„Wynosimy się” - Raczkowski na okładce ostatniego „Przekroju”
W poniedziałek ukazuje się ostatni numer „Przekroju” wydany przez Gremi Media. Na okładce znalazł się rysownik Marek Raczkowski, związany z tygodnikiem najdłużej z jego obecnego zespołu redakcyjnego.
Na okładce pożegnalnego numeru „Przekroju” Marek Raczkowski trzyma obraz z jednym z głównych bohaterów swoich rysunków, Stanisławem z Łodzi, i napisem „Wynosimy się”. Przypomnijmy, że Raczkowski - tak samo jak pozostali członkowie dotychczasowej redakcji tygodnika - z końcem września zakończył w niej pracę. Z tytułem rysownik był związany przez kilkanaście lat, zdecydowanie najdłużej z ostatniego składu redakcyjnego. Przez ostatni rok redaktorami naczelnymi tygodnika byli Zuzanna Ziomecka i Marcin Prokop.
Pod koniec sierpnia Gremi Media poinformowała, że rezygnuje z wydawania „Przekroju”, ale prawa do tytułu przekaże Fundacji „Przekrój”, w którą z ramienia firmy będzie kierował Jarosław Knap. Jednak w połowie września spółka zmieniła te plany: fundacja nie powstanie (w reakcji na tę decyzję Knap odszedł z Gremi Media), a „Przekrój” może zostać odsprzedany innemu wydawcy (więcej na ten temat). Na początku września Wydawnictwo „Przekrój” zostało przekazane Germi Media przez inną spółkę Grupy Gremi, a jego wycena określono na 3,2 mln zł (przeczytaj o tym więcej).
W lipcu br. średnia sprzedaż ogółem „Przekroju” wynosiła 17 302 egz. (według ZKDP - zobacz szczegółowe dane). Miesiąc temu Grzegorz Hajdarowicz przyznał, że tygodnik „Uważam Rze” (który w I połowie br. notował średnią sprzedaż w wysokości 20 074 egz. - zobacz szczegóły) i miesięcznik „Uważam Rze Historia” nie są rentowne (więcej na ten temat). W tym świetle można domniemywać, że „Przekrój” (mający podobną objętość i cenę jak „Uważam Rze”) przez ostatnie dwa lata, kiedy sprzedawał się średnio w 17-25 tys. egz., również nie był rentowny.
- Cały zespół redakcyjny, z Markiem Raczkowskim włącznie, otrzymał wypowiedzenia umów, a prawa do tytułu przechodzą do nowego właściciela. Dosłownie więc pakujemy swoje papiery i wynosimy się - opisuje we wstępniaku do ostatniego numery Zuzanna Ziomecka. - Mam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi. Skoro nie wiadomo, kiedy i jaki, pozostaje nam ulubiona rozrywka Marka - zapraszamy na wspólny kieliszek w czwartek 3 października do warszawskiego Baru Studio o godzinie 22. Zakrapiana impreza to najlepsza zagryzka pod rozstanie - dodaje.
Towarzyszy temu informacja, że w następnym tygodniu nie ukaże się kolejny numer „Przekroju", a komunikat na temat przyszłości tytułu zostanie opublikowany we czwartek na stronie internetowej i facebookowym fanpage’u tygodnika.
- To był dobry rok. Udało nam się przez ten czas robić pismo, jakie sami chcieliśmy czytać. Z którego byliśmy dumni. Tak samo jak z faktu, że przy okazji zapisaliśmy kilka kartek w prawie 70-letniej historii „Przekroju”, na którym wychowało się kilka pokoleń czytelników - podsumowuje Marcin Prokop. - Dziś zamykamy jej kolejny rozdział. Ale główny bohater nie został uśmiercony. Za chwilę powróci w kolejnej odsłonie. Jak agent 007 - z nową twarzą, w innej scenerii, ale wciąż z tym samym nazwiskiem. Życzymy mu wszystkiego najlepszego. Niech dalej ratuje świat przed zagładą. Nawet jeśli będzie to tylko świat prasy, w którym kolejne tytuły z wieloletnią tradycją giną na barykadach bezwzględnego rynku - zapowiada enigmatycznie Prokop.
Krytyk teatralny Maciej Nowak, który przez ostatni rok pisał dla „Przekroju” felietony, swój pożegnalny tekst zamieścił także w weekendowej „Gazecie Wyborczej”. W tekście zatytułowanym „Felieton ostatni” wyliczył wybitnych pisarzy, twórców teatralnych i publicystów, którzy byli związani z „Przekrojem”. - W tym pożegnaniu nie ma sentymentalnego żalu. Jest bezsilna wściekłość, że kolejny raz po 1989 roku nie umieliśmy ocalić ważnej placówki polskiej kultury - podkreślił Nowak.
W pożegnalnym numerze „Przekroju” znajduje się kilka materiałów dotyczących historii tego pisma, m.in. wywiad z Markiem Raczkowskim. - To była kwestia czasu. Czuliśmy, że ten „Przekrój" długo nie pociągnie - ja, Stanisław (z Łodzi - bohater rysunków Raczkowskiego - przyp.red.) i Zuza (Ziomecka – przyp. red.) - mówi rysownik. - Dwa tygodnie temu lekarz dał Stanisławowi jeszcze miesiąc życia. Dziennikarka pyta go: „Czy będzie pan się ukazywał po śmierci?". „Być może w internecie". Stanisław w internecie jest takim trochę duchem. Na papierze to, wiadomo, konkret, a internet jest taki mniej poważny - dodaje.
Dołącz do dyskusji: „Wynosimy się” - Raczkowski na okładce ostatniego „Przekroju”