„Przekrój” i „Sukces” przenoszą się do Krakowa
Zarząd Wydawnictwa Przekrój zadecydował, że latem przeniosą się z Warszawy do Krakowa redakcje tygodnika „Przekrój” i miesięcznika „Sukces”. Powodem przeprowadzki są m.in. względy ekonomiczne.
Na razie nie wiadomo, jak przeprowadzka odbije się na pracy obu redakcji. - Nie planujemy większych zmian w zespole, ale wymaga to jeszcze analizy. Zobaczymy, jakie będą decyzje współpracowników, którym zaproponujemy przeprowadzkę do Krakowa - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Artur Rumianek, redaktor naczelny „Przekroju” i „Sukcesu”.
Jak uzupełnia Rumianek, do Krakowa ma zostać przeniesione „jądro wydawnictwa”: studio graficzne oraz sekretariaty redakcji. - W dzisiejszych czasach nie ma większego znaczenia, gdzie pracują autorzy i redaktorzy. Dysponujemy od ubiegłego roku systemem edycyjnym, który pozwala redagować oba tytuły zdalnie. Redaktor - gdziekolwiek jest - może na ekranie swojego laptopa obserwować zmiany makiety i wprowadzać poprawki bezpośrednio na kolumnach - uzupełnia Rumianek.
>>> “Uważam Rze” wyżej od “Newsweeka”, “Wprost” i "Przekroju"
Powodem przeprowadzki obu redakcji do Krakowa są m.in. względy ekonomiczne, ponieważ właśnie tutaj własne nieruchomości posiada Grupa Gremi, kontrolująca Wydawnictwo Przekrój. W Krakowie siedzibę ma już m.in. dział personalny wydawnictwa oraz redakcja internetowa.
Magazyn „Przekrój” wywodzi się z Krakowa. Został założony tutaj w 1945 roku, a redakcja działała w Krakowie aż do 2002 roku. Po kupnie tytułu przez wydawnictwo Edipresse, redakcja została przeniesiona do Warszawy. W latach 2002 - 2006 szefem magazynu był Piotr Najsztub. W 2007 roku „Przekrój” został kupiony przez Grzegorza Hajdarowicza.
Ostatnie miesiące to czas wielu zmian w Wydawnictwie Przekrój. Pod koniec marca br. uruchomiono rozbudowaną platformę multimedialną Przekroj.pl , która ma formę zamkniętego serwisu z abonamentem (więcej na ten temat).
Dołącz do dyskusji: „Przekrój” i „Sukces” przenoszą się do Krakowa
Z obecnego "P" nic nie wychodzi właśnie przez myślenie, że dziennikarze mogą pracować we Wrocławiu, redaktor w Warszawie, korektor w Poznaniu, grafik w Honolulu, a naczelny na księżycu. I wychodzi zbieranina tekstów zamiast spójnej całości.
No i ta pycha kolejnych naczelnych, kompletny brak właśnie poczucia zespołowości. Żal.