mBank wycofał reklamę z nastolatką, która zdewastowała zabytkową rzeźbę. „Nie chcemy być kojarzeni z wandalem”
W weekend na Instagramie pojawiło się nagranie pokazujące, jak nastoletnia modelka Julia Słońska młotkiem niszczy fragment zabytkowej rzeźby. Słońska występowała w emitowanej od miesiąca reklamie eKonta dla młodych w mBanku. Po fali krytyki bank wycofał spot z jej udziałem. - W mBanku nie zgadzamy się na takie zachowania! Dlatego zdecydowaliśmy się wycofać spot reklamowy z emisji. Nie chcemy być kojarzeni z aktorką, która wiele tygodni po zakończeniu zdjęć zasłynęła kolejną rolą - wandala - tłumaczy Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy mBanku.
W wideo zamieszczonym na Instagramie przez jej koleżankę było widać, jak Julia Słońska młotkiem odłupała nos zabytkowej rzeźbie anioła w Dolinie Szwajcarskiej w Warszawie. Nagrywająca dziewczyna zareagowała na to śmiechem.
Nagranie szybko stało się popularne w mediach społecznościowych, m.in. na Wykopie. Na Słońską spadła fala krytyki, czekają ją też konsekwencje prawne.
- Jutro zawiadomię policję i prokuraturę. To jest po pierwsze z konserwatorskiego punktu widzenia przestępstwo, ale po drugie to jest też po prostu zniszczenie miejskiego mienia. Zrobiła krzywdę rzeźbie i sobie - stwierdził warszawski konserwator zabytków Michał Krasucki w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Tłumacząc ten incydent, Słońska przyznała, że była wtedy pod wpływem alkoholu. - To, co się stało wczoraj, w ogóle nie powinno mieć miejsca i serio, mega żałuję, że to zrobiłam. Pewnie jestem mega głupia. Nie będę mówić, co mną kierowało, że to zrobiłam, bo to jest bardziej moja prywatna sprawa, ale chciałam serio wszystkich przeprosić za to - stwierdziła.
Skarżyła się też na groźby, które dostawała w internecie, wycofała część swoich profili w mediach społecznościowych (prowadzi m.in. profil instagramowy swojego królika).
Internauci szybko zwrócili uwagę, że Julia Słońska występuje w jednej z emitowanych od miesiąca reklam eKonta dla młodych w mBanku. Akcja jest oparta na kilku spotach pokazujących sytuacje z codziennego życia młodych osób wykorzystujących różne usługi z oferty banku. W spocie ze Słońską promowano płatności smartfonem.
mBank nie chce być kojarzony z aktorką
W tej sytuacji na profilach mBanku na Facebooku i Instagramie pojawiło się mnóstwo krytycznych komentarzy. Internauci wytykali bankowi, że bohaterka jego spotu zdewastowała zabytek. - Myślę, że powinniście przyjrzeć się sprawie. Można odnieść wrażenie, że reklamując się jej twarzą, wspieracie wandalizm i tego typu zachowania - stwierdził użytkownik w jednym z łagodniejszych wpisów.
- Hej, dział PR mBank Polska, taki protip na poniedziałek, do porannej kawusi - 1) kasujecie reklamę (bo nie chcemy przecież promowania patologii) 2) sypniecie groszem na odnowienie całej fontanny w Dolinie Szwajcarskiej - i wszyscy będą szczęśliwi - napisała inna osoba.
- Nasze stanowisko w tej sprawie od początku było jasne: w mBanku nie zgadzamy się na takie zachowania! Dlatego zdecydowaliśmy się wycofać spot reklamowy z emisji. Nie chcemy być kojarzeni z aktorką, która wiele tygodni po zakończeniu zdjęć zasłynęła kolejną rolą - wandala - informuje Wirtualnemedia.pl Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy mBanku.
Jak dodaje sprawą powinny zająć się odpowiednie służby. - W kwestii odpowiedzialności za to, co wiele tygodni po zakończonych zdjęciach do reklamy robi młoda aktorka – nie możemy odpowiadać za indywidualne wybory takich osób. W tym wypadku to rola dla opiekunów. Nie planujemy angażowania tej dziewczyny do kolejnych spotów - informuje nas Olszewski.
