Centrum Prasowe Wirtualnemedia.pl

Tekst, który zaraz przeczytasz jest informacją prasową.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za jego treść.

2019-12-06

A A A POLEĆ DRUKUJ

Krewki debiut Skolimowskiego

 

Krewki debiut Skolimowskiego

 

Ono leży na podłodze, a on nad nim w rozkroku - czytamy w katalogu o demonicznym pojedynku, w którym utytułowany reżyser doprowadza do niekontrolowanego rozlewufarby na płótnie rozpiętym u jego stóp. 9 grudnia warszawska Libra po raz pierwszy wystawi na aukcję ociekające czernią malarskie dzieło Jerzego Skolimowskiego.

Dla złagodzenia, w pierzastym towarzystwie gołąbka pokoju autorstwa Pabla Picassa.

 

Jerzy Skolimowski, Pollock z Polski

Gwałtowne rozbryzgi farby, które Skolimowski osiągał zamachami rodem z tenisowego kortu, odnaleźć można w zbiorach stołecznego Muzeum Narodowego, ale i kolekcji Jacka Nicholsona, bogatszej choćby o dzieła francuskich impresjonistów. Mimo że formuła malarska reżysera jest głębsza, sam gest nieokiełznanego rozchlapywania barw kojarzony jest najczęściej z Jacksonem Pollockiem - amerykańskim artystą, który jako pierwszy tak radykalnie obszedł się z płótnem, spluwając jednocześnie na skostniały akademicki kanon oparty na grzecznym operowaniu pędzlami. Wystawione z progiem 32 tys. zł prawie dwumetrowe dzieło Skolimowskiego wywarzanie drzwi ma więc w pewnym sensie w genach

- Rzeczywiście, mówimy tak naprawdę o aukcyjnym debiucie tego autora, bo praca Skolimowskiego pojawiła się dotychczas tylko raz na licytacji charytatywnej - i, czemu trudno się dziwić, opuściła ją z najwyższym wynikiem. Co ciekawe, mimo tego mogłabym się założyć, że całkiem sporo panów rozpoznałoby obraz przewidziany na naszą aukcję od razu, dlatego że reprodukowany jest w pierwszym numerze polskiego Voguea, który samego Skolimowskiego prezentuje na okładce - komentuje Iwona Wojnarowicz, prezes domu aukcyjnego Libra, zwracając uwagę, że wątek tego twórcy podczas aukcji powróci jeszcze jak filmowy suspens.

 

Łukasz Korolkiewicz i śnieg z cukrowej waty

Gęsty śnieg układa się kołderką na czerwonym aucie, choć soczysta zieleń i słoneczne okulary wskazywałaby na lato. Na dachu przysiada turkusowy pies przypominający balon, zza ramy wysuwa się monocykl z kimś obcymFantasmagorie, w których cień rzucają tylko niektóre przedmioty - w dodatku nie szary, tylko fioletowy - odbierane są przez wielu jako sztuka najczystsza, kolorowa materia płynąca prosto z głowy.

Niezatytułowane, wysokie pod sam sufit płótno Łukasza Korolkiewicza nie jest dla tego autora typowe, dlatego że powstało w 1974 r., a więc na samym początku dorobku. Jak podaje katalog Libry, jego szacunkowa wartość przekraczać może 100 tys. zł, przy czym do ceny końcowej przyczyni się najpewniej również proweniencja, a więc pochodzenie dzieła z konkretnych zbiorów. Zanim niecodzienny widok trafił do kolekcji Wojciecha Fibaka w Monte Carlo, od samego artysty kupił go nie kto inny niż… specjalista od nagłych zwrotów akcji, Jerzy Skolimowski.

