Analitycy: słabsze dane o z rynku nie są powodem do pesymizmu
Dodatnia, choć nieco gorsza od oczekiwań dynamika wynagrodzeń oraz kolejny miesiąc wyraźnej poprawy na rynku pracy nie powinny być powodem do pesymizmu. Możliwe bowiem, że zdecydowały o tym czynniki jednorazowe czyli przeszacowanie poziomu premii, nagród oraz dywidend wypłacanych przez coraz mocniejsze finansowo firmy. Mimo wszystko dane te – szczególnie zatrudnienie - po raz kolejny udowodniły jednak, że polska gospodarka ma się bardzo dobrze.
Nieco gorsze od oczekiwań dane o dynamice wynagrodzeń w lipcu są trudne do jednoznacznego zanalizowania. Po raz drugi bowiem negatywny wpływ wywarły na nią efekty statystyczne, czyli powoli rosnąca ubiegłoroczna baza. Prawdopodobnie przeszacowany został poziom wypłaconych w tym roku premii i bonusów, które w 2009 r. były przez większość firm wstrzymane, a więc teoretycznie powinny mocno podnieść dynamikę płac. Tymczasem były one albo nieco niższe od oczekiwań, albo nieco inny był harmonogram ich wypłacania. Tak na przykład stało się w górnictwie.
Dodatkowym i bardzo mocnym impulsem, który powinien w lipcu podbić wynik zarówno w kategorii wynagrodzeń, jak i zatrudnienia, były praca przy usuwaniu skutków powodzi i zwiększony popyt na pracowników w tych rejonach. Szczególnie, że są to pracownicy z segmentu budownictwa, czyli najczęściej opartego na systemie akordowym. Z drugiej jednak strony, na pewno sporo zniszczeń zanotowano w mniejszych firmach, gdzie zamiast normalnej pracy trwały prace nad odnawianiem firm i mogło to wpłynąć na płace. Należy także zwrócić uwagę, że z reguły byli to jednak pracownicy fizyczni czyli najgorzej wynagradzani, więc ich wkład w cały wskaźnik mógł być znacznie mniejszy od szacunków.
Niezbyt dobrze mimo wszystko wygląda sytuacja przetargowa pracowników. Teoretycznie po słabszym okresie, który spowodował wielomiesięczny strach pracobiorców przed zwolnieniami, powinny powoli pojawiać się pierwsze żądania podwyżek, ale jednak pamięć o trudnych czasach i widmo kolejnej fali globalnego kryzysu wstrzymuje przed gwałtownymi ruchami. Także pracodawcy niechętnie wychodzą z propozycjami podwyżek - wolą na razie gromadzić środki w oczekiwaniu na niepewną przyszłość. Niemniej wzrost wynagrodzeń powinien cieszyć, ponieważ przy 2,0-proc. czerwcowej inflacji wzrost wynagrodzeń o 2,1% jest realny i minimalnie, ale jednak zwiększa siłę naszych pensji.
Z tych powodów bardzo trudno jednoznacznie ocenić także dane o zatrudnieniu, które kolejny miesiąc z rzędu wzrosło. Tym razem o 1,4%, a więc dokładnie tyle, ile oczekiwali analitycy ankietowani przez agencję ISB. Tak więc dane o zatrudnieniu – niejako wbrew temu, co pokazały wynagrodzenia - potwierdzają solidne podstawy ożywienia w polskiej i światowej gospodarce. Oznaczają bowiem, że firmy jednak zdecydowały się na przyjmowanie nowych pracowników. A żeby tak się stało, muszą być one głęboko przekonane o stabilności wzrostu i gwarancji działania na dobrym rynku przynajmniej przez kilkanaście miesięcy. Nie można jednak wykluczyć, że jest to jednak efekt wyjątkowo dużego wzrostu zatrudnieniu w budownictwie, czemu sprzyja coraz większe zaawansowanie inwestycji infrastrukturalnych oraz bardzo duża liczba nieplanowanych robót budowlanych po ostrej zimie i ostatnich klęskach żywiołowych. A brak korelacji dynamiki zatrudnienia z dynamiką wynagrodz! eń można wytłumaczyć niskimi pensjami dla najniżej wykwalifikowanych pracowników, a tacy prawdopodobnie w największej ilości trafili na rynek pracy przy okazji prac porządkowych i i usuwania skutków powodzi.
