„To były wszystkie pieniądze zarobione na biografii Putina”. Już ponad 100 tys. zł zebrane dla okradzionej korespondentki w Rosji
Na utworzonej w serwisie Patronite zbiórce, wspierającej okradzioną przez cyberprzestępców znaną korespondentkę w Rosji Krystynę Kurczab-Redlich, jest już 108 tys. zł. - Moja wdzięczność jest ogromna. Absolutnie się nie spodziewałam aż tylu pozytywnych reakcji. Zaskoczył mnie bardzo oddźwięk finansowy. Bez tego byłoby niezwykle trudno żyć, bo zostać kompletnie bez pieniędzy, to jest okropne. To wszystkie pieniądze zarobione na biografii Putina – przyznaje w rozmowie dla Wirtualnemedia.pl dziennikarka i mówi nam, co powinna napisać w pierwszej kolejności.
Krystyna Kurczab-Redlich wieloletnia korespondentka w Rosji, autorka słynnej dziś na całym świecie biografii Putina „Wowa, Wołodia, Władimir” została okradziona ze wszystkich oszczędności pod koniec ubiegłego roku.
- To jest tak okropne, że człowiek może się poddać takim manipulacjom. Samej mi się nie chce wierzyć, że to się mi zdarzyło – mówi dziennikarka.
- Zaczęło się od tego, że nawiązałam kontakt z oferującymi w internecie zakup akcji Baltic Pipe i wykupiłam taką akcję – za 500 zł. Potem to już miałam z nią tylko kłopoty. Dostałam telefon i usłyszałam, że powinnam to zlikwidować, bo jeśli nie to będę dopłacała co miesiąc do tej kwoty. I tego się przeraziłam. Wykonałam polecenia, które padały od mojego rozmówcy i to był największy błąd, który może spotkać ludzi niezaznajomionych z cyberbezpieczeństwem. Na przykład zainstalowałam aplikację i to był też błąd. A potem wykonałam parę operacji na komputerze, inspirowanych przez osobę z którą rozmawiałam i koniec. To wystarczyło, żeby nastąpiła katastrofa – opowiada.
Złodzieje przejęli też Facebooka dziennikarki, pisząc, że chce popełnić samobójstwo.
CZYTAJ TAKŻE: Ponad 100 tys. sprzedanych egzemplarzy książki Krystyny Kurczab-Redlich o Władimirze Putinie
We wpisie z 1 stycznia na swoim Facebooku, prawdziwa już, Krystyna Kurczab-Redlich informuje: „Wiadomość suicydalna pociągnęła za sobą wysłaną rzekomo przeze mnie prośbę o wpłatę 500 zł na wskazane przez tych drani konto. Tę prośbę wspierał jeszcze jeden wpis na fb: "To jestem ja... zostałam oszukana na wszystkie oszczędności...". Cóż, myślę, że prawdziwa "ja" nawet w stanie "pomroczności jasnej" nie użyłaby składni rosyjskiej. Na długo przed akcją shakowano mi telefon, potem niestety kliknęłam nie tam, gdzie trzeba. Gdy w banku usiłowałam rozeznać co się stało, zaczęły dzwonić telefony zaniepokojonych wpisem na fb znajomych. Przytomni przyjaciele ogłosili, że jest on ponurą bzdurą, jak i wysyłana w ślad za nim moja prośba o datki. Gdy na policji czekałam, by złożyć zawiadomienie o przestępstwie, odebrałam telefon od... policjanta poszukującego w moim mieszkaniu mego trupa. Wraz ze strażą pożarną i pogotowiem, które to służby podjeżdżały pod kamienicę na sygnale.”
Akcja dla Krystyna Kurczab-Redlich w serwisie Patronite
Korespondent wojenny Mateusz Lachowski, który często gości dziennikarkę na kanale YT, zorganizował w mediach społecznościowych zbiórkę pieniędzy. - Cios spotkał ją na koniec minionego roku, w którym po ciężkiej chorobie odszedł mąż, dziennikarz Jerzy Redlich. My, grono osób zafascynowanych jej twórczością oraz wspaniałą postawą, odwagą i osobowością, organizujemy tę zbiórkę by wróciła do niej zagarnięta przez złodziei suma - 160 tys. złotych - pisze Mateusz Lachowski w serwisie Patronite i zaznacza, że nadpłata przekazana zostanie na fundację pomocy Ukrainie.
Na koncie zbiórki jest już 67 proc. zbieranej sumy (ponad 108 tys. zł). Wpłacane są kwoty po kilkaset złotych, ale jest i wiele wpłat po np. 10 zł.
