SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

PSPR kontra "Polityka"

Oświadczenie Prezesa Polskiego Stowarzyszenia Public Relations

Prezesa Polskiego Stowarzyszenia Public Relations jest oburzony artykułem w tygodniku "Polityka" - "Wybielamy, przyczerniamy" autorstwa Agnieszki Rybak - który dotyczył Public Relations. Dlatego też wystosował list otwarty:

Raport POLITYKI "Wybielamy, przyczerniamy" autorstwa Agnieszki Rybak budzi głębokie zaniepokojenie sposobem potraktowania Public Relations - istotnego elementu systemu komunikacji masowej w demokratycznym państwie - przez to opiniotwórcze medium. Ten raport po prostu nie jest o Public Relations.
 
Pani Agnieszka Rybak pisze w swoim raporcie, iż mowa w nim o branży PR. Tymczasem w moim przekonaniu tekst ten traktuje o spektakularnych przejawach patologii w PR oraz w mediach, zjawiskach wobec PR obocznych, wreszcie działaniach nie mających z PR nic wspólnego. Autorka wszystkie opisywane zjawiska nazywa jednak Public Relations, nie kreśląc podstawowych różnic między nimi i nie dostrzegając roli PR we współczesnym świecie. To tak, jakby pisząc o dziennikarzach oznajmić, iż nie bacząc na odpowiedzialność za słowo zajmują się głównie obroną interesów swoich protektorów w zamian za pieniądze. Co do reguły - tak przecież nie jest.
 
Dlatego nie zgodzę się, że PR w Polsce jest taki, jakim przedstawia go raport POLITYKI. Nawet wnikliwym obserwatorom rynku trudno wypowiadać w tej sprawie stwierdzenia generalne. Wiedza o rynku PR nie jest w Polsce usystematyzowana, jednak szacuje się, że zawód ten  uprawia ok. 30 tys. osób. Zapewne większość według recept zaczerpniętych z podręczników lub wyniesionych z wykładów i szkoleń, które w tekście potraktowane zostały ironicznie. Niezależnie od niespójności z tezami raportu, statystyki każą przypuszczać, że większość PR-u w Polsce to uczciwe działania komunikacyjne. Niemal wszystkich wykonujących je ludzi raport niesłusznie spycha w sferę niejasnych powiązań, korupcji i manipulacji. Niemal - bo na negowanie istnienia patologii nikt rozsądny się nie porwie. Formuła raportu pozwala jednak oczekiwać rzetelnego odzwierciedlenia proporcji "dobrego" i "czarnego" PR, roli PR-owców i mediów w wypaczaniu wzajemnych relacji, proporcji faktów i mitów.
 
Nieprawidłowości opisane w raporcie pojawiają się najczęściej na styku PR i mediów. Wśród przyczyn można wymieniać różne czynniki świadczące najczęściej o słabości mediów w Polsce - w skali instytucjonalnej i indywidualnej. Z tej perspektywy lektura raportu nasuwa skojarzenie z instytucją świadka koronnego jako analogią postawy Redakcji, która odkrywa przed sądem (w tym przypadku opinii publicznej) szczegóły zbrodni. Przy zachowaniu wszelkich proporcji, w takiej roli postrzegam jedno z najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce i konstatuję ze smutkiem, że ten świadek nie dostrzega swego udziału w procederze, przeciwko któremu - słusznie skądinąd - występuje.
 
Tak, jak nie ma PR bez wolnych mediów, tak patologia w PR żywi się nieprawidłowościami w ich funkcjonowaniu. Jeśli przyjąć, że ponad połowa zawartości mediów na świecie powstaje we współpracy dziennikarzy ze specjalistami PR, trzeba zrozumieć, że tworzą oni jeden system komunikacji. Pozostajemy we wzajemnej relacji, która powoduje, że jeśli jesteśmy czemuś winni - a jesteśmy - to jesteśmy najczęściej winni wspólnie. Gdybym nie był przeciwnikiem budowania barykady miedzy dziennikarzami i PR-owcami powiedziałbym, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Przyczyn odchyłów od zachodnich standardów szukać można po każdej ze stron. Dlatego potrzebna jest wspólna dyskusja, a nie jednostronne piętnowanie.
 
Żal mi z jeszcze jednego powodu. POLITYKA zmarnowała okazję, która nieprędko się powtórzy. Polska branża PR jest obszarem gospodarki, o którym nie potrafimy powiedzieć wiele, w przeciwieństwie do kolegów zza granicy. Nawet w kwestii rozmiarów rynku błądzimy po omacku. Raport mógł tę wiedzę poszerzyć, zgodnie z chlubną redakcyjną tradycją. Skupia się tymczasem na ciemnej stronie polskiego PR i w tym złowrogim cieniu kryje całe środowisko, wraz z bardziej obiektywnym - bo niepełnym, niestety - obrazem branży. Podjęcie tematu stanowiło doskonałą okazję do oddzielenia PR od działań niesłusznie tym mianem określanych, a stanowiących główną zawartość tekstu, jak mitologiczny już "czarny PR". Stało się odwrotnie.
 
Nie jest tak - jak pisze autorka, iż "w tym fachu (…) nie ma zasad prostych i jasnych". Otóż są. Obie organizacje branżowe: Polskie Stowarzyszenie Public Relations oraz Związek Firm Public Relations dysponują kodeksami reguł etycznych i profesjonalnych. Wiele z nich odnosi się do sposobu współpracy z mediami. Paradoksalnie, w świetle raportu, to właśnie specjalistom PR zależy najbardziej na jasności zasad współpracy z dziennikarzami i na przejrzystości mediów.
 
Mojej lekturze raportu towarzyszyło cały czas pytanie: czy doświadczenia dziennikarzy POLITYKI posłużyły za kanwę do tego tekstu i narzuciły proporcje? Jestem  - chcę  - być przekonany, że nie.
 
Rafał Czechowski
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Public Relations

Dołącz do dyskusji: PSPR kontra "Polityka"

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl