Wyjście Grecji ze strefy euro nie będzie dla Eurolandu trzęsieniem ziemi
Tymczasowe porozumienie między Grecją a jej wierzycielami nie wywołało poruszenia na rynkach finansowych. Europejska gospodarka uodporniła się już na problemy tego kraju, a to, czy Grecy sobie poradzą, przestało elektryzować inwestorów.
Na wieść o nadziei na porozumienie wyraziście zareagowała tylko giełda w Atenach. Już we wtorek rano jej indeks zyskał 50 pkt, przekraczając poziom 900 pkt i powracając do poziomów z pierwszej połowy grudnia. Pod koniec dnia był o ponad 12 proc. wyższy niż przed ogłoszeniem szansy na kompromis. Giełdy innych państw Unii reagowały jednak dużo spokojniej.
– Dzisiaj problemy Grecji już nie wpływają tak na Euroland – mówi Aleksander Jawień, prezes IFM Global Asset Management. – Po pierwsze, dlatego że sytuacja w systemie bankowym została ustabilizowana. Po drugie, dlatego że gospodarka Unii Europejskiej jest silniejsza niż 2-3 lata temu. Po trzecie, Unia Europejska jest przygotowana na to, że nawet jeżeli zdarzy się ten najgorszy scenariusz i w jakiś sposób Grecja będzie chciała wrócić do drachmy i wyjść z euro, to nie będzie to trzęsieniem ziemi dla europejskiego systemu finansowego.
To tłumaczy dlaczego greccy liderzy zdecydowali się na ustępstwa. Porozumienie z wierzycielami potrzebne jest głównie Grecji. Zawarty kompromis oznacza nie tylko kolejną ratę pożyczki, która na pewien czas ustabilizuje finanse tego kraju, lecz także reformy, które zwiększą jego dochody i zmniejszą wydatki.
– Unia już nie upiera się, żeby były podwyżki VAT-u – podkreśla Aleksander Jawień. – Natomiast na pewno wymaga od Greków nowego planu reform i polepszenia zarządzania pieniędzmi publicznymi, ściągalnością podatków i oczywiście utrzymania nadwyżki dochodów budżetowych nad wydatkami, co oczywiście Grecja już w zeszłym roku osiągnęła, natomiast musi to kontynuować.
Grecki rząd zobowiązał się, że podejmie walkę z uchylaniem się od płacenia podatków, korupcją i przemytem paliw. Obiecał restrukturyzację sektora publicznego i ograniczenie biurokracji. Bruksela wzięła te deklaracje za dobrą monetę i obie strony dały sobie czas do końca kwietnia, by doprecyzować szczegóły i w czerwcu podpisać porozumienie.
– Przede wszystkim warunkiem i tej umowy, i tej docelowej, która ma być osiągnięta w ciągu najbliższych czterech miesięcy, są oczywiście dalsze reformy – ocenia prezes IFM Global Asset Management. – Pierwotna nadwyżka budżetowa, czyli przewaga dochodów rządu greckiego nad wydatkami, została już osiągnięta w zeszłym roku i ona ma być oczywiście utrzymana. Natomiast cała walka toczy się o to, żeby te wpływy budżetowe były stabilne, żeby baza podatkowa była o wiele szersza, czyli ściągalność tych podatków była o wiele bardziej skuteczna.
Jeżeli porozumienie uda się wynegocjować, Grecy dostaną w tym roku 7 mld euro kredytów. Ich zadłużenie sięga już 175 proc. PKB.
– Grecja ma do spłaty 366 mld euro, mało kto się spodziewa, że Grecy kiedykolwiek spłacą ten dług – zwraca uwagę Aleksander Jawień. – Będziemy mieli przez następne lata powracający temat Grecji w jednej czy drugiej odsłonie. Co oznacza dzisiejsza sytuacja dla Eurolandu, stabilności euro i samej Grecji? To, co przeżywaliśmy 2 lata temu w związku z Grecją, rzeczywiście mogło zmrozić krew w żyłach, ale dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna.
Dołącz do dyskusji: Wyjście Grecji ze strefy euro nie będzie dla Eurolandu trzęsieniem ziemi