Im więc wyższą oglądalność będzie miała audycja tym oczywiście jest dla niej lepiej. Poruszanie się na granicy niesie naturalnie spore ryzyko, ale podkreślam: w przypadku Wojewódzkiego jest to dobrze skalkulowane ryzyko.

W sytuacji, gdy Kuba Wojewódzki konsekwentnie buduje sobie wizerunek celebryty, podobne działanie długofalowo nie przynosi mu szkody. - Natomiast jeżeli chciałby działać jako poważny dziennikarz, to sytuacja jest diametralnie inna. Wizerunek, jaki ma jest czytelny: jest on odbierany jako osoba która kojarzy się z rozrywką.

Od startu wiosennej ramówki TVN show Kuby Wojewódzkiego notuje niższą oglądalność: każdy odcinek średnio śledzi o 138 tys. widzów mniej niż przed rokiem. Premierowe odcinki 32. serii na antenie TVN oglądać można we wtorki o godz. 22.40, począwszy od 1 marca.

Trzy pierwsze z nich (pokazane do 15 marca) obejrzało średnio 606 tys. osób, co zapewniło stacji 8,41 proc. udziału wśród wszystkich widzów, 10,26 proc. w grupie komercyjnej 16-49 oraz 13,32 proc. wśród kobiet mieszkających w miastach w wieku od 25 do 49 lat - wynika z danych Nielsen Audience Measurement, opracowanych przez portal Wirtualnemedia.pl. Udział TVN w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów w 2021 roku wyniósł 7,33 proc.

Raczkowski: przekroczenie wszelkich granic

Z kolei Dominik Raczkowski był uczestnikiem 15. edycji "Warsaw Shore - ekipa z Warszawy", emitowanej wiosną ubiegłego roku na antenie MTV. Odcinki były też udostępniane na Player.pl.

Zdaniem Sergiusza Trzeciaka - sfingowanie własnej śmierci to jest przekroczenie wszelkich granic. - O ile w przypadku Wojewódzkiego to wzbudzało zainteresowanie, to tutaj mamy zupełnie inny przypadek. Mamy do czynienia bowiem z pseudo-tłumaczeniem i dorabianiem na siłę ideologii.  Ewidentnie przecież chodzi o próbę zwrócenia na siebie uwagi, za wszelką cenę. Tymczasem są pewne granice, których nie powinno się przekraczać i tą granicą jest np. śmierć – uważa nasz rozmówca. - Dobudowywanie do tego ideologii - że dziennikarze powinni sprawdzać newsy, a rzekomo tego nie robią – jest próbą znalezienia wytłumaczenia dla tej bardzo dziwnej, delikatnie mówiąc, kampanii autopromocyjnej.

Zdaniem dra Trzeciaka, aby być konsekwentnym, nie powinno się nawet rozmawiać o przypadku Raczkowskiego. – To byłaby wzorcowa reakcja: brak medialnej reakcji. Im więcej bowiem będziemy o tym dyskutowali, tym mocniej wpiszemy się w cele tej osoby. Ta akcja długo będzie się za nim ciągnąc. Jeśli z jego punktu widzenia celem nadrzędnym jest uzyskanie rozgłosu i chwalenie się tym, to osiągnął jakoś tam swój cel, lecz być może na krótką metę. Uważam bowiem, że nikt poważny nie powinien być znany z tego, że sfingował własną śmierć, by cokolwiek udowadniać. Powtórzę: to przekroczenie granic.

Dołącz do dyskusji: Wojewódzki dobrze skalkulował ryzyko, uczestnik „Warsaw Shore” przekroczył granice. „Będzie się to za nim ciągnęło”

21 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
seba
całe 2 artykuły o nim jednego dnia?
0 0
odpowiedź
User
Tvidz
To jest wszystko jedna banda po***ów, dla których liczy sie wyłącznie zainteresowanie Januszy I Grażyn.
0 0
odpowiedź
User
Marlena
Gdzie redaktorzy? Roi się od literówek w tym tekście.
0 0
odpowiedź