Dlatego z ostateczną interpretacją ostatnich danych z rynku pracy należy się wstrzymać do momentu, gdy wygasną impulsy jednorazowe, a dodatkowo coraz bardziej odczuwalne będzie zanikanie efektu niskiej bazy statystycznej. Należy jednak opamiętać, że lipcowe dane mają wyjątkowo spore znacznie dla Rady Polityki Pieniężnej (RPP), która w ostatnich czasach i tak sporo uwagi poświęca właśnie tym wskaźnikom. Wynika to z faktu, że władza pieniężna wybrała się w lipcu na wakacje, więc na najbliższym – sierpniowym – posiedzeniu będzie miała bardziej niż zwykle pogłębione informacje o stanie polskiej gospodarki, ponieważ będzie to kumulacja informacji za czerwiec i lipiec. Wydaje się więc, że decyzja o poziomie stóp będzie bardziej niż zwykle przemyślana i oparta na wiarygodniejszych, bo z dłuższego okresu, danych.
Poniżej przedstawiamy najciekawsze opinie ekspertów.
"Dane o płacach oznaczają, że wynagrodzenia realne w ujęciu rocznym pozostały w zasadzie bez zmian i trudno oczekiwać by szybko stały się ważnym elementem finansowania wzrostu popytu. Nie widać na razie ryzyka wzrostu presji inflacyjnej ze strony płac, mimo postępującej poprawy na rynku pracy. To już kolejne dane za lipiec (po niespodziewanie dużym spadku inflacji), które zauważalnie odsuwają w czasie pierwszą podwyżkę stóp procentowych. Prognozujemy, że także dane o sprzedaży detalicznej będą gorsze od oczekiwań rynkowych i odczytów z poprzednich miesięcy i po sierpniu RPP będzie miała w ręku bardzo poważne argumenty by nie zmieniać stóp procentowych – ich pierwszą podwyżkę widzimy najwcześniej w I kwartale 2011 r. " - ekonomista banku BGK Tomasz Kaczor.
"Dane z rynku pracy wpisały się w nastrój wytyczony przez piątkowy odczyt CPI, kształtując się poniżej oczekiwań rynkowych. Płace wzrosły w skali miesiąca jedynie o 0,9% m/m, w stosunku do oczekiwanych średnio przez rynek ok 2,5%. Nasze oczekiwania uplasowały się poniżej średniej rynkowej, przez co odczyt dotyczący wynagrodzeń nie jest dla nas silnym zaskoczeniem. Niemniej jednak słabsze dane sugerują inny cykl wypłat z zysków oraz niższą skalę wypłat półrocznych i kwartalnych nagród; także w porównaniu do sytuacji w poprzednim roku. Co istotne, inny niż w poprzednim roku jest kalendarz podwyżek i płatności bonusowych w górnictwie i kopalnictwie, co mogło mieć istotny wpływ na różnicę między oczekiwaniami oraz ostatecznym odczytem. Początek sezonu urlopowego mógł mieć większy niż oczekiwano wpływ na dynamikę wynagrodzeń osób pracujących na akord. Nieznacznie mniej niż zakładaliśmy wzrosło zatrudnienie, choć! tryb wzrostowy został utrzymany, i nie zmienia obecnie naszych oczekiwań zakładających średni wzrost zatrudnienia w tym roku na poziomie 0,5% r/r. Kolejne miesiące przyniosą wyhamowanie tendencji wzrostowej w dynamice zatrudnienia r/r, przede wszystkim ze względu na wygaszanie sezonowego popytu na pracę. Dzisiejsze dane idą w parze z piątkowym odczytem dotyczącym dynamiki cen konsumenta, a wpływających na oczekiwania dotyczące ścieżki stóp" - ekonomistka Banku Pekao SA Aleksandra Bluj
"Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w lipcu o 2,1% r/r po wzroście o 3,5% r/r w czerwcu. Dynamika wynagrodzenia była wyraźnie niższa od oczekiwań, jednak należy pamiętać, że miesięczne dane są niezwykle zmienne i mogły być zaburzone czynnikami o charakterze jednorazowym, takimi jak przesunięcie wypłat premii. Wciąż wysokie bezrobocie utrzymuje presję płacową na niskim poziomie, potwierdzając niską presję inflacyjna ze strony rynku pracy. W danych za lipiec pozytywnie oceniamy wzrost zatrudnienia, o 13,4 tys. Od początku roku sektor przedsiębiorstw zatrudnił już ponad 94 tys pracowników, co potwierdza ożywienie na rynku pracy. W ciągu roku zatrudnienie wzrosło o 1,4% i było zgodne z oczekiwaniami. W naszej ocenie wzrost dotyczy w szczególności przetwórstwa przemysłowego oraz budownictwa. Nie można wykluczyć, że sezonowy wzrost zatrudnienia na niskopłatnych stanowiskach zaniża roczną dynamikę płac. Jednocześnie roś! nie fundusz płac. W lipcu 2010r. był on nominalnie o 3,6% wyższy niż przed rokiem, wzrost realny wyniósł natomiast 1,6% r/r. Widać więc realny wzrost dochodów rozporządzalnych pracowników, który powinien sprzyjać wzrostowi konsumpcji, która w naszej ocenie w tym roku będzie motorem wzrostu gospodarczego. Dane te nie zmieniają naszej oceny gospodarki. Na procesy inflacyjne w najbliższych miesiącach decydujący wpływ będą miały czynniki podażowe i podwyżki podatków. To w ich wyniku inflacja wzrośnie na koniec roku powyżej celu inflacyjnego. Nie zmieniamy naszych oczekiwań i spodziewamy się podwyżki stóp o 25 bps w październiku, pomimo że niższa od oczekiwań dynamika płac zmniejszyła nieco oczekiwania rynkowe na podwyżki stóp" - ekonomista Banku Millennium Grzegorz Maliszewski.
