Producent telewizorów może zablokować aplikacje do piractwa w Android TV

Patent nosi nazwę Anti-Piracy Control Based on Blacklisting Function. Rozwiązanie Sony działa w tle systemu operacyjnego Android TV i monitoruje pozostałe aplikacje. Technologia może zablokować instalację aplikacji, która jest niesprawdzona lub usunięta ze sklepu z oprogramowaniem typu Google Play.

Jakiś czas temu usunięto z niego popularną aplikację Smart IPTV, służącą do odtwarza pirackich list m3u z kanałami telewizyjnymi i treściami wideo na żądanie. W sklepie Google dalej można znaleźć jednak dziesiątki, jeśli nie setki aplikacji pomocnych piratom. Użytkownicy mogą też ręcznie zainstalować nawet usunięte ze sklepu aplikacje. Autorzy oprogramowania zwracają uwagę, że nie jest ono nielegalne. Nielegalne są listy, które instalują na tych programach użytkownicy. W teorii aplikacje mogą więc służyć do legalnych celów.

Wdrożenie rozwiązania zaszkodzi Sony?

Na razie nie wiadomo czy Sony będzie wdrażać antypirackie oprogramowanie. Dla koncernu może być to ryzykowne rozwiązanie. Zdarzały się już sytuacje, kiedy poprzez walkę z nielegalnymi usługami, problemy techniczne mieli użytkownicy tych legalnych, kiedy algorytm zawiódł. Inną kwestią pozostaje duża konkurencja na rynku telewizorów. Konsumenci, którzy korzystają z nielegalnych usług zamiast telewizora Sony mogą kupić urządzenie Xiaomi, Philipsa czy Panasonic, gdzie takich blokad nie ma.

Piractwo IPTV stanowi duży problem szczególnie w rozwiniętych krajach, gdzie rynek płatnej telewizji i streamingu jest rozdrobniony, ceny wysokie, a liczba gospodarstw domowych z nowoczesnymi telewizorami i szybkim internetem duża. Najwięcej użytkowników nielegalnych usług mieszka w Stanach Zjednoczonych. Z raportu Audiovisual Anti-Piracy Alliance (AAPA), przeprowadzonego przez Uniwersytet w Bournemouth wynika, że w Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii takich osób jest 17 mln. Z nielegalnych usług korzysta 8,2 proc. mieszkańców Holandii, 7,2 proc. Szwecji i zaledwie 1,5 proc. Polaków.

Służby większości krajów walczą z dostawcami pirackich usług. Często ich strony przypominają legalnie działające sieci kablowe czy platformy cyfrowe. Pirackie listy są też oferowane na azjatyckich portalach zakupowych. Najtańsze można nabyć za blisko 10 zł miesięcznie. Niedawno informowaliśmy, że brytyjskie służby rozpoczęły program polegający na odwiedzaniu domów użytkowników pirackich usług. Ostrzegają przed konsekwencjami prawnymi.

Organizacje zrzeszające nadawców, serwisy streamingowe apelują do Komisji Europejskiej o mocniejszą walkę z piractwem. Proponują, żeby wprowadzić rozwiązania szybko blokujące nielegalne stream’y. Tak dzieje się na przykład w Hiszpanii z nielegalnymi transmisjami La Ligi. Na świecie nie brakuje jednak głosów, że piractwo ma dla branży pewne pozytywne aspekty. Tego typu usługi często nie gwarantują stabilnego odbioru meczu czy najwyższej jakości obrazu podczas filmu, lokalnej ścieżki dźwiękowej. Mogą więc zachęcać do zakupu legalnych subskrypcji. Piractwo może też skłaniać branże do zmiany modeli biznesowych. Ponad dwie dekady temu, ściągano wiele plików mp3. Dzisiaj piosenki i teledyski są dostępne za darmo i legalnie w YouTube, który utrzymuje się dzięki reklamom.