Roman Giertych chce przeprosin i 500 tys. zł od „Wprost”
Roman Giertych będzie domagał się od tygodnika „Wprost” trzykrotnych przeprosin na okładce i 500 tys. zł zadośćuczynienia za informowanie, jakoby szantażował biznesmenów. O nielegalnym podsłuchaniu jego rozmowy z Piotrem Nisztorem i Janem Pińskim zawiadomi natomiast prokuraturę.
W nowym numerze „Wprost” opublikuje zapis rozmowy Romana Giertycha z dziennikarzami Piotrem Nisztorem i Janem Pińskim (nagrał ją Nisztor) z sierpnia 2011 roku, w której były lider LPR proponował ponad 400 tys. zł za kupno praw do pisanej przez Nisztora książki o Janie Kulczyku. Giertych twierdzi, że działał na zlecenie klienta z otoczenia Kulczyka i miał ostatecznie wycofać swoją ofertę. „Wprost” swoją wersję prezentuje już w tytule na okładce: „Dorwać Kulczyka. Roman Giertych, adwokat ludzi władzy, chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków: Kulczyka, Solorza, Czarneckiego, Sołowowa” (przeczytaj więcej na ten temat).
W sobotę Giertych poinformował Polską Agencję Prasową, że skieruje pozew cywilny przeciw wydawcy, redakcji i redaktorowi naczelnemu „Wprost” dotyczący tej publikacji. Zapowiedział, że za naruszenie dóbr osobistych będzie domagać się 500 tys. zł zadośćuczynienia i zamieszczenia przeprosin na okładce trzech kolejnych numerów tygodnika.
>>> „Wprost”: taśmy nie zagroziły spółce, reklamodawcy nie odeszli, a sprzedaż rośnie
Roman Giertych zawiadomi również prokuraturę o tym, że Piotr Nisztor bez jego zgody nagrał i publikuje teraz prywatną rozmowę z nim i Pińskim. Według byłego lidera LPR dziennikarz narusza w ten sposób artykuł 14 Prawa prasowego. Giertych będzie domagał się dla Nisztora pół roku prac społecznych w jednym z warszawskich hospicjów.
>>> Przeglądaj okładki „Wprost” w naszym dziale Jedynki
W październiku ub.r. Giertych groził tygodnikowi procesem za artykuł opisujący, że zatrudnione w jego kancelarii adwokackiej Filipinki faktycznie pracują u niego jako pomoc domowa (przeczytaj o tym więcej).
W ub.r. Giertych reprezentował Sławomira Nowaka w sporze z „Wprost” dotyczącym artykułów o drogich zegarkach byłego ministra transportu niewpisanych do oświadczenia majątkowego (sprawa zakończyła się podaniem się do dymisji przez Nowaka i śledztwem wszczętym przez prokuraturę). Giertych był też pełnomocnikiem Radosława Sikorskiego, którego rozmowę z Jackiem Rostowskim tygodnik ujawnił dwa tygodnie temu.
Dwa tygodnie temu to redaktor naczelny „Wprost” Sylwester Latkowski zapowiedział pozwanie Romana Giertycha za wypowiedź, że przez kilka lat ukrywał się w Rosji przed polskim wymiarem sprawiedliwości (więcej na ten temat).
O prawdziwości okładkowej tezy z nowego wydania „Wprost” jest przekonany Michał Majewski, szef działu śledczego tygodnika. - Giertych w oczywisty, bezsprzeczny sposób proponował powołanie grupy hakowej. Do wyciągania pieniędzy od biznesmenów. Inicjatywa w tej sprawie wychodziła od Giertycha. Padają nazwiska ludzi do hakowania: Sołowow, Czarnecki. Rzecz jest bezdyskusyjna - napisał w sobotę wieczorem na Twitterze. - Poza wszystkim główny obrońca, podobno liberalnej władzy, jest obsesyjnym homofobem. Wszędzie „pedały” - dodał.
W kwietniu br. średni nakład „Wprost” wynosił 116 617 egz., a średnia sprzedaż - 51 660 egz. (według danych ZKDP - zobacz wyniki wszystkich tygodników opinii). Przy czym trzy ostatnie numery pisma, z nagraniami podsłuchanych rozmów, rozeszły się w dużo większej liczbie: 163 tys., 300 tys. i 250 tys. egz. (więcej na ten temat). Dwóch pierwszych zaczęło brakować w kioskach już po dwóch dniach sprzedaży
Dołącz do dyskusji: Roman Giertych chce przeprosin i 500 tys. zł od „Wprost”