Eksperci o magazynie „W sieci”: jest mocnym uderzeniem
„Kolejne mocne uderzenie braci Karnowskich”, „Pierwszy numer magazynu nie ma jeszcze docelowej formy”, „Pismo z konsekwentnie przemyślaną konstrukcją i strukturą” - takie opinie na temat dwutygodnika „W sieci” wyrażają pytani przez nas eksperci rynku mediów.
Przypomnijmy, że wczoraj na rynek - w nakładzie 150 tys. egz. - trafił dwutygodnik „W sieci” (Fratria). Tytułem, który kosztuje 2,90 zł, kieruje Jacek Karnowski.
W magazynie, określanym przez wydawcę jako „dwutygodnik osobistych opinii”, są publikowane artykuły i komentarze znanych osób ze świata polityki, kultury, biznesu i ekonomii, które wcześniej pojawiły się w portalach internetowych. Są w nim także autorskie teksty - w pierwszym numerze blok materiałów o nagonce na Martę Kaczyńską, w tym wywiad z córką byłego prezydenta (więcej na ten temat).
Z rynku płyną różne opinie na temat nowego tytułu. Michał Kobosko, redaktor naczelny tygodnika „Wprost” ma poczucie, że forma, w której ukazał się pierwszy numer magazynu nie jest jeszcze formą docelową.
- Po pierwsze, cykl dwutygodniowy w Polsce się generalnie nie sprawdza. Po drugie, po prostu nie da się robić sensownego pisma z materiałów zamieszczanych wcześniej w internecie. Inny odbiorca, inne tempo, inna narracja. I przykre uczucie recyklingu u tych, którzy już te teksty czytali on line - podkreśla Michał Kobosko.
Kobosko uważa, że o charakterze tytułu nie będą decydowały przedruki, ale teksty napisane specjalnie do pisma. - Takie, jak blok okładkowy o Marcie Kaczyńskiej z debiutanckiego numeru. Na razie „W sieci” jest zrośnięte personalnie z „Uważam Rze” - wobec którego stanowi jednak w zamyśle twórców pismo konkurencyjne. Czekamy zatem na wyklarowanie, kto będzie pisał do którego z tych pism - mówi Michał Kobosko.
Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny „Super Expressu” przyznaje w rozmowie z nami, że spodziewał się „jakiejś siermiężnej, „paździerzowej” broszurki, jakiejś zrobionej na chybcika sklejki z niekorespondującymi ze sobą, wyrwanymi z internetu artykułami”.
- Tymczasem dostałem do ręki normalny tygodnik - choć na razie dwutygodnik - z konsekwentnie przemyślaną konstrukcją i strukturą. Genialny pomysł z formatem nostalgicznie przypominającym okładki winylowych płyt i dobrze pasującym do ręki po złożeniu na pół, bardzo dobra, czytelna grafika (coś, jakbym dostrzegał wpływy „Dziennika” Krasowskiego), to elementy, które natychmiast odróżniają tytuł od konkurencji na rynku. A przecież chodzi właśnie o to, żeby się wyróżniać - mówi nam Jastrzębowski.
Szef „Super Expressu” przyznaje: „Gdybym nie wiedział, kto to redaguje, to i tak poznałbym rękę Karnowskich. Dobre pióra, nieprzegadane, dowcipne pointy i bardzo, bardzo, bardzo silne ideowe zaangażowanie. Poczucia tożsamości, tego chłopakom nie da się odmówić. Wiedzą, do kogo piszą, wiadomo, kto to będzie czytał”.
Jastrzębowski - jak mówi - nie ma złudzeń, że ten tytuł w tym właśnie momencie na rynku, to manifestacja między innymi skierowana do Grzegorza Hajdarowicza. - Z ukrytym przesłaniem, którego nikt oczywiście głośno nie wypowie: „W godzinę możemy się od ciebie wyprowadzić”. Podsumowując, zapachniało sukcesem, ale to pierwsza zapachowa nuta... - stwierdza Sławomir Jastrzębowski.
Radość z powodu ukazania się pierwszego numeru magazynu „W sieci” płynie ze strony przedstawicieli prawicowych mediów. Teresa Bochwic, przewodnicząca Obywatelskiej Komisji Etyki Mediów mówi wprost, że „W sieci” to „kolejne mocne uderzenie braci Karnowskich”.
- Nowe pismo wygląda dobrze, nietypowy kwadratowy i duży format ułatwia czytanie, utrudnia przenoszenie (jest szerszy od przeciętnej damskiej torby lub reklamówki na zakupy). Czcionka dla mnie nieco mała, więc pismo jest dla młodszych. Zawartość w znacznej części znam, bo pochodzi z czytanych przeze mnie portali. Do tych treści dodano dwa, rozpisane na kilka materiałów każdy, kuszące rodzynki - wywiady z Martą Kaczyńską i z Dorotą Masłowską, do tej pory poruszającą się po zupełnie innych orbitach - zauważa Teresa Bochwic.
- Generalnie sądzę, że braciom Karnowskim udało się przełamać niemożność prasy tzw. prawicowej - „słuszne” treści połączyć z sukcesem finansowym. Wielki sukces sprzedażowy „Uważam Rze” był przecież w dużej mierze ich dziełem. Odnoszę wrażenie, że zarówno ich portal, jak i dwumiesięcznik „Na Poważnie”, nie mówiąc o miesięczniku „Historia Uważam Rze” co najmniej się zwracają, a raczej przyniosły dochody. Zobaczymy, czy tak będzie w przypadku dwutygodnika „W sieci” - mówi Teresa Bochwic.
Szefowa Obywatelskiej Komisji Etyki Mediów dodaje: „Skoro na poletku tzw. lewicy jest z pięć kolorowych magazynów, dlaczegóżby nie miało tyleż samo sprzedawać się na wschodzącym poletku tzw. prawicowym?”
A co Państwo myślą o nowym dwutygodniku? Zapraszamy do dyskusji!
Dołącz do dyskusji: Eksperci o magazynie „W sieci”: jest mocnym uderzeniem
Może szykują jakieś sesje zdjęciowe w bikini na koniu?