Ostatnia część trylogii, którą rozpoczęła „Kompania braci”, już dostępna. Recenzja „Władcy przestworzy” Apple TV+
Trudno w to uwierzyć, ale kultowa „Kompania braci” zadebiutowała w HBO jeszcze przed 11 września. Tym 11 września, który rozdziela nie tylko współczesną historię na „przed” i „po”, ale także kulturę popularną, bo wszystko co było „przed” wydaje się odległe i nieaktualne. Mimo że serial miał swoją premierę blisko 23 lata temu, wciąż jest niedościgłym wzorem w tym, jak opowiadać historię II wojny światowej tak aby obchodziła i emocjonowała widzów, dla których to „stare dzieje”. Czy „Władcy przestworzy” dorównują swojemu wielkiemu poprzednikowi?
W jednym z ostatnich wywiadów David Chase, twórca „Rodziny Soprano”, powiedział, że złota era telewizji już się skończyła. Wspomniał, że jego rozmowy z przedstawicielami platform streamingowych utwierdzają go w przekonaniu, iż obecne narracje nie mogą być skomplikowane. Trzeba kręcić szybko i niezbyt mądrze. Scenariusz, nad którym aktualnie pracuje, uznano za „wymagający uproszczenia”. „Władcy przestworzy” dowodzą jednak, że wciąż jest miejsce na pełną rozmachu, tradycyjną opowieść o wojnie, w której obrazki z nieudanej próby bombardowania Bremy mieszają się z codziennością życia żołnierzy; tym, co wynieśli z domów rodzinnych, swojego cywilnego życia z rozkazami, wojskowym drylem i życiem w pewnym zawieszeniu, oderwaniu od tego kim byli przed pierwszą misją jako członkowie 100 Grupy Bombowej z 8 Armii Powietrznej Stanów Zjednoczonych.
W powietrzu
Serial na podstawie publikacji historyka Donalda L. Millera zatytułowanej „Władcy przestworzy. Amerykańscy lotnicy w walce z nazistowskimi Niemcami” to powrót do wszystkiego, za czym tęskni David Chase. Scenariusz Johna Orloffa (równocześnie scenarzysty „Kompani braci”) stawia na sprawdzone metody, które przyniosły sukces produkcji z 2001 roku. Opowiada o żołnierzach jako zwykłych dwudziestolatkach ze swoimi dziwactwami, zwyczajami, ekscentryzmami, którzy muszą wejść w sam środek wojennej zawieruchy, mimo że dla niektórych, to pierwsze dorosłe doświadczenie po wyjściu z domu rodzinnego. Widać to w ich reakcjach przed debiutancką misją, gdy twarze - wciąż jeszcze młodych chłopców, a nie mężczyzn, walczą z przerażeniem, bo poczucie realności wojny staje się wręcz obezwładniające. To nie jest kolejny lot szkoleniowy, gdzie można popełniać błędy. Razem z nimi przenosimy się do maja 1943 roku gdy wojna trwa „w najlepsze”.
Poznajemy dwóch przyjaciół, którzy wieczorem spędzają czas w amerykańskim barze, a rano jeden z nich poleci do ogarniętej wojną Europy. Dzisiaj jeszcze tańczą ze swoimi żonami, narzeczonymi, nowo poznanymi dziewczynami, jutro już będą daleko od „cywilnej beztroski”. Jeden z nich to major Gale „Buck” Cleven (w tej roli Austin Butler), a drugi to major John „Bucky” Egan (Callum Turner). Oglądamy bardzo młodych ludzi, od których zależy życie licznych podwładnych, a przecież oni sami wyglądają, jakby ledwie skończyli liceum. To też przypomnienie, że wojna – jak zresztą mówi narrator całej opowieści, czyli porucznik Harry Crosby (w tej roli Anthony Boyle) – brutalnie przetestuje tych mężczyzn, którzy mają latać myśliwcami po Europie, mimo że wielu z nich w całym swoim życiu nigdzie nie podróżowało. To dla nich także wielkie osobiste doświadczenie – wyjścia z domu, rodziny i bezpiecznego kręgu towarzyskiego, gdzie wszystkie zasady znane są od dawna.
„Krwawa Setka”
Już w pierwszym odcinku dowiadujemy się więcej o Clevenie i Eganie, ale to nie jest serial o tych dwóch postaciach. „Władcy przestworzy” to bohater zbiorowy, cała Grupa Bombowa (tzw. Krwawa Setka), której pierwszą misją jest lot nad Bremą i planowane bombardowanie. „Władcy przestworzy” domykają wojenną trylogię, która najpierw pokazywała, jak wygląda walka piechoty na lądzie, w drugiej odsłonie (serial „Pacyfik” z 2010 roku) pokazywała amerykańskie jednostki walczące w kampanii na Pacyfiku (w wielu lokalizacjach na Oceanie Spokojnym); w najnowszym serialu mówi o starciach powietrznych („Krwawa Setka” lata Boeingami B-17 Flying Fortress).
To nie jest serial kręcony po kosztach. Wyprodukowany przez Stevena Spielberga i Tomka Hanksa dramat wojenny zamknął się w budżecie 250 milionów dolarów. Widać to w realizowanych z rozmachem scenach w powietrzu, ale także w dbałości o mundury bohaterów, wyposażenie bombowców, a nawet takie szczegóły jak wygląd kokpitu. Imponująca scenografia, w tym detale pokazujące jak pracuje nawigator podczas misji (gdy akurat nie ma choroby lokomocyjnej) i jak wygląda komunikacja żołnierzy, sprawiają, że stajemy się częścią tej emocjonującej wojennej zawieruchy nawet jeśli ten wycinek historii znamy aż za dobrze.
Wielkie kino
Wielkie kino na małym ekranie, to coś, do czego przyzwyczaiły nas seriale HBO z początku tego wieku, a teraz, coraz częściej to samo odnajdujemy w produkcjach Apple TV+. „Władcy przestworzy” będą pozycją obowiązkową dla fanów „Kompani braci” i „Pacyfiku” oraz dla tych, podobnie jak David Chase, szukających emocji sięgających zenitu i wielowątkowej historii, która nie jest spisana „na kolanie”.
W jednym z odcinków zobaczymy polską aktorkę Joannę Kulig, więc fani polskiego kina również powinni zachować czujność. Warto.
Serial „Władcy przestworzy” składa się z dziewięciu odcinków. Na platformie dostępne są dwa pierwsze, kolejne będą pojawiać się co piątek. Finał zaplanowano na 15 marca.
Seriale „Kompania braci” i „Pacyfik” dostępne są w ofercie HBO Max.
Dołącz do dyskusji: Ostatnia część trylogii, którą rozpoczęła „Kompania braci”, już dostępna. Recenzja „Władcy przestworzy” Apple TV+