- mBank wyprodukował kilka spotów promujących ofertę dla młodych. Wśród anonimowych aktorów-amatorów (wybranych w castingu, a nie na podstawie ich działalności w sieci czy „influencerskości”) znalazła się też nastolatka „od pomnika”. Wiele tygodni po zakończeniu zdjęć, wrzuciła na swoje konto na Instagramie (zresztą z niskimi zasięgami) tzw. story, na którym młotkiem rozbija rzeźbę - dodał rzecznik mBanku we wpisie na LinkedIn.
- Od pierwszego momentu, wywołani przez internautów do odpowiedzi, reagowaliśmy stanowczo. Odcięliśmy się od takich działań (to wydaje się być oczywiste), wyjaśnialiśmy, że nie mamy żadnych związków z tą osobą. Owszem, zagrała w naszym spocie. Nie planowaliśmy i nie planujemy z nią jakiejkolwiek współpracy - opisał Krzysztof Olszewski.
- Jednocześnie zaczęliśmy wycofywać kreacje reklamowe z jej udziałem. Niektórzy obserwatorzy uznali, że za późno. Nie zgadzam się z tym. Gdyby reklama zniknęła z sieci natychmiast, użytkownicy i tak by ją znaleźli (jak wiadomo, w internecie nic nie ginie). Nie chcieliśmy wywoływać niezdrowej sensacji, a przecież i nie zamierzaliśmy zaprzeczać, że taki spot powstał i był w emisji. Nasza reklama opowiadała historię zwykłej dziewczyny płacącej telefonem za bilet, a nie rozwalającej młotkiem rzeźbę… - dodał.
Agencja modelingowa, z którą była związana Słońska, zerwała z nią współpracę.
mBank nie ma „twarzy reklamowej”, nie odpowiada za osoby grające w jego reklamach
Krzysztof Olszewski zwrócił też uwagę, że relacjonujące tę sprawę media wyolbrzymiały znaczenie Julii Płońskiej w mediach społecznościowych i komunikacji banku. - Statystka zyskała nagle miano modelki, influencerki i twarzy mBanku. Z tej narracji zaczęły korzystać także „duże” media i strony, wywołując jednocześnie bank do odpowiedzi, a w niektórych wypadkach wręcz do wzięcia odpowiedzialności za działania dziewczyny - stwierdził.
Zwrócił uwagę na felieton we wtorkowej „Rzeczpospolitej”, w którym Michał Płociński ocenił: „Szkoda, że PR-owcy nie skorzystali z okazji, by pokazać, że firma serio traktuje społeczną odpowiedzialność biznesu i nie zdecydowali się w blasku fleszy zadeklarować, że mBank zapłaci za renowację rzeźby”.
Według rzecznika mBanku taki postulat jest kuriozalny. - Czyli firma odpowiedzialna społecznie działa na pokaz w blasku fleszy, byleby można było powiedzieć, że PR-owcy przekuli kryzys w sukces. Nie taka jest istota CSR. To, co proponuje komentator „Rzepy”, nie ma z nią nic wspólnego - skomentował.
- Na przestrzeni 20 lat w naszych spotach można było zobaczyć dziesiątki „zwykłych” osób. mBank świadomie nigdy nie zdecydował się na „twarz reklamową” - podkreślił Krzysztof Olszewski.
- Być może któraś z nich w prywatnym życiu dała się poznać jako pirat drogowy, mobbingujący szef albo „alimenciarz”. Rzeczywistość jest brutalna - nie da się tego sprawdzić. Na castingach liczą się umiejętności i portfolio. Nie sprawdza się przeszłości kandydatów, a co dopiero - ich zamiarów… - dodał. - Wyobraźmy sobie pytania typu: „czy bije pan żonę (czy bije pani męża)?”, „jak często przekracza pan/pani prędkość?”, lub „czy zalega pan/pani z alimentami na dzieci?” No i trzeba byłoby mieć zdolności jasnowidzenia, aby zapytać „czy byłabyś skłonna zdewastować mienie publiczne?” lub „kiedy zamierzasz potrącić pieszego?” - zaznaczył.
- Uważam, że w tej sytuacji zachowaliśmy się fair. Nie działaliśmy pochopnie i „pod publiczkę”, bo nie da się zadowolić wszystkich. Postąpiliśmy zresztą zgodnie z oczekiwaniami mniej więcej połowy komentującej sprawę internautów. Jak na wirtualną rzeczywistość - nie najgorzej - ocenił rzecznik mBanku.
Dołącz do dyskusji: mBank wycofał reklamę z nastolatką, która zdewastowała zabytkową rzeźbę. „Nie chcemy być kojarzeni z wandalem”