Jerzy Stuhr udzielił ostatnio wywiadu, który zbulwersował opinię publiczną. Aktor, który został skazany za jazdę w stanie nietrzeźwości i potrącenie motocyklisty, teraz stwierdził, że "czuje się niewinny" i "tak naprawdę nic nie zrobił". Eksperci od wizerunku i komunikacji nie mają wątpliwości, ze aktor straci na tym wizerunkowo. - To pokazuje człowieka, który stawia siebie ponad prawem, któremu wolno więcej - mówi portalowi Wirtualnemedia dr Mariusz Sokołowski, - Mówienie że nic się nie stało może tylko dodać oliwy do ognia i przynieść sprawie jeszcze większy rozgłos - uważa Bartosz Czupryk.
Serwis Plejada opublikował we wtorek wywiad z Jerzym Stuhrem, krakowskim aktorem i reżyserem. w czasie rozmowy padło pytanie o kolizję, do której doszło w październiku ubiegłego roku.75-letni aktor potrącił wtedy na al