SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Polska Wikipedia znika na dobę w proteście przeciw unijnej dyrektywie ws. praw autorskich

Wersje Wikipedii w kilku krajach, m.in. Polsce, na dobę zawiesiły działalność. To protest przeciw dwóm artykułom z dyrektywy ws. praw autorskich i pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym, którą zajmuje się obecnie Parlament Europejski. Według wikipedystów proponowane przepisy stanowią zagrożenie dla swobody dzielenia się informacjami w sieci.

Polska wersja Wikipedii została zawieszona w środę o godz. 15:00, będzie niedostępna przez dobę. W tym czasie nie będą mogli z niej korzystać zarówno czytelnicy, jak też edytorzy.

- Sednem działania projektów Wikimedia, z naszym okrętem flagowym, Wikipedią, na czele, jest otwarte dzielenie się wiedzą. Wierzymy w świat, w którym każda osoba ma nieskrępowany dostęp do sumy ludzkiej wiedzy. Proponowane zmiany w europejskiej dyrektywie prawnoautorskiej są sprzeczne z misją świata Wikimediów i bezpośrednio godzą w wolność ekspresji w sieci - uzasadnia Wojciech Pędzich, wikipedysta i członek zarządu Stowarzyszenia Wikimedia Polska.

Na protest w formie zawieszenia działalności zdecydowały się też włoska, hiszpańskojęzyczna i estońska Wikipedii. W wielu innych wersjach serwisu pojawiły się bannery wzywające do sprzeciwu wobec dyskutowanych dyrektyw.

Według badania Gemius/PBI w tygodniu od 18 do 24 czerwca Wikipedię odwiedzało każdego dnia średnio 2,13 mln realnych użytkowników, wykonując 14,81 mln odsłon.

Wikipedia przeciw art. 11 i 13 dyrektywy

Stowarzyszenie Wikimedia Polska przestrzega przede wszystkim przed art. 11 i 13 z dyrektywy o prawach autorskich. Ten pierwszy wprowadza dodatkowe prawo pokrewne dla wydawców oraz licencjonowanie treści za pomocą tzw. podatku od linków, co może mocno zmienić model biznesowy większości agregatorów treści i aplikacji informacyjnych. Natomiast art. 13 mówi o obowiązku filtrowania treści oraz odpowiedzialności prawnej dostawców usług internetowych za treści zamieszczane przez ich użytkowników.

 - Artykuł 11 może obniżyć jakość projektów Wikimedia, które bazują na wolontariackim wyszukiwaniu specjalistycznych źródeł. Z kolei artykuł 13 może znacznie zniechęcić wolontariuszy do publikowania własnych treści, stworzonych w drodze kompilacji dostępnych źródeł - prognozuje Wikimedia Polska.

Wydawcy prasowi popierają przepisy, krytykuje je część serwisów internetowych

Fundacja Mozilla już od kwietnia na specjalnej stronie internetowej wzywa internautów do apelowania do europarlamentarzystów, żeby zagłosowali przeciwko wprowadzeniu art. 11 i 13. Zapisy te zostały też skrytykowane przez organizacje branży cyfrowej z Polski, Czech, Słowacji i Węgier.

W Polsce przeciw dyrektywie w obecnym kształcie opowiedziały się m.in. Centrum Cyfrowe Projekt Polska, ZIPSEE czy Fundacja „Panoptykon”. Natomiast Wykop.pl wzywa swoich użytkowników do wywierania presji na europosłów, by odrzucili w głosowaniu proponowane przepisy.

Za to wydawcy zrzeszeni w Izbie Wydawców Prasy we wspólnym stanowisku zaapelowali o poparcie dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym. - Dla nas, wydawców i dziennikarzy, ta dyrektywa to być, albo nie być - podkreśla Bogusław Chrabota, prezes IWP i redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”.

Parlament Europejski podkreśla, że proponowane regulacje mają zapewniać „uczciwą płacę za pracę wykonaną przez przemysł kreatywny i wydawców” oraz wzmocnić prawa negocjacyjne autorów i wykonawców, umożliwiając im dochodzenie dodatkowego wynagrodzenia od podmiotów internetowych korzystających z ich treści.

Polski rząd nie popiera dyrektywy KE, tylko przepisy od Rady Ministrów UE

W poniedziałek Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowało komunikat, w którym podkreśliło, że polski rząd nie popiera obecnego kształtu dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Nasze władze opowiadają się natomiast za rozwiązaniami w tym zakresie przyjętymi przez Radę Ministrów UE. Resort uważa, że znacząco różnią się one od dyrektywy i są korzystniejsze.

- Finalne poparcie Polski dla dyrektywy będzie uzależnione od wyniku trilogu i ostatecznego kształtu tej regulacji. Polski rząd nie akceptuje żadnych rozwiązań zmierzających do ograniczania wolności słowa w internecie - zaznaczono.

W stanowisku resort kultury zwrócił uwagę, że w pierwotnym kształcie dyrektywa zobowiązywał wszystkie platformy internetowe, na których użytkownicy udostępniają utwory, do filtrowania tych treści w celu zablokowania treści udostępnianych nielegalnie (stanowi o tym wspomniany art. 13).

- Takie rozwiązanie jest jednak niezgodne z dyrektywą o handlu elektronicznym, zgodnie z którą tzw. pasywni pośrednicy, którzy w żaden sposób nie ingerują w przechowywane przez siebie treści, nie odpowiadają za ewentualne naruszenia prawa. W Radzie Ministrów UE przepis ograniczono tylko do platform, które w sposób aktywny promują treści udostępniane przez internautów i zarabiają na nich. Takie platformy będą zobowiązane do uzyskania licencji. Jest to zgodne ze stanowiskiem polskiego rządu - zapowiedziało Ministerstwo Kultury. - Natomiast Facebook, Twitter, Wikipedia, fora internetowe, serwisy aukcyjne czy ogłoszeniowe w ogóle nie zostaną objęci tym zapisem i dalej będą funkcjonować na obecnych zasadach - zaznaczyło.

Ponadto resort zaprzeczył pogłoskom, jakoby dyrektywa wprowadzała podatek od linków oraz ograniczała możliwość tworzenia memów internetowych. - Terminem „podatek od linków” niektóre media błędnie określają proponowane prawo pokrewne wydawców. W rzeczywistości nigdy nie miało ono objąć linków, a wyłącznie treść artykułów prasowych lub ich fragmenty. Samo linkowanie do cudzych utworów nie stanowi naruszenia prawa autorskiego i nowa dyrektywa nic w tej kwestii nie zmienia. W zgodzie ze stanowiskiem polskiego rządu, linkowanie nadal pozostaje w pełni legalną aktywnością każdego internauty - napisano w komunikacie.

- Wydawcy domagają się jednak ochrony przed działalnością serwisów, które wraz z linkami udostępniają krótkie fragmenty artykułów. W wielu przypadkach internauci nie zapoznają się z materiałami źródłowymi na stronach wydawców, ale czytają jedynie te krótkie fragmenty, pozbawiając wydawców wpływów z reklam - dodano.

A co z memami? - Nowa dyrektywa w zaakceptowanej wersji nie ogranicza możliwości korzystania z tzw. dozwolonego użytku, a więc m.in. cytowania utworów czy tworzenia parodii albo utworów inspirowanych, w tym memów. Ponadto w przypadku niesłusznego zablokowania treści, co może zdarzyć się już teraz, internauta będzie miał silniejszą pozycję wobec platformy niż obecnie - stwierdził resort kultury.

Zaznaczył, że ostateczna wersja dyrektywy musi zostać przyjęta w głosowaniu przez Radę Europejską i Parlament Europejski. - Następnie musi zostać zaimplementowana w poszczególnych państwach członkowskich. Proces ten może zakończyć się nawet za 2-3 lata - ocenia ministerstwo.

We wtorek do głosowania przez polskich europosłów przeciwko projektowi dyrektywy wezwał na Twitterze wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Paweł Lewandowski. "Wersja dyrektywy DSM (dyrektywy dot. prawa autorskiego) przygotowana przez komisję JURI (komisję prawną) w PE ogranicza wolność dyskursu w mediach i jest niezgodna ze stanowiskiem polskiego rządu uwzględnionym w projekcie Rady. Rekomenduję wszystkim polskim europosłom odrzucenie tej wersji dokumentu" – napisał wiceminister.

Dołącz do dyskusji: Polska Wikipedia znika na dobę w proteście przeciw unijnej dyrektywie ws. praw autorskich

10 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
ping
Na OZetach jednak jakąś aktywność da się zauważyć
odpowiedź
User
wstyd
"godzny"? Łomatkobosko, ale siara!
odpowiedź
User
kolis
A niech se znika nawet na tydzień, nic tam ciekawego nie ma. Zastanawia mnie czy wygra większość czy uczciwość, bo tak na prawdę to dwie ustawy zabraniające kradnięcia czyjejś własności i większość ludzi jest im przeciwna. Za są tylko okradani.
odpowiedź