Edward Miszczak - wywiad
Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN, opowiada o wiosennejofercie stacji, powodach zdjęcia z ramówki "Studia Złote Tarasy"oraz sentymentalnym powrocie "Milionerów".
Kamil Sokołowski: Za nami prezentacja wiosennej ramówkiTVN. Z którymi propozycjami wiąże Pan największe nadzieje, a wynikiktórych programów będzie Pan obserwował w tym sezonie z lekkimniepokojem?
Edward Miszczak: Zawszez niepokojem podchodzimy do nowych propozycji, bo do końca niewiadomo czy trafią one w upodobania widowni. Jestem jednakprzekonany, że zrobiliśmy wszystko by tak się stało.
Jesteśmy niemal pewni, że dobre wyniki osiągną sprawdzoneformaty takie jak "Taniec z gwiazdami", "You Can Dance" czy"Milionerzy". Nie obawiam się również o talk-show "KubyWojewódzkiego". Widownia Kuby Wojewódzkiego to elita. Tworzą jąaktywni widzowie, którzy nie są wierni jednej porze. Myślę, że tenformat świetnie poradzi sobie w nowym paśmie.
Dużym wysiłkiem organizacyjnym i finansowym wyprodukowaliśmy dwanowe seriale, które powtórzą sukces naszych dotychczasowychprodukcji. Po obejrzeniu pierwszych odcinków "Teraz albo nigdy"oraz "39 i pół" jestem o to spokojny.
Wiosną pokażą Państwo nowy program "Sąd rodzinny".Będzie on emitowany na zmianę z formatem "Sędzia Anna MariaWesołowska". Rozważał Pan wydłużenie pasma programów sądowych izachodnim wzorcem emisje dwóch tego typu produkcjidziennie?
Chcemy zapoznać widzów z nowym formatem. Wciągu tygodnia pokażemy trzy odcinki programu Anny MariiWesołowskiej i dwie rozprawy prowadzone przez Artura Lipińskiego w"Sądzie rodzinnym". Podobnie było w przypadku "W11" i "Detektywów",które po tym jak zostały zaakceptowane przez widzów miały jużosobne pasma.
Większość jesiennych propozycji TVN obroniła swojepozycje. Z ramówki spada jednak "Studio Złote Tarasy" Dlaczego?Jest szansa na powrót programu?
Jesteśmy żywątelewizją i cały czas sprawdzamy nowe rozwiązania. Chcieliśmystworzyć blok programów w zupełnie nowej formule, co zostało bardzodobrze przyjęte. Idea telewizji na żywo, z aktywnym udziałem widzówjest mi niezwykle bliska. Dlatego nie wykluczam, że wykorzystującdoświadczenia zebrane przy realizacji tego przedsięwzięcia wrócimydo podobnych projektów w przyszłości.
W "Złotych Tarasach" pojawiały się jednak takie tłumy, żepolicja zaczęła żądać od nas zaświadczeń o organizacji imprezymasowej. Musieliśmy wzmacniać ochronę, przychodziły tam bowiemosoby, które burzyły spokój klientów centrum. Realizacja programuwiązała się również z olbrzymi kosztami, a te w komercyjnejtelewizji muszą być starannie analizowane. Należy także pamiętać,że wiosną ludzie inaczej spędzają wolny czas.
TVP wróciła do "Koła Fortuny", Państwo z sukcesemponownie wprowadzili "Milionerów". To początek boomu na stareformaty?
Niewątpliwie mamy do czynienia zsentymentalnymi powrotami, choć te dwa formaty, które Pan wymieniłsą do siebie nieporównywalne. To są produkcje z dwóch różnych,odległych epok w historii telewizji, co zresztą widać na pierwszyrzut oka. Wprowadzając do ramówki "Milionerów" miałem ogromneobawy, bo powrót tego teleturnieju udał się chyba tylko na rynkuportugalskim. Tym bardziej cieszą więc jego doskonałe wyniki nanaszym podwórku.
Marzy się Panu powrót jeszcze jakiegoś programu? WieluInternautów z sentymentem wspomina choćby "Agenta".
Spotkałem się niedawno z producentem programu, zaprezentował swojenowe pomysły. Nie mogę więc jednoznacznie stwierdzić, że format niema szans na powrót na antenę. W ramówce TVN był kiedyś na przykładmagazyn "Ciężko ranne pantofle", którego aktualnym odpowiednikiemjest "Dzień dobry TVN".
Dołącz do dyskusji: Edward Miszczak - wywiad