„Dance dance dance” to udany program bez topowych gwiazd, ale z Ewą Chodakowską (opinie)
„Dance dance dance” to udany i bardzo dobrze zrealizowany program, nie odstaje poziomem od tego, co prezentują inne stacje telewizyjne. Dobrze, że TVP inwestuje we własne gwiazdy, choć w show brakuje „topowych” nazwisk. Sukcesem jest za to zaangażowanie w produkcję Ewy Chodakowskiej, bo ma ona rzeszę fanek, które obserwują jej jurorskie popisy - tak nowy program TVP2 oceniają eksperci.
„Dance dance dance” jest wiosenną nowością TVP2. Formuła programu zakłada rywalizację par złożonych z celebrytów, którzy naśladują tańce znane z popularnych teledysków muzycznych. Przez cały tydzień pod okiem profesjonalnych tancerzy uczestnicy uczą się choreografii ze wskazanego przeboju. W każdym odcinku „Dance dance dance” pary tańczą wspólny układ, a w drugiej części jedna osoba z duetu prezentuje choreografię solową.
Podczas występów uczestników wykorzystywane są elementy rzeczywistości rozszerzonej. - To jest najnowocześniejsze na świecie show taneczne z wygenerowana komputerowo rzeczywistością 3D - tłumaczył portalowi Wirtualnemedia.pl Jacek Kurski, prezes Telewizji Polskiej.
W pierwszej edycji występują: Katarzyna Dziurska i Emilian Gankowski, Paulina Krupińska i Kaludia Halejcio, Wiktoria Gąsiewska i Adam Zdrójkowski, Marcelina Zawadzka i Rafał Maślak, Patricia Kazadi i Victoria Kazadi oraz Monika Mazur i Dariusz Wieteska.
Poczynania uczestników ocenia trzyosobowe jury: Ewa Chodakowska, Ida Nowakowska i Robert Kupisz. Po każdym występie w duecie i solo jurorzy przydzielają punkty w skali od 1 do 10, które później decydują o eliminacji. Gospodarzami show są Barbara Kurdej-Szatan i Tomasz Kammel.
Dwójka emituje widowisko od 2 marca w soboty od godz. 20.00. W każdym tygodniu program jest dzielony na dwa odcinki, które przedstawiają kontynuację rywalizacji gwiazd z danego tygodnia: występy duetów oraz występy solowe. Ten zabieg - poprzez wykorzystanie czołówki i napisów końcowych - pozwala Telewizji Polskiej na emisję długiego bloku reklamowego pomiędzy epizodami.
W każdym tygodniu na końcu drugiego odcinka z dalszej rywalizacji odpada para, która wypadła najsłabiej po zsumowaniu punktów od jurorów z występów w duecie i solo. Widowisko jest nagrywane wcześniej.
Po sześciu odcinkach emisji „Dance dance dance” oglądało średnio 1,99 mln osób, minimalnie mniej względem pokazywanej rok temu 11. odsłony „Kocham Cię, Polsko!”. TVP2 w czasie emisji programu jest liderem rynku.
Moda na taniec mija, ale takiego formatu jeszcze w Polsce nie było
W ocenie Patrycji Ceglińskiej, dziennikarki showbiznesowej Wirtualnej Polski, „Dance dance dance” to udany i bardzo dobrze zrealizowany program. - Telewizja Polska ma na swoim koncie dużo produkcji rozrywkowych mniej lub bardziej udanych, ale przyznam, że sama byłam pozytywnie zaskoczona. Reguły programu są proste, uczestnicy świetnie się bawią, a komentarze widzów pozytywne. Show nie odstaje poziomem od tego, co prezentują inne stacje telewizyjne - ocenia Patrycja Ceglińska.
Czy reguły w programie - odtworzenie teledysku, ale bez śpiewania, jedynie choreografia - są na tyle jasne, że widz TVP2 je rozumie? Redaktor naczelny Vogule Poland Patryk Chilewicz zwraca uwagę, że formuła „DDD” nie wydaje się bardziej skomplikowana od innego show TVP - „The Wall. Wygraj marzenia”. - Mam też wrażenie, że nawet gdy widz przypadkowo przełączy na „Dance dance dance”, a jest fanem tanecznych akrobacji, to bez znajomości zasad miło spędzi czas przed telewizorem. Sam format programu wydaje mi się interesujący. Dobry dobór teledysków połączony z profesjonalnym zespołem scenografów i wizażystów może robić wrażenie i dawać rozrywkę, a o to przecież chodzi w tego typu formatach - tłumaczy Patryk Chilewicz.
Polsat od kilku sezonów z sukcesem emituje „Dancing with the stars. Taniec z gwiazdami”. Ten sam format był przez wiele lat w TVN, który emitował także „You Can Dance”. Ale w TVP nigdy nie było programu z tańczącymi uczestnikami. Czy nagłe „przypomnienie” sobie Telewizji Polskiej o tańcu jest właściwe? Czy polski rynek i widzowie oczekują jeszcze nowych programów tanecznych?
- Przyznam, że decyzja o starcie „Dance dance dance” była dla mnie sporym zaskoczeniem. Nadawcy raczej wycofują się z programów tanecznych. Dobrym przykładem jest tutaj reaktywacja „You Can Dance”, która nie spotkała się z większym zainteresowaniem, podobnie jak emitowany w poprzednim sezonie na Polsacie „World of Dance” - wylicza Patryk Chilewicz. - Wydawało się, że „Taniec z gwiazdami” jest ostatnim oglądanym show tego rodzaju, a to też zapewne w dużej mierze dzięki nazwiskom, a nie samemu konkursowi tanecznemu - dodaje.
Chilewicz zwraca uwagę, że „Taniec z gwiazdami” i „Dance Dance Dance” produkuje ta sama firma - Rochstar. - Ze strony jej właściciela, Rinke Rooyensa, to spore wyzwanie mogące rodzić dylematy związane ze sprzecznością interesów, bo przecież oba programy są formatami z tańczącymi gwiazdami, tyle że w konkurencyjnych stacjach - wyjaśnia redaktor naczelny Vogule Poland.
Patrycja Ceglińska z WP zgadza się, że TVP nie miała do tej pory programu tanecznego takiego jak „TzG”, ale jednocześnie zauważa, iż w polskiej telewizji nie było programu, w którym znane osoby odtwarzają słynne teledyski.
- Tylko i wyłącznie wyniki oglądalności zdecydują o tym, czy TVP podjęła dobrą decyzję. Myślę jednak, że program jest na dobrym poziomie i to skusi ludzi do dalszego oglądania. Taniec wciąż jest modny, więc widzę ogromny potencjał. Czy polski rynek jest gotowy na kolejny program o tańcu? Tak! „Taniec z gwiazdami” ogląda co piątek kilka milionów, co tylko pokazuje, jak Polacy pragną tego typu formatów w telewizji - stwierdza dziennikarka.
Brak topowych gwiazd, sukcesem Ewa Chodakowska w jury
Dobierając uczestników do pierwszej edycji „Dance dance dance” można zauważyć, że TVP chciała wypromować własne gwiazdy (m.in. z seriali Dwójki oraz „Pytania na śniadanie”), a także celebrytów, którzy chętnie pojawiają się w innych programach i cyklach publicznego nadawcy. Dziennikarze showbiznesowi poproszeni o ocenę są zgodni: to słuszna strategia. Oboje zwracają jednak uwagę na „jakość” gwiazd zaproszonych do programu oraz pozytywnie oceniają zaangażowanie do programu Ewy Chodakowskiej.
- Wierni widzowie stacji kochają te nazwiska, śledzą ich działalność i to pod nich dobiera się uczestników programu. Oczywiście, część z nich to może nie są pierwszoligowe nazwiska show-biznesowe, ale dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie. Widzowie mają już dość ciągle tych samych twarzy, potrzebują nowych wrażeń. Dużym sukcesem stacji jest zaangażowanie do roli jurorki Ewy Chodakowskiej, która jest idolką milionów Polek i do tej pory odrzucała tego typu propozycje. To wyróżnienie dla stacji, że trenerka wszystkich Polek zasiadła w fotelu „Dance dance dance”. Zwłaszcza, że przez lata otrzymała pewnie kilkadziesiąt podobnych propozycji - opisuje Patrycja Ceglińska.
- Uważam, że dobrze, że TVP inwestuje we własne gwiazdy. Przykład TVN, który do perfekcji opanował autopromocję swoich gwiazd i crosspromocję programów świadczy, że to dobry kierunek, który przynosi rozpoznawalność nazwisk związanych z nadawcą, dodatkowe publikacje i zainteresowanie. Wszystko pozostaje w rodzinie, co może przynieść jedynie plusy - tłumaczy Patryk Chilewicz. - Inną kwestią jest jakość tych gwiazd. TVP z różnych powodów (sytuacja polityczna, niższe w stosunku do konkurencji stawki) nie może poszczycić się „topowymi” nazwiskami. Ale trzeba przyznać, że zaangażowanie w produkcję chociażby Ewy Chodakowskiej może być strzałem w dziesiątkę, bo trenerka ma wielką rzeszę fanek, które z pewnością będą chciały obserwować jej jurorskie popisy - podkreśla dziennikarz.
Dołącz do dyskusji: „Dance dance dance” to udany program bez topowych gwiazd, ale z Ewą Chodakowską (opinie)