SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Kolumbijska bogini kokainy. Recenzja nowego serialu Netfliksa zatytułowanego „Griselda”

Jedyny żyjący syn Griseldy Blanco do dnia premiery serialu Netfliksa, szukał sposobu, aby uniemożliwić platformie emisję obrazu o jego matce. Mimo że produkcji najprawdopodobniej nie oglądał przedpremierowo, miał za złe aktorce odtwarzającej główną rolę, że podeszła do swojej bohaterki bez należytego szacunku. Czy jednak paranoiczka i morderczyni uwikłana w blisko 250 zabójstw zasługuje na jakikolwiek szacunek?

„Griselda”, Netflix „Griselda”, Netflix

Twórcy „Narcos”, serialu, który w Polsce cieszył się dużym zainteresowaniem, mimo że pierwszy sezon miał premierę w 2015, gdy usługa platformy Netflix nie była jeszcze u nas dostępna, błyskotliwie i z epickim rozmachem opowiedzieli losy Pablo Escobara. Jedną z ciekawszych ról zagrał Pedro Pascal, wcielając się w postać agenta DEA, Javiera Peña, ale wszystkie oczy i tak zwrócone były na Wagnera Mourę w roli Escobara. „Narcos” zasłynął pięknymi kadrami, doskonałą charakteryzacją postaci i muzyką. Sama historia Escobara, wpisana do kanonu kultury popularnej (łącznie ze zdjęciem członków Search Block triumfujących nad jego martwym ciałem), z sukcesem przyciągnęła widownię niepamiętającą jak to w latach 70 i 80. Kolumbią rządził narkobiznes. I znowu Escobar zarabiał miliony dolarów, to cóż, że po śmierci i tym razem dla Netfliksa.

Matka chrzestna kokainy  
Serial poświęcony Griseldzie Blanco wyprodukowany przez tę samą ekipę co „Narcos”, czyli Douga Miro i Carlo Bernanda wraz z Erickiem Newmanem i Ingrid Escajedą, nie zaskakuje tak bardzo jak swój wielki poprzednik. Mocno wyeksploatowany temat kolumbijskich baronów narkotykowych nasycił widownię, ale historia Blanco jako kobiety na szczycie ich hierarchii w Miami końca lat 70. i tak zasługuje na uwagę. Interesująca jest próba „obrony” bohaterki, której podjęli się twórcy. Próba nieudana i mocno dyskusyjna, a momentami zdumiewająca.

W odróżnieniu od Blanco działa protagonistka, policjantka June Hawkins (w tej roli Juliana Aidén Martinez). Jako pierwsza wpada na trop tajemniczej przemytniczki. June w tym zestawieniu zasługiwała na zdecydowanie więcej uwagi, ale po raz kolejny to ten zły, a w tym wypadku „ta zła” koncentruje na sobie spojrzenia widzów. Była tutaj szansa na rozwinięcie historii dwóch kobiet, które coś łączy – chęć udowodnienia światu jak bardzo się względem nich mylił. Zamiast tego dostajemy rwany chronologicznie i niekonsekwentny portret Griseldy zamykający się w opisie od dumnej i odważnej kobiety do paranoiczki na szczycie walącego się imperium.

Fakty nie działają na korzyść Griseldy Blanco. Zabijała swoich mężów i partnerów, konkurentów w branży, a nawet – jak sugeruje serial, choć jest on wątle oparty na jej biografii – także członków rodzin swoich prawdziwych bądź wyimaginowanych wrogów. Była więc okrutną, bezwzględną kobietą, która zniszczyła wiele rodzin, a przede wszystkim życie swoich synów.

