Radio TOK FM wciąż bez nowej koncesji. Piąty miesiąc trwa monitoring programowy stacji
Na pięć miesięcy przed wygaśnięciem koncesji dla Radia TOK FM nadawca wciąż czeka na rozpatrzenie wniosku o jej przedłużenie o kolejne 10 lat. - Monitoring programowy stacji powinien zakończyć się w tym miesiącu - przyznaje prof. Tadeusz Kowalski, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jednocześnie opowiada, jak wyglądają prace pod przewodnictwem Macieja Świrskiego: - Jak dotąd nie było sprawy, w której proporcje głosów podczas posiedzenia byłyby 3:2. Albo jest 5:0 albo 4:1, gdzie mój głos jest odrębny od pozostałych członków.
Dziesięcioletnia koncesja dla Radia TOK FM obowiązuje do 3 listopada br. Pozwala na naziemne nadawanie programu tej stacji w 23 miastach w Polsce. Nadawca stara się o jej przedłużenie. - Wniosek w sprawie koncesji dla Radia TOK FM został złożony w ustawowym terminie i czekamy na jego rozpatrzenie - mówiła nam na początku lutego br. Agata Staniszewska, rzeczniczka prasowa Agory, do której należy rozgłośnia. Rzeczniczka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Teresa Brykczyńska potwierdziła, że dokument trafił do regulatora.
To KRRiT podejmuje decyzję, czy stacja dostanie kolejną koncesję. Jak już informowaliśmy, regulator zlecił monitoring stacji. - To standardowa procedura, która poprzedza wydanie decyzji. Dzieje się tak zwłaszcza w przypadku dużych nadawców - zapewniał nas kilka miesięcy temu prof. Tadeusz Kowalski, członek KRRiT. - Sprawdzamy, czy stacja, która stara się o nową koncesję, wypełniała dotąd wszystkie warunki programowe zapisane w dokumencie. Przyglądamy się, czy były skargi od słuchaczy i jak je rozpatrywano.
Decyzja ws koncesji dla TOK FM w lipcu?
Od tego czasu minęło już pięć miesięcy, a monitoring programowy Radia TOK FM nie został zakończony. Rzeczniczka KRRiT nie odpowiedziała nam, dlaczego tyle to trwa i kiedy można się spodziewać zakończenia analizy treści pojawiających się na antenie stacji. - Monitoring programowy Radia TOK FM trwa nadal, podobnie jak szereg monitoringów innych programów radiowych i telewizyjnych kontrolowanych pod kątem przestrzegania przez ich nadawców przepisów ustawy o radiofonii i telewizji oraz zapisów zawartych w koncesji. Przed zapoznaniem się przez nadawców z wynikami tych analiz KRRiT - co do zasady - nie informuje z wyprzedzeniem opinii publicznej o przebiegu i dacie zakończenia bieżących kontroli - mówi wymijająco Teresa Brykczyńska, rzeczniczka KRRiT.
Kulisy monitoringu tej stacji zdradza za to prof. Kowalski. Przypomina, że nadawcy radiowi mają obowiązek, żeby przynajmniej przez 28 dni archiwizować zapis 24-godzinnego programu. Ale w przypadku Radia TOK FM analizie poddano audycje z kilku miesięcy, a sama procedura jest wydłużona. - To rozgłośnia, w której słowo zajmuje niemal 100 proc. czasu antenowego, więc monitoring trwa znacznie dłużej niż w stacjach, w których dominuje muzyka. W przypadku Radia TOK FM realizujemy badanie tzw. metodą tygodnia konstruowanego, czyli nie analizujemy treści z jednego pełnego tygodnia przez całe 24 godziny na dobę, jak to się na ogół dzieje, tylko wybieramy poszczególne dni z kolejnych tygodni. To powoduje, że procedura kontroli rozciąga się w czasie. Poza tym zespół, który się tym zajmuje, nie jest też zbyt liczny - tłumaczy prof. Kowalski. - Monitoring programowy stacji powinien zakończyć się jednak w tym miesiącu. W lipcu prawdopodobnie będziemy mogli rozpocząć procedurę zmierzającą do przedłużenia koncesji Radiu TOK FM.
Kara ma związek z odnowieniem koncesji?
Przypomnijmy, że rozgłośnia jest w sporze z Radą. Kilka dni temu nadająca Radio TOK FM spółka Inforadio złożyła do Sądu Okręgowego w Warszawie odwołanie od decyzji przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego nakładającej na stację karę finansową. Chodzi o 80 tys. zł grzywny za wypowiedź Piotra Maślaka, dziennikarza TOK FM, porównującą książkę "Historia i Teraźniejszość" prof. Wojciecha Roszkowskiego do podręcznika dla Hitlerjugend. Pod koniec kwietnia br. szef KRRiT uznał, że naruszono w ten sposób art. 18 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji.
Decyzja przewodniczącego Rady oburzyła nadawcę. Szefowa Radia TOK FM Kamila Ceran uważa, że stacja została ukarana przez przewodniczącego KRRiT niesłusznie za wypowiedź krytykującą mowę nienawiści. - Co się ostatnio zmieniło? Widzę jedną taką kwestię. Złożyliśmy wniosek o odnowienie koncesji Radia TOK FM na kolejne dziesięć lat - zauważyła.
W maju redaktor naczelny i wicenaczelni "Gazety Wyborczej" (też należącej do Agory) nawiązali do słów Kamili Ceran o ukrytym celu nałożonej kary i stwierdzili, że już w 2015 r. ostrzegali, do czego doprowadzi zwycięstwo PiS. "Wśród instytucji, które będą przejęte i upartyjnione, wymieniliśmy Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Prognozowaliśmy zawładnięcie mediów publicznych i próby nałożenia kagańca mediom niezależnym. Niestety nasza prognoza spełniła się co do joty" - napisali szefowie dziennika. Przypomnieli perypetie z przedłużeniem koncesji dla telewizji TVN24: "Teraz należące do Agory Radio TOK FM zgodnie z decyzją Macieja Świrskiego (…) ma zapłacić 80 tys. zł kary za to, że dziennikarz prowadzący audycję wyraził krytyczną opinię na temat podręcznika do historii i teraźniejszości autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego, byłego polityka PiS. W działaniu Świrskiego chodzi nie o samą karę, ale o rzecz znacznie poważniejszą - KRRiT szuka sposobów, by legalnie działającego nadawcę pozbawić tego prawa".
Prof. Kowalski o karze dla TOK FM: "dowiedziałem się z mediów"
Rzeczniczka KRRiT nie odpowiedziała na nasze pytanie o odwołanie się nadawcy od kary zasądzonej przez Macieja Świrskiego. Z kolei prof. Kowalski przyznaje, że teraz sprawą zajmie się jedynie sąd. - Skoro nałożono na nadawcę karę, to jest to obecnie jedyna oficjalna droga, jaką może on podjąć. Gdyby jednak przewodniczący podjął decyzję o cofnięciu kary, można by uniknąć sprawy w sądzie. Do tego jednak nie dojdzie, nad czym ubolewam, bo nie zgadzam się z tą decyzją - przyznaje prof. Kowalski.
Członek KRRiT dodaje, że o karze dla Radia TOK FM Maciej Świrski zdecydował jednoosobowo. - Dowiedziałem się o tym z mediów. Przewodniczący nie ma w zwyczaju informować nas o swoich działaniach. Dopiero post factum wysłano do nas wiadomość o ukaraniu nadawcy. Taka praktyka nie była stosowana w poprzednich kadencjach KRRiT. Jeżeli skargi dotyczyły przypadków będących przedmiotem dużego zainteresowania opinii publicznej, wówczas analizowano wyjaśnienia nadawcy, powstawały opracowania eksperckie i odbywała się dyskusja w gronie Rady. Jej przebieg był wskazówką dla przewodniczącego, co do dalszych jego decyzji. Tego zwyczaju już nie ma. Pan Świrski występuje niejako z urzędu i mianuje siebie stroną postępowania, w związku z czym nikt inny nie ma prawa od niego czegokolwiek oczekiwać, bo tylko strony sporu mogą się nawzajem informować - opisuje styl działania przewodniczącego KRRiT prof. Kowalski. - Jeszcze za poprzedniej kadencji, gdy dyskutowano o karze dla nadawcy, zasięgano opinii departamentu prawnego Rady, by mógł ocenić, czy przesłanki do nałożenia kary są wystarczające. Jeśli były za słabe, rezygnowano z niej, a przewodniczący upominał nadawcę albo wzywał go do zaniechania piętnowanych praktyk.
"Albo jest 5:0 albo 4:1"
Jednocześnie prof. Tadeusz Kowalski przyznaje, że od powołania obecnego składu KRRiT, który zaczął prace w październiku ub.r., nie odbyło się ani jedno głosowanie, w którym Maciej Świrski nie miałby pewności, że jego stanowisko nie zostanie przegłosowane. W Radzie zasiada pięcioro członków (powoływanych na sześcioletnią kadencję) - po dwóch wyznacza prezydent i Sejm, a jednego - Senat. Maciej Świrski jest przewodniczącym KRRiT, a Agnieszka Glapiak - wiceprzewodniczącą. Oboje zostali wybrani do KRRiT przez Sejm głosami Prawa i Sprawiedliwości. Prezydent Andrzej Duda zdecydował, że w Radzie zasiadać będzie także była szefowa "Wiadomości" TVP1 Marzena Paczuska i dr hab. Hanna Karp, medioznawca z toruńskiej uczelni związanej z Tadeuszem Rydzykiem. Opozycyjny Senat wybrał prof. Tadeusza Kowalskiego, medioznawcę z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Wcześniejsze składy Rady były bardziej pluralistyczne - przyznaje prof. Kowalski. - Jak dotąd nie było sprawy, w której proporcje głosów podczas posiedzenia byłyby 3:2. Albo jest 5:0 albo 4:1, gdzie mój głos jest odrębny od pozostałych członków. Jeśli z opinii, korespondencji czy wymiany spostrzeżeń na posiedzeniu Rady wynika, że zabraknie czterech głosów, wówczas taka sprawa nie jest poddawana pod głosowanie.
Dołącz do dyskusji: Radio TOK FM wciąż bez nowej koncesji. Piąty miesiąc trwa monitoring programowy stacji