SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Szefowa TVP1 pozywa Dziennik

Burza po artykule 'Dziennika' dotyczącym Małgorzaty Raczyńskiej. Z opublikowanej przez tytuł sylwetki szefowej TVP1 wynika, że swoją posadę zawdzięcza ona m.in. przyjaźni z matką braci Kaczyńskich oraz naciąganej karierze w Radiu Wolna Europa. Bohaterka publikacji jest oburzona i chce dochodzić swoich praw na drodze sądowej.

Wyłaniający się z  sobotniego tekstu "Dziennika" przebieg kariery szefowej TVP1 wzbudził wiele kontrowersji. Opublikowana sylwetka Raczyńskiej podważyła fakty z jej życiorysu, a nowe hity z kariery pani dyrektor zyskały błyskawiczną popularność na ulicy Woronicza.

Tekst o zażyłości z Jadwigą Kaczyńską, fałszywych przyjaźniach i braku kompetencji pani dyrektor Jedynki w krótkim czasie trafił w ręce niemal każdego pracownika nadawcy. Coraz odważniej zaczęły pojawiać się głosy, że prawda o zagadkowej postaci polskiego rynku medialnego zaczęła wypływać na wierzch.

Odpowiedź Raczyńskiej była stanowcza - To stek kłamstw i pomówień na mój temat - skomentowała sylwetkę po publikacji. - Artykuł, aż w 46 punktach zawiera nieprawdę, dlatego też występuje na drogę sądową- dodała wczoraj po jego dokładnym przeanalizowaniu.

Szefowa Jedynki zażądała aby obok sprostowania "Dziennik" zapłacił wysokie zadośćuczynienie na cele społeczne. Luiza Zalewska, autorka publikacji pewna swoich racji nie obawia się jednak procesu. - W  tekście 99 proc. cytatów jest autoryzowana i starałam się pisać tylko o tych wydarzeniach, które moi rozmówcy widzieli na własne oczy- tłumaczy w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. - To dobrze uargumentowany materiał- dodaje.

Sprawę rozstrzygnie zapewne dopiero prawne starcie. Zanim jednak do niego dojdzie warto przyjrzeć się publikacji, która tak wzburzyła szefową Jedynki. Ile w niej prawdy?

Dziwne przypadki Małgorzaty Raczyńskiej
Na podstawie prasowych wypowiedzi Małgorzaty Raczyńskiej można stwierdzić, ze jej życie było barwne ale zarazem pełne trudnych decyzji. Obecna szefowa Jedynki twierdzi, że po studiach wyjechała do Niemiec, a zaraz potem do Stanów gdzie miano jej proponować pracę w NBC. Zrezygnowała z niej po telefonie Jacka Kaczmarskiego, który zaprosił ją do współpracy z kultowym Radiem Wolna Europa.

Taka wersja zdarzeń, zdaniem "Dziennika" nie jest jednak prawdziwa. Małgorzata Raczyńska wcale nie była w tym okresie w Stanach (nie mogła więc dostać propozycji z NBC), a słynny bard wówczas jej nie znał - wynika z publikacji.

Kaczmarski miał stanąć na drodze Raczyńskiej dopiero w Niemczech. Pracę w Radiu Wolna Europa Raczyńska zdobyła dzięki znajomemu barda Wiesławowi Warzyniakowi, który postanowił zaangażować ją do przepisywania tekstów. Nie była więc to zasługa jej umiejętności i patriotycznego zaangażowania. Z czasem z powodu zapotrzebowania na żeńskie głosy została spikerką, której rola zdaniem wielu pracowników ówczesnej rozgłośni ograniczała się do biernego odczytywała informacji.

Właśnie podczas pracy w Radiu Wolna Europa przyjęła pseudonim Raczyńska, który stał się jej obecnym nazwiskiem. Występowanie na antenie pod zmienionymi inicjałami było normalne, wielu osób używało pseudonimów by nie szkodzić rodzinie w kraju. Zwykle wybierano jednak neutralne nazwiska (Na przykład Wojciech Stockinger występuje na antenie jako Antoni Kowalski).