 

Edward Dwurnik, rodak do kwadratu

Wbrew pozorom, w ten sensacyjny scenariusz gładko wpisać może się też sztuka mistrza, który zamiast nieskrępowanej i dzikiej wizji wybrał podrzędną jadłodajnię z modelami o purpurowych nosach i muzami o nabrzmiałych dłoniach. Edward Dwurnik portretował Polskę w każdym stadium zmęczenia - od rodzajowego malarstwa dokumentującego siermięgę dawnego ustroju po pogodne widoki miast, zdejmujące z budynków cały ceglany ciężar. 9 grudnia na aukcję trafi jednak praca nietypowa dla obu kategorii - niemal kwadratowe i również mierzące dwa metry płótno ma tytuł „Shalomi całe poświęcone jest tłumowi pielgrzymujących chasydów

- Jest w tej pracy sporo charakterystycznych dla Dwurnika elementów, jednak płócien tego typu zupełnie nie widuje się na rynku - to ani nie cykl Sportowców, ani żaden z popularnych pejzaży ujmujących miasta z lotu ptaka. Przyglądając się z bliska, docenimy jednak kunszt malarza bardziej niż na katalogowej fotografii - do wydobycia cech każdego przechodnia wystarczyły w zasadzie dwa, trzy pociągnięcia pędzla - komentuje Iwona Wojnarowicz, wskazując na tłum, który faluje na obrazie plamami, które tylko na zdjęciu wydają się pospolicie czarne.

 

Pablo Picasso i ptasie radio

Co musi się wydarzyć, żeby na aukcję w Warszawie trafiło dzieło Picassa? Musi zostać potwierdzone, że to rzeczywiście Picasso jest jego autorem. Chociaż brzmi to niespecjalnie nowatorsko, autentyczność wykonanego w 1961 r. rysunku potwierdzana była przed licytacją aż trzykrotnie - przez syna artysty, jego córkę oraz niezależnego specjalistę. Po co? Dlatego że praca o spodziewanej wartości 360-400 tys. zł to tak naprawdę strona tytułowa książki, na której hiszpański malarz wykonał barwny szkicowy zarys, który przeszedł do ponadnarodowego języka kultury jako ikona: gołąbka pokoju nadlatującego z gałązką.

La guerre et la Paix- bo taki tytuł ma praca - to więc wojna wyrażona nastroszonym ptaszyskiem o jadowitych oczach oraz pokój, którego symbolem stał się błękitny gołąb. Nakreślony przez Picassa trafił na sztandary, okolicznościowe plakaty i potężne maszty jako znak uniwersalny - również dlatego, że imitował rysunek dziecięcy, płynnie wprowadzający w kontekst kolejnego, dojrzałego zresztą obrazu.

 

Jarosław Modzelewski, lat pięć

Pod względem skali, datowana już na obecne milenium praca zawstydziłaby wszystkie wymienione obrazy: szerokie na 2,5 metra płótno Jarosława Modzelewskiego stanowi prawdziwe, przestronne okno na jego pracownię. Martwa natura z pochlapaną ławką” trafi pod młotek z progiem 40 tys. zł, ale - jak się okazuje po chwili oglądania - nie jest tak naprawdę jednym obrazem, tylko całą kolekcją obrazów w obrazie: rysunków, zwierzątek, słońc oraz plam godnych Pollockówz różnych krańców globu.

- Obraz Modzelewskiego, olbrzymi i najbardziej klasyczny w swojej formie, w tle prezentuje rysunki dzieci, zupełnie tak, jak dawni mistrzowie portretowali się z rycinami innych dzieł czy drzeworytami z Japonii. W wysublimowany kompozycyjnie kadr wkrada się też paleta, opracowana zupełnie inaczej niż reszta, być może jako kolejny - tym razem abstrakcyjny - obraz umieszczony w obrazie Modzelewskiego - komentuje ekspertka, wskazując, że tym razem rzeczywiście może być jak w kinie dla najmłodszych. Dzieło ma w końcu warstwy, a każdy, kto ma podstawowe rozeznanie w ograch i osłach, wie, że jak coś ma warstwy, to musi być jak tort.

 

O twórczości wszystkich wymienionych artystów przeczytać można w grudniowym katalogu: https://artlibra.pl/aukcje/aukcja-sztuki-xx-i-xxi-wieku/

 

Źródło: WK, Libra Dom Aukcyjny





Tylko na WirtualneMedia.pl

Zaloguj się

Logowanie

Nie masz konta?                Zarejestruj się!

Nie pamiętasz hasła?       Odzyskaj hasło!

Galeria

PR NEWS