Rola życia?  
Sofía Vergara wcielająca się w postać Griseldy zupełnie jej nie przypomina, a szkoda, bo po raz kolejny show-biznes udowadnia, że nawet wobec wyglądu baronki narkotykowej stawia konkretne wymagania. Blanco nigdy nie była zwiewną i charyzmatyczną pięknością, jaką zagrała Vergara. Aktorka nieźle radzi sobie z rolą, ale charakteryzacja twarzy wywołuje efekt komiczny (zwłaszcza w drugiej części serialu, gdy zasygnalizowany jest upływ trzech lat, a później kolejnych siedmiu), z pewnością niezamierzony. Rola nie jest przeszarżowana, ale coś w tej masce, którą nosi na twarzy Vergara sprawia, że nie widzimy na niej żadnych emocji. Z tego powodu serialowa Griselda nie przypomina ani tej rzeczywistej, ani nawet Sofíi Vergary we własnej osobie. To jakaś trzecia kobieta, która przejęła cechy tych dwóch.

W serialu poznajemy Griseldę gdy w 1978 roku, w pośpiechu wyjeżdża z Medellín do Miami, aby rozpocząć nowe życie ze swoimi synami. Ledwo naszkicowanym wątkiem jest dorastanie synów bohaterki, którzy wyglądają już jak osoby pełnoletnie (dwoje z nich), a zachowanie sugeruje 13-14 lat, co daje kuriozalny efekt. Pokazanie toksycznego macierzyństwa jest bardzo schematyczne, ale i bez detali można sobie wyobrazić, że trudno być dobrą matką gdy z zimną krwią zabija się ludzi.

Być kobietą w narkobiznesie  
Griselda musi radzić sobie w zmaskulinizowanym narkobiznesie i wykorzystuje wszystkie swoje atuty – inteligencję, spryt, urodę. Twórcy zdecydowali się pokazać ją jako kobietę bezwzględną, ale czułą dla swoich dzieci i bliskich. Ten obrazek widzieliśmy też w „Narcos” gdy Escobar siedział przy stole z rodziną. Ciekawszym byłoby jednak zgłębienie tego, jaka Blanco była w rzeczywistości, w końcu zapisała się w historii jako osoba, która wymyśliła „sicarios en motos” tzw. zabójców na motorach. Trudno więc uwierzyć, że w gruncie rzeczy była dobrą dziewczyną z sąsiedztwa.

Wszelki brud i mrok, w którym była unurzana rzeczywista Griselda Blanco, w serialu przykrywają piękne zdjęcia i intensywne kolory tworzące popkulturową pocztówkę z Miami lat 70. i 80. Niestety nie przykrywa to problemów scenariuszowych, czyli braku realistycznie poprowadzonej osi czasu; skróty myślowe wywołują wrażenie jakby Griselda osiągnęła wszystko, co mogła w Miami, zaledwie w trzy miesiące, a po trzech latach wygląda na osobę dekadę starszą.

W kłębach papierosowego dymu  
W serialu wszyscy przez cały niemal czas palą papierosy, a na przekąskę – jak mawiała Griselda – zażywają kokainę. Całość wygląda pięknie dzięki przestylizowanym wnętrzom, sukienkom głównej bohaterki, które najczęściej skrzą się cekinami i wszystkim jej zafrasowanym minom gdy nad papierosem zastanawia się, jak wydostać się z kolejnych kłopotów. Piękny serial o brzydkich ludziach, to duże uproszczenie, ale o tym opowiada „Griselda”.

Po premierze serialu Ryana Murphy’ego „Potwór: Historia Jeffreya Dahmera” rodziny ofiar mordercy głośno protestowały przeciwko „ocieplaniu” wizerunku sprawcy. Być może w tym przypadku będziemy obserwować takie same reakcje, ale fakt, że twórcy uczynili ofiary Blanco w większości bezimiennymi, sprawia, że protesty rodzin mogą być jeszcze głośniejsze. Serial „Grisleda” pomieścił bowiem ego i uczucia tylko jednej osoby – Griseldy Blanco.

Sześcioodcinkowy serial „Griselda” dostępny jest w ofercie platformy Netflix.

Dołącz do dyskusji: Kolumbijska bogini kokainy. Recenzja nowego serialu Netfliksa zatytułowanego „Griselda”

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl