„Newsweek” ma sprostować informacje o kontaktach Marka Falenty z dziennikarzami, Newsweek.pl już nie
Marek Falenta pozwał tygodnik „Newsweek” (Ringier Axel Springer Polska) i jego serwis internetowy, domagając się sprostowania jego zdaniem nieprawdziwych informacji w tekście opisującym m.in. kontakty biznesmena z dziennikarzami przed aferą podsłuchową. W przypadku wydania papierowego „Newsweeka” sąd nakazał publikację sprostowania, za to w przypadku serwisu oddalił powództwo.
Pozwy Marka Falenty dotyczą artykułu Michała Krzymowskiego „Po nitce do Falenty” zamieszczonego w „Newsweeku” w październiku ub.r. Dziennikarz opisał m.in. zeznania złożone w prokuraturze przez Marcina W., dyrektora generalnego współnależącej do Falenty spółki Składy Węgla, zatrzymanego przez Centralne Biuro Śledcze na początku czerwca ub.r. Z akt śledztwa opisywanych przez Krzymowskiego wynika, że W. obciążył Falentę, opowiadając m.in., że biznesmen „chwalił mu się swoimi kontaktami w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która miała roztaczać nad nim nieoficjalną ochronę kontrwywiadowczą”.
Według zeznań W., Falenta miał też dbać o swoją reputację wśród dziennikarzy zajmujących się tematyką ekonomiczną, a część z nich nawet opłacać. W tej grupie nie było Piotra Nisztora, na którego przedsiębiorca miał jednak duży wpływ. Przypomnijmy, że w połowie czerwca ub.r. Nisztor dostarczył tygodnikowi „Wprost” nagrania podsłuchanych rozmów czołowych polityków i biznesmenów, a publikacja tych materiałów wywołała aferę podsłuchową (wcześniej dziennikarz bezskutecznie proponował nagrania „Pulsowi Biznesu”) Głównym podejrzanym o zlecanie podsłuchów jest Marek Falenta.
W swoim tekście Michał Krzymowski podał też hipotezę anonimowego śledczego z warszawskiej prokuratury, badającego aferę podsłuchową, na temat relacji Falenty z Nisztorem. „W tygodniu poprzedzającym publikację pierwszych nagrań Piotr Nisztor szykował artykuł o problemach Składów Węgla. Tekst mógł ostatecznie pokrzyżować plany giełdowego debiutu spółki. Nasza hipoteza zakłada, że Falenta się o tym dowiedział i postanowił wykupić się taśmami. Dał Nisztorowi nagrania polityków i w zamian poprosił o odstąpienie od publikacji artykułu o Składach. Nie przewidział tylko, że podsłuchane rozmowy rozpętają taką aferę” - stwierdził artykule śledczy. Zapytany o komentarz Piotr Nisztor podkreślił, że to tylko jedna z hipotez prokuratory, a jego artykuł o Składach Węgla ostatecznie ukazał się, ale trochę później.
Właśnie tych fragmentów tekstu „Po nitce do Falenty” dotyczyły pozwy skierowane przez Marka Falentę przeciw redaktorom naczelnym „Newsweeka” i Newsweek.pl o publikację sprostowania. W środę biznesmen poinformował na swoim blogu i koncie twitterowym, że w pierwszym przypadku sąd okręgowy nakazał redaktorowi naczelnemu „Newsweeka” zamieszczenie sprostowania wskazanych fragmentów artykułu. - Sąd wydał kolejny wyrok wobec Tomasza Lisa nakazujący publikację sprostowań nt. mojego rzekomego udziału w aferze podsłuchowej. Do ilu razy sztuka? - napisał na Twitterze Falenta, publikując fragmenty tego orzeczenia.
- Wygrałem większość spraw z mediami - podkreślił biznesmen w odpowiedzi na pytania portalu Wirtualnemedia.pl. - Z „Newsweekiem” pierwsza wygrana sprawa jest już w egzekucji, bo nie chcą opublikować sprostowań. Oczywiście po oczyszczeniu mnie przez sąd z zarzutów skierujemy pozwy o odszkodowania - zapowiedział.
Sąd kolejny raz nakazuje sprostowanie kłamstw @lis_tomasz. pic.twitter.com/bcL42777ti
— Marek Falenta (@MFalenta) listopad 4, 2015
Tymczasem kilka dni przed korzystnym dla Falenty wyrokiem sąd w całości oddalił jego analogiczny pozew dotyczący publikacji sprostowania fragmentów artykułu Michała Krzymowskiego w serwisie Newsweek.pl. W uzasadnieniu wyroku stwierdzono, że wszystkie kwestionowane informacje wyraźnie przedstawiono w tekście jako przytoczenie zeznań składanych w śledztwie przez Marcina W., które nie muszą być prawdziwe.
- Autor artykułu wprost stawia w nim pytanie „czy opowieści węglowego dyrektora są wiarygodne?” wskazując w odpowiedzi na okoliczności, które ową wiarygodność podważają. W szczególności wskazał, iż Marcin W. „może koloryzować", „zapewne wybiela samego siebie". „chce się wykazać przed prokuratorami". Nadto artykuł rozpoczyna się wyraźnym przedstawieniem stanowiska powoda Marka Falenty, z którego wynika, iż twierdzi on, że został „kozłem ofiarnym” w aferze wykreowanej przez służby specjalne - wyliczył sędzia. - Takie przedstawienie sprawy jednoznacznie kształtuje treść komunikatu płynącego z artykułu jako: „Marcin W. twierdzi iż: [...] lecz jego zeznania mogą być wątpliwe, zaś Marek Falenta zapewnia o swej niewinności”. Nie ma zatem możliwości wytworzenia u odbiorcy fałszywego przekonania, iż fakty podane w cytowanych zeznaniach są bezspornie prawdziwe - dodał.
Michał Krzymowski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zwrócił uwagę, że przedstawiciele „Newsweeka” nie mieli możliwości przedstawienia swoich racji w procesie dotyczącym tekstu w wydaniu papierowym. - Sąd odwołał się do teorii subiektywnej sprostowania: nie starał się weryfikować, czy informacje w artykule są prawdziwe, tylko wyszedł z założenia, że powód ma prawo do sprostowania - stwierdził dziennikarz.
Ringier Axel Springer Polska nie informuje, czy złoży apelację od wyroku nakazującego „Newsweekowi” publikację sprostowania. - Nie komentujemy doniesień twitterowych, ani wyroków sądowych - odpowiedziała nam zapytana o to Agnieszka Odachowska, dyrektor komunikacji korporacyjnej w Grupie Onet-RASP.
W sierpniu br. średnia sprzedaż ogółem „Newsweeka” wynosiła 124 260 egz. (według danych ZKDP - zobacz wyniki wszystkich tygodników opinii), natomiast Newsweek.pl zanotował 3,12 mln użytkowników i 25,1 mln odsłon (według Megapanelu PBI/Gemius - zobacz pełne wyniki serwisów tematycznych).
Dołącz do dyskusji: „Newsweek” ma sprostować informacje o kontaktach Marka Falenty z dziennikarzami, Newsweek.pl już nie