"Spadek dynamiki wynagrodzeń wynikał prawdopodobnie z silnego efektu bazy z ub. r., gdy na skutek wypłat premii skokowo wzrosły wynagrodzenia w sekcjach 'transport lądowy i rurociągowy' oraz 'produkcja koksu i produktów rafinacji ropy naftowej'. Szacujemy, że w przetwórstwie przemysłowym dynamika wynagrodzeń utrzymała się powyżej 5% r/r, choć jej dynamika była zapewne mniejsza niż przed miesiącem ze względu na ujemną różnicę w liczbie dni roboczych. Z kolei w górnictwie, które silnie zakłóciło dane wynagrodzeniach w czerwcu, w lipcu doszło prawdopodobnie do stabilizacji rocznej dynamiki płac w okolicach zera. Dane o zatrudnieniu w lipcu (+1,4% r/r, poprzednio +1,1%) okazały się natomiast zgodne z rynkowymi oczekiwaniami. W ujęciu m/m przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 0,3%. Wzrost popytu na pracę w sektorze przedsiębiorstw utrzymuje się od końca I kw., wyraźnie przekraczając sezonowy wz! orzec. Spodziewamy się, że do końca roku dynamika r/r zatrudnienia może wzrosnąć w okolice 2%, stymulując tym samym skromny jak na razie wzrost płac. Spodziewamy się, że już w sierpniu, po ustąpieniu statystycznych efektów zakłócających odczyty danych z czerwca i lipca, wzrost płac powróci w okolice 3,5-4,0%, a pod koniec roku powinien zbliżyć się do 5%" - główny ekonomista Noble Bank Radosław Cholewiński.
"Pomimo, że opublikowane dane o płacach okazały się gorsze od naszych oczekiwań, to nie stanowią zaskoczenia. Nasza prognoza zakładała, że w lipcu nastąpiły wypłaty dodatkowych bonusów w górnictwie, które zrekompensowałyby niskie – na tle poprzednich lat – premie wypłacone w pierwszym półroczu. Opublikowane dane pokazują, że prawdopodobnie do tego jednak nie doszło. Dzisiejszy odczyt potwierdza, że presja płacowa w gospodarce pozostaje ograniczona, a dynamika płac w znacznej mierze jest kształtowana przez czynniki jednorazowe i sezonowe. Dane o zatrudnieniu okazały się zgodne z naszymi oczekiwaniami. Piąty z rzędu miesięczny wzrost zatrudnienia w przedsiębiorstwach (w lipcu zatrudnienie wzrosło o 13.4 tys. etatów, po wzroście o 16.5 tys. w czerwcu) potwierdza, że – przy ograniczonej presji płacowej - wciąż mamy do czynienia z odbudowującym się popytem na pracę. Zwiększonemu zapotrzebowaniu na nowych pracownikó! w z pewnością sprzyja trwający okres prac sezonowych.
Opublikowane dane nie zmieniają znacząco dotychczasowego obrazu polskiej gospodarki i perspektyw dla polityki pieniężnej na najbliższe miesiące. Przy braku presji płacowej, na który wskazują dane o wynagrodzeniach, spodziewamy się, że na najbliższym posiedzeniu RPP pozostawi stopy procentowe bez zmian" - ekonomista Banku BPH Paweł Kolski.
Dołącz do dyskusji: Analitycy: słabsze dane o z rynku nie są powodem do pesymizmu