Influencerzy wspierają kampanię "Podziel się Posiłkiem z Bezdomnymi"
Ruszyła kampania społeczna promująca wielkanocną edycję akcji charytatywnej „Podziel się Posiłkiem z Bezdomnymi”. Akcje przygotowały agencje Labcon, Media Ready, SalesTube oraz Value Media (Group One).
Akcja “Podziel się Posiłkiem z Bezdomnymi”, która dziś obejmuje całą Polskę, zrodziła się w 2015 roku w Warszawie.
- W Polsce coraz więcej osób przywiązuje wagę do zdrowego trybu życia i podejmuje świadome wybory żywieniowe. Dlatego uznaliśmy, że warto przypomnieć, że świadome żywienie nie kończy się na świadomej kuchni. Wykorzystaliśmy trend, nawiązujący do pozytywnych nawyków żywieniowych Polaków, aby zachęcić do dzielenia się jedzeniem z potrzebującymi. Na co dzień, wybierając produkty bio, rezygnując z węglowodanów lub mięsa w diecie, nie zastanawiamy się, jak wiele osób marzy o najprostszym posiłku - mówi Adam Kręgielewski, strategy planner w agencji Labcon, pomysłodawca akcji.
W spocie przygotowanym na potrzeby akcji wystąpili: Rafał Masny, Beata Sadowska, Natalia Sosin Krosnowska, Julia Kamińska, Modny Tata, Urszula Dębska, Żabson, Piotr Kędzierski, Maja Bohosiewicz, Gabi Drzewiecka, Bartosz Kurek oraz Grzegorz Daukszewicz.
Co zrobić z jedzeniem pozostałym po świętach wielkanocnych?
Akcja „Podziel się Posiłkiem z Bezdomnymi” wystartuje w Lany Poniedziałek po Wielkanocy. W całej Polsce wolontariusze przyjadą pod wskazany adres, odbiorą posiłki, które zostały nam po Świętach i zawiozą do lokalnych jadłodajni dla ubogich i bezdomnych osób. Akcja działa przez 3 dni (22-24 kwietnia), a jej zasięg obejmie 50 miast i miasteczek w 16 województwach, m.in. Warszawę, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Katowice, Poznań, Zieloną Górę i Łódź.
Pomysłodawcami kampanii są: Adam Kręgielewski, strategy planner Labcon i Mateusz Garbarczyk, strategy planner Value Media. Za scenariusz spotu, realizację projektu, pozyskanie i współpracę influencerami i PR odpowiada agencja Labcon. Spot wyprodukowało Media Ready. Agencja SalesTube pozyskała natomiast grant na kampanię reklamową akcji na Facebooku.
Co zrobić z jedzeniem, które zostanie nam po świętach wielkanocnych? Można samodzielnie zawieźć jedzenie do jadłodajni dla osób ubogich i bezdomnych. Można też zgłosić się przez formularz na stronie akcji podzielmysie.pl. Tam otrzymamy informację o godzinie odbioru jedzenia. Następnie wolontariusze-kierowcy przewiozą je do lokalnej instytucji wspierającej osoby ubogie.
Dołącz do dyskusji: Influencerzy wspierają kampanię "Podziel się Posiłkiem z Bezdomnymi"
Akcja bardzo wątpliwa pod względem etycznym.
Po pierwsze, jakoś trudno się doszukać zdjęć tych wolontariuszy rozwożących to jedzenie.. Twórczyni tej akcji pani Maria Skołożyńska, wprawdzie na samym początku "pochwaliła" się zdjątkiem z bezdomnym (w metrze, bez związku z akcją), i to by było na tyle. Pani Skołożyńska robi tour po stacjach nadających pasmo śniadaniowe, lubi się tym pochwalić na Facebooku, ale jakichś eketów tej pomocy... zero.
Punkty na wirtualnej są, a rzeczywistość to zupełnie inna sprawa.
Po drugie, o ile pobieranie z knajp - w jakichś tam opakowaniach firmowych - można by na to przymknąć oko, ale pobieranie jedzenia (podkreślam, jeśli się odbywa), od kogoś z chałupy, nie wiadomo w jakim stanie, tym bezdomnym może bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Teraz po Wielkanocy z potraw jajecznych... Strach pomyśleć.
Jadłodalnie dla bezdomnych prowadzone przez samorząd są. W miastach wojewódzkich na pewno. To jest akurat najmniejszy problem przy bezdomności.
Promocja samych siebie. To wszystko.
Nie chcecie tego robić - nie róbcie. Nikt was do tablicy nie wywołał. Ale skoro sami temat podejmujecie, to mamy prawo krytykować bezsens waszych poczynań.
Zwykli YT-berzy potrafią w swoich filmikach zawrzeć prośbę o pomoc dla kogoś zupełnie sobie obcego. Sam parę razy na taką prośbę odpowiedziałem. Tymczasem reprezentant grupy, która od lat zaśmieca umysły gimbazy niskiej jakości produkcjami, nie tylko nie wykorzysta zasięgu, jaki ma, ani nie odpali części dochodów, by NAPRAWDĘ jakiś konkretny cel osiągnąć, tylko z sojowym latte w ręku i w ciuchach, za które można by wykarmić niejednego bezdomnego przez miesiąc, przyjeżdża do studia swoim paliwożernym autem, by innych pouczać o moralnym obowiązku wspierania potrzebujących. Żałosne.
Czy ktoś dziś jeszcze rozumie, jakie jest znaczenie słów takich jak: wiarygodność czy skuteczność?
Raczej nie ma efektów. Panienki z zamożniejszych warszawskich domków, choć z kiepskim wykształceniem (podrasowywanym studiami zagranicznymi na uczelniach, tyle tylko, że takich, na które by się dostać wystarczy jedynie opłacić wpisowe, a potem słone - jak na polskie warunki - czesne) Wraca potem po roku (bo tak w przypadku tej jednej było), i wszystko na co może liczyć to darmowy staż w Tok FM, po odejściu z którego ma kolejne propozycje ...darmowych staży. A że ma jakieś pieniądze z domu, no to odpala coś takiego.
W sumie temat nie jest warty uwagi - bo to jest jej prywatna sprawa jak sobie organizuje czas - no poza tym, że utrwala w Polakach przekonanie, że jednorazowym wrzuceniem do puszki pińciu złotych, czy wydanie podjełaczłej sałatki warzywnej po świętach, w czymkolwiek pomagają.
Nie ma to znaczenia dla rzeczywiście potrzebujących, nie daje żadnego impulsu do zmian systemowych, a wśród naiwnych wyrabia się przekonanie, że nie muszę interesować się swoim najbliższym otoczeniem, stanem pomocy społecznej w swojej dzielnicy czy powiecie, "bo przecież wrzuciłam Owsiakowi"
Panienki pod to próbują się podczepić, ale wątpię by za 5 lat ktoś poza nimi samymi o tym pamiętał.