Tymczasem obecna szefowa TVP1 zaczerpnęła pseudonim od Edwarda Raczyńskiego, prezydenta Polski na uchodźstwie, który był nie tylko wielką postacią dla patriotycznych środowisk, ale też przedstawicielem starego szlacheckiego rodu z Wielkopolski, na dodatek z hrabiowskim tytułem.

Po powrocie do kraju zdaniem "Dziennika" Małgorzata Raczyńska pracowała u młodego Rywina, przyjmowała odznaczenie od Kwaśniewskiego i stała się protegowaną Danuty Waniek, która pełniła wówczas funkcję szefowej KRRiT i szczerze wierzyła w talent przyjaciółki. Przez długo czas szukała jej pracy w telewizji. Dopiero w lutym 2005 r. Raczyńską do TVP przygarnął Jan Dworak .Została wiceszefową publicystyki Jedynki. Jednak zanim to się stało, Waniek była bombardowana telefonami od jej stronników. Wielka przyjaźń skończyła się gdy polityczne wpływy posłanki SLD opadały.

Aktualny etap kariery Małgorzata Raczyńska ma zawdzięczać braciom Kaczyńskim. Jej powołanie na szefową Jedynki podobno było jednym warunkiem jaki premier postawił Bronisławowi Wildsteinowi, kiedy ten obejmował prezes fotela TVP. Tą nietypową jak na swoją przeszłość sympatię rządzących Małgorzata Raczyńska zdobyła głównie dzięki przyjaźni z Jadwigą Kaczyńską oraz prywatnym wizytom w domu lidera Prawa i Sprawiedliwości.
- Wszystkie te czynniki można byłoby jakoś odsunąć na bok gdyby nie brak kompetencji do sprawowania zajmowanej funkcji- uważają pracownicy TVP, przejawiający się w publikacji.

- Raczyńska nie rozróżnia scenariuszy różnych form telewizyjnych - tłumaczy "Dziennikowi" Janina Jankowska, szefowa Rady Programowej TVP. - Martwi mnie niefrasobliwość decyzji programowych pani dyrektor. Szybkim ruchem zrzucane są ciekawe, przyjęte już projekty, a nawet gotowe realizacje, chyba tylko dlatego, że powstały lub były za czasów Wildsteina- dodaje.

Autorskie pomysły pani dyrektor nie są z kolei dobrze przyjmowane przez rynek. Z anteny z powodu słabej oglądalności zeszło publicystyczne pasmo "Nie ma przebacz", nienajlepiej radzi sobie także silnie promowane przez nią show "Przebojowa noc".
Szefowa Jedynki zadarła także z Kościołem. Zażądała uzgadniania listy tematów, które zostaną poruszone w programach katolickich. Domagała się, by "Ziarno" (program dla dzieci) zbliżyć do standardów nowoczesnej telewizji. Chciała przesunąć porę emisji niedzielnego programu "Między niebem a ziemią". W końcu biskupi nie wytrzymali - przypomnieli, że przez niemal dwudziestu lat redakcja katolicka cieszy się autonomią i zaapelowali o pozostawienie tego stanu bez zmian. Na domiar złego podczas jednego z kolegiów miała porównywać oglądalność przygód psa Szarika do nauki Papieża.

Burzliwe kulisy powstawania tekstu
Wszystkie przytoczone wyżej sugestie trafiły na jedynkę sobotniego "Dziennika". Trzeba jednak wspomnieć, że zanim jednak do tego doszło, szefowa Jedynki zrobiła dużo żeby nie dopuścić do publikacji przygotowanej przez gazetę sylwetki. Zacznijmy jednak od genezy.

Pomysł napisania tekstu o Małgorzacie Raczyńskiej pojawił się przed miesiącem. - Wpadłam na niego, oglądając "Teleexpress nocą"- mówi nam Luiza Zalewska, autorka spornej publikacji. - Kiedy zobaczyłam trzy-cztery wydania tego programu z coraz bardziej absurdalnymi radami z numerologii, nadawanymi na największej antenie, niemal w prime- timie, pomyślałam, że warto napisać o postaci, która za takie rzeczy odpowiada - kontynuuje Zalewska

- Podczas prezentacji jesiennej ramówki poprosiłam Raczyńską o spotkanie. Nie spodobało jej jednak się to, że przygotowujemy o niej duży artykuł- dodaje.

Szefowa TVP1 nie zgodziła się na wywiad z dziennikarką, przypominając że znajduje się w prawnym konflikcie z "Dziennikiem". Obiecała jednak przemyśleć sprawę i nakazała próbować redakcji dalszego kontaktu.

- Po tym fakcie dzwoniłam 4-5 razy na jej służbową komórkę, kilka razy do sekretariatu szefowej Jedynki, w końcu napisałam e-maila do rzecznika TVP z prośbą o umożliwienie spotkania. Ale pani dyrektor nie zdecydowała się już na rozmowę ze mną- wspomina dziennikarka.

Nie oznaczało to jednak, że Małgorzata Raczyńska zostawiała sprawę.- Po naszym spotkaniu na prezentacji ramówki różni znajomi zaczęli do mnie dzwonić i pytać, jak mogłam "coś takiego zrobić"? Twierdzili, że po TVP poszła wieść, że rzekomo publicznie zagroziłam, że Panią Raczyńską skompromituję- tłumaczy Luiza Zalewska.

Wkrótce taka informacja, tyle że oficjalnie wysłana przez dyrektor Jedynki, dotarła do szefów Luizy Zalewskiej. Na firmowym papierze TVP Raczyńska napisała: "(...) Luiza Zalewska usiłowała przeprowadzić ze mną wywiad. Ponieważ ze względu na czas, miejsce i inne okoliczności nie było możliwości szerszej dyskusji, wspomniana dziennikarka zwróciła sie do mnie ze słowami: ťI tak Panią skompromitujęŤ. Było to wypowiedziane w sposób agresywny i napastliwy. Świadkiem tej sytuacji była jeszcze jedna osoba, która może wszystko potwierdzić (...)".

Naczelny "Dziennika" nie wystraszył się donosu, który w trakcie zbierania materiałów M. Raczyńska przysłała (nota bene również do wiadomości szefa Axla na cały świat) i dał Zalewskiej dalszą, pełną swobodę działania.

Po kilku dniach do redakcji nadeszło kolejne pismo, tym razem już z kancelarii prawnej. Adwokat Raczyńskiej poinformował, że wysłał do prokuratury zawiadomienie, jakoby autorka tekstu popełniła przestępstwo z art. 190 kodeksu karnego, mówiącego o groźbach karalnych.

Pismo przesłane przez prawnika Raczyńskiej było zakończone apelem do redakcji: "Zwracam się o niepublikowanie materiału prasowego dotyczącego mojej mocodawczyni".

Groźby nie poskutkowały. Jak zapewnia Luzia Zalewska, przygotowany przez nią sylwetka, pomimo głosów sprzeciwu samej zainteresowanej i nacisków została zaprezentowana bez żadnych zmian.

- Rozmawiałam z kilkudziesięcioma osobami, ale przynajmniej połowa za żadne skarby nie chciała występować pod nazwiskiem, by nie mieć z p. Raczyńską nic wspólnego. Kilka osób na dźwięk tego nazwiska w ogóle
odmawiała rozmowy. Sama miałam okazję przekonać się dlaczego tak wiele osób reaguje na panią dyrektor alergicznie- konkluduje całą sprawę Luiza Zalewska.

Małgorzata Raczyńska utrzymuje tezę, że Zalewska od początku, chciała ją skompromitować, ale w swoich dalszych komentarzach nie chciała odnieść się do szczegółów sprawy. We wtorek ograniczyła się do wydania lakonicznego oświadczenia.

Dołącz do dyskusji: Szefowa TVP1 pozywa Dziennik

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl