Mumford & Sons, The Maccabees, Toro y Moi i Orbital na Open'erze
Toro y Moi, Orbital, The Maccabees i Mumford & Sons dołączyli do składu tegorocznego festiwalu Heineken Open'er, który odbędzie się w dniach 4-7 lipca w Gdyni.
Chaz Bundick, czyli Toro y Moi, to jedna z czołowych postaci chillwave. Obok Neon Indian i Washed Out, których nagrania remiksował, artysta budził najwięcej emocji fanów nowego brzmienia, a jego debiutancki album "Causers Of This" określał ramy, w których mieli poruszać się artyści oraz dziennikarze zainteresowani nowym zjawiskiem. Sporo psychodelii, ponakładanych efektów, rozmarzonych syntezatorowych pasaży i zabawy z wokalem. Tak w skrócie można opisać chillwave, który jednak nabierał zupełnie innego charakteru, kiedy Toro y Moi ruszał w trasę. Z zespołem odchodził od rozleniwiających dźwięków, choć nadal zostawała atmosfera błogiego relaksu. Na drugiej płycie, wydanej w lutym 2011 roku "Underneath The Pine" zaczął mocno eksplorować muzykę funk, a mimo to nie było wątpliwości, kto odpowiada za ten album. "Underneath The Pine" to płyta, na której pogłosy ustąpiły miejsca groove'om, a kompozycje nabrały nawet odrobiny popowego charakteru.
Orbital to bracia Phil i Paul Hartnoll. Pomysł na zespół narodził się pod koniec lat 80., kiedy nagrali pierwszy utwór "Chime". Kompozycja stała się swoistym hymnem sceny rave i w wersji koncertowej znalazła się na wydanym w roku 1991 debiutanckim długogrającym dziele formacji. "Satan" i "Belfast" to kolejne z singli tworzących na początku nowej dekady legendę duetu z Kent. "Orbital 2", nazywany ze względu na kolor okładki "brązowym", ukazał się w roku 1993 i z singlowym "Halcyon" był kolejnym wielkim sukcesem duetu. Fanom nie przeszkadzał nawet nieco mniej taneczny charakter płyty, ponieważ w wersji live, duet nadal był nie do pobicia, co potwierdzili w czerwcu 1994 roku na festiwalu Glastonbury, dając jeden z najważniejszych koncertów w historii tej imprezy. Kolejne płyty Orbital były mniejszymi wydarzeniami, choć nadal świetnymi produkcjami, na których można było usłyszeć m.in. debiutującą Alison Goldfrapp czy Lisę Gerrard. Znana z Dead Can Dance wokalistka zaśpiewała w roku 2004 na ostatnim przed zawieszeniem działalności wydawnictwie - z uwagi na kolor okładki - nazwanym "niebieskim". W roku 2009 bracia wznowili działalność i wtedy po raz pierwszy wystąpili w Polsce, na festiwalu Selector. Muzycy skupili się jednak nie tylko na koncertowaniu, lecz także weszli do studia, czego owocem jest zapowiadana na 2 kwietnia nowa płyta, "Wonky".
The Maccabees są z Brighton, co pozwoliło im nabrać odpowiedniego dystansu do Londynu oraz zjednać sobie fanów z innych miast. Nie bez znaczenia jest także długoletnie milczenie innych gwiazd gatunku. Nim najnowszy longplay - "Given To The Wild" ze stycznia 2012 roku - ujrzał światło dzienne, The Maccabees wydali dwa bardzo ciepło przyjęte albumy - "Colour It In" i "Wall Of Arms". Za produkcję debiutu odpowiadał legendarny Stephen Street, znany ze współpracy z Blur, z kolei przy drugim albumie pracował Markus Dravs, ten sam, który zasiadł za konsoletą podczas nagrywania debiutu ogłoszonych dziś Mumford & Sons. Jeśli dwie pierwsze płyty były brzmieniowo do siebie podobne, tak "Given To The Wild" jawi się jako spora odskocznia. Być może to zasługa Tima Goldsworthy'ego, który swoje elektroniczne fascynacje wyniesione z wytwórni DFA przekazał chłopakom w studiu.
Tydzień temu zagrali na kolacji dla prezydenta Baracka Obamy i premiera Davida Camerona, w sobotę zaprezentowali nowy utwór podczas festiwalu SXSW, a w lipcu wystąpią w Gdyni. Choć od premiery albumu "Sigh No More" minęło już prawie dwa i pół roku, Mumford & Sons nadal generują niezwykłe zainteresowanie i skutecznie powiększają grono fanów zakochanych w ich folk-rockowych piosenkach. Nie są ze Stanów ani z angielskiej prowincji. Wychowali się w Londynie i tam u boku Laury Marling czy Noah & The Whale budowali lokalną scenę folk rocka. Wspomniany longplay został nagrany na wypożyczonych instrumentach i wyprodukowany przez Markusa Dravsa, współpracownika m.in. Coldplay i Arcade Fire. I choć po 30 miesiącach od premiery album nigdy nie znalazł się na 1. miejscu listy Billboardu i UK Top 40, sprzedał się na całym świecie w ponad 3 milionach egzemplarzy, największe nakłady generując właśnie na Wyspach i w USA. Ich debiut to nie tylko zbiór znakomitych singli z "Little Lion Man" czy "Winter Winds" na czele, lecz płyta, którą miliony ludzi kupowały, by na własne uszy przekonać się, że to 48 minut jest idealną całością. Od ponad roku Mumford & Sons nagrywają materiał na nowy album. Pierwszą zupełnie nową kompozycją było nagranie "Ghosts That We Never Know" zaprezentowane jesienią w audycji radiowej. Kolejny premierowy utwór, "Where Are You Now" fani usłyszeli 17 marca na festiwalu SXSW.
Wcześniej udział potwierdzili Janelle Monáe, Gogol Bordello, Nosowska, Public Enemy, Bloc Party, Björk, Justice, The xx, Franz Ferdinand, SBTRKT, Julia Marcell, Bon Iver, Wiz Khalifa, Friendly Fires, Bat For Lashes, The Kills czy M83.
Bilety dostępne są w cenach: karnety czterodniowe (4-7 lipca) - 370 złotych; karnety czterodniowe z polem namiotowym - 410 złotych; bilety dwudniowe (6-7 lipca)- 290 złotych; bilety dwudniowe z polem namiotowym - 330 złotych; bilety jednodniowe - 165 złotych.
Dołącz do dyskusji: Mumford & Sons, The Maccabees, Toro y Moi i Orbital na Open'erze