Na profilu zbiórki jest mnóstwo serdecznych wpisów i słów pocieszenia: „Pani Krystyno, zrobiła Pani tak wiele dla innych, a my nie pozwolimy Pani zwątpić w ludzi”, „Pani Krystyno, dorzucam drobną kwotę, bo bardzo Pani współczuję. A równocześnie składam podziękowania za Pani fantastyczne książki oraz superciekawe wywiady z Panią!”, „W podziękowaniu za twórczość”, „Jest Pani fantastyczną osobą. Zbierzemy dla Pani potrzebne pieniądze!”, „Proszę się trzymać Pani Krystyno dziękuję za Pani profesjonalizm odwagę i piękne serce”.
- Absolutnie się nie spodziewałam aż tylu pozytywnych reakcji. Zaskoczył mnie bardzo oddźwięk i finansowy, i merytoryczny. Nigdy nie myślałam, że cieszę się aż taka sympatią. Nie czytam wszystkich wpisów, ale znajomi mi mówili, że są niezwykle pozytywne. Redaktor Paweł Sito powiedział, że na ponad sto wpisów nie ma ani jednego negatywnego i że to się nie zdarza. Widzę, że już jest bardzo dużo pieniędzy. Bez tego byłoby niezwykle trudno żyć, bo zostać kompletnie bez pieniędzy, to jest okropne – mówi Krystyna Kurczab-Redlich.
- Gdyby nie ogromna sympatia kolegów, o której nie myślałam, że jest aż taki wielka, i gdyby nie ich opieka, którą mnie otoczyli byłoby bardzo kiepsko. Tak się złożyło, że z tym wszystkim zostałam zupełnie sama, i tylko właściwie z nimi. Mateusz Lachowski był tu inspiratorem ogromnym, Paweł Sito, ale nie tylko, bo wielu dziennikarzy, którzy ze mną kiedyś rozmawiali, prowadzili wywiady, okazali się niezwykle przyjacielsko do mnie nastawieni - wyznaje dziennikarka.
To były wszystkie pieniądze zarobione na biografii Putina
Można powiedzieć, że cała kwota to oszczędności życia? - Tak oczywiście. To wszystkie pieniądze zarobione na biografii Putina.
Krystyna Kurczab-Redlich przyznaje, że odpowiedź dziennikarzy i czytelników na akcję pomocową traktuje jak ocenę swojej pracy. - Tak, oczywiście, że to jest ocena mojej pracy. Może powiem teraz banał, ale twórcy są dość samotni, bo żeby napisać taką książkę jak „Wowa, Wołodzia” potrzebowałam 3, 5 roku non stop prawie bez przerw. Wychodziłam tylko do parku na nordic walking, wracałam i pisałam dniami i nocami. Mój mąż wtedy żył, był aktywny, robił zakupy, nie musiałam się niczym martwić i mogłam się poświęcić tylko pracy - opowiada.
CZYTAJ TAKŻE: Kim jest Władimir Putin? “Panicznie się boi. Nawet jego odchody są pod specjalnym nadzorem”
- Po tak długim okresie człowiek oddaje produkt i potem nie ma wpływu na to co się z nim dzieje. To, że z tak ogromnym, pozytywnym odbiorem się spotkał to wielka radość - przyznaje.
Pytana nad czym teraz pracuje zdecydowanie mówi. - Nad niczym - i zaraz dodaje - a jeśli to nad książką, która najszybciej musi wyjść, to jest to biografia zaktualizowana o wojnę i o to co się aktualnie dzieje, ale nadal punktem centralnym będzie ten sam bohater – Putin – przyznaje.
- Zapominamy już o tym, jak wyglądała sprawa z Nawalnym – jego areszt, jak był otruty, nie można do tego dopuścić, żeby prawdziwi bohaterowie i więźniowie polityczni zostali zlekceważeni przez to, że jest woja. A poza tym trzeba pokazać, jak wygląda ten naród w czasie wojny, niestety nie mam tam wjazdu, ale śledzę to co teraz Rosjan spotyka – wymienia to, o czym zamierza napisać aktualizując biografię.
Krystyna Kurczab-Redlich w latach 1990–2004 była korespondentką polskich mediów w Rosji oraz autorką filmów dokumentalnych o Czeczenii, w których pokazywała rosyjskie zbrodnie wojenne. O zbrodniczym charakterze kremlowskiego reżimu pisała również w biografii Władimira Putina zatytułowanej "Wowa, Wołodia, Władimir". Ujawniła w niej nieznane na ogół fakty z życia prezydenta Rosji, skąd wziął się w KGB, czy rzeczywiście wygrywał wybory, jak naprawdę rozpoczął wojnę w Czeczenii i w Ukrainie, jakie ma związki z Al-Kaidą i tzw. Państwem Islamskim, jak wiele osób wysłał na cmentarz, jakim był mężem i jakim jest ojcem.
Dołącz do dyskusji: „To były wszystkie pieniądze zarobione na biografii Putina”. Już ponad 100 tys. zł zebrane dla okradzionej korespondentki w Rosji