SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Festiwal w Gdyni: „Wieża. Jasny dzień” - metafizycznie o depresji i rolach społecznych (recenzja)

Film Jagody Szelc „Wieża. Jasny dzień” może być czarnym koniem 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Obraz młodej reżyserki już wzbudził ogromne zainteresowanie, a w kuluarach festiwalowych mówi się, że to jeden z najbardziej udanych debiutów ostatnich lat.

Anna Krotoska, fot. materiały prasowe Anna Krotoska, fot. materiały prasowe

Główną bohaterką filmu jest Mula (w tej roli Barbara Krotoska), gospodyni siedliska położonego w głębokim lesie, która opiekuje się mało zaradnym mężem (Rafał Cieluch) i chorą matką (Anna Zubrzycki). Do domku w lesie przyjeżdża jej rodzeństwo - brat Andrzej (Rafał Kwietniewski) z rodziną i niezrównoważona siostra Kaja (Małgorzata Szczerbowska), najmłodsza z całej trójki. Okazją do rodzinnego spotkania staje się komunia córki Muli, do której przygotowuje się z rodzicami od wielu miesięcy. Dziewczynka nie wie jednak, że jej prawdziwą matką jest przybyła w gości ciotka.

Debiut Jagody Szelc z pogranicza thrillera i horroru skupia się na postrzępionych relacjach rodzinnych, choć bohaterowie wcale nie chcą ich sklejać. Przeciwnie - oni już ponaklejali plastry na rany, a w głowach ulepili schematy zachowań i nie próbują niczego zmieniać, ani naprawiać. To wywołałoby ból, więc lepiej, aby wszystko było tak, jak do tej pory. Kaja pozostaje siostrą marnotrawną, która zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Nie czeka na nią miłosierdzie. Najstarsza siostra już na wstępie przedstawia reguły wizyty w swoim domu. Poucza, co mówić ludziom na wsi, zapoznanym z oficjalną wersją nagłego zniknięcia. Bardzo wyraźnie wyznacza granice, których przekraczanie będzie obserwowane i punktowane przez domowników, dystansujących się od kobiety. Kaja dostosowuje się, bo prawdziwy powód jej powrotu jest inny niż pojednanie z siostrą.

„Wieża. Jasny dzień” jest opowieścią o rolach, jakie odgrywamy na co dzień - z wyboru i z przymusu. Bohaterowie Jagody Szelc wędrują przez życie znanymi sobie drogami, niczym szlakami wyznaczonymi w lesie. Dostosowują się do plotkarskiej lokalnej społeczności, uczestniczą w obrzędach religijnych, których tak naprawdę nie traktują poważnie. Reżyserka udowadnia, że takie rozwiązanie nie zawsze daje oczekiwane profity, bo może wydarzyć się coś, czego w bezpiecznym planie nie można przewidzieć. Coś, co nagle wyrywa z roli. Co wtedy? Przecież wolność w życiu jest najważniejsza.

Jagoda Szelc - jak sama przyznała po projekcji filmu podczas 42. FPFF - chciała sprawdzić, co się stanie kiedy schematy upadną, a rodzina zostanie zniszczona. Dlatego w jej filmie chora i wyłączona z życia matka nagle wstaje z łóżka, pyta o swoje ulubione kapcie i, jak gdyby nigdy nic, kontynuuje przerwane przez chorobę normalne życie. Domownicy, których najbardziej łączyła chorobą matki, zmuszeni są do jeszcze silniejszego oddziaływania na siebie. Ten zabieg reżyserki przynosi rezultaty na ekranie: schematy pękają, a sieć utkana z emocji bohaterów staje się coraz gęstsza, prowadząc do niespodziewanych wydarzeń na końcu.

Film jest pełen wplecionych w sceny symboli, mniej lub bardziej oczywistych. Las, w którym przed całym światem ukrywa się „wieża”-Mula, tak naprawdę symbolizuje czyhające na nią niebezpieczeństwo; woda przez chwilę oczyszcza, a wiatr halny w górach - według wierzeń - wywiewa duchy i zabiera ludziom rozum. Znaków, które wieszczą niebezpieczeństwo i zło jest znacznie więcej.

Nie bez znaczenia pozostaje stan emocjonalny Kai, matki rodzeństwa oraz księdza przygotowującego dzieci do komunii. W każdej z tych postaci widać niszczące skutki depresji, o różnym stopniu nasilenia. Bardzo ważna jest także strona metafizyczna filmu, pod którą kryją się zadane przez Szelc pytania egzystencjalne o życie: czy to, w co wierzysz rzeczywiście jest tym, w co wierzysz? Niepokojąca scena finałowa nie pozwoli ominąć tego pytania podczas rozważań po wyjściu z seansu.

Dołącz do dyskusji: Festiwal w Gdyni: „Wieża. Jasny dzień” - metafizycznie o depresji i rolach społecznych (recenzja)

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Jadek
Nie wiem co glupsze recenzja czy film? Nadęte konstrukcje ze szkolnego zeszytu pseudo mistyka i oczywiście lewackie wnioski i perspektywa. Przepis na nagrodę w g.. świecie
0 0
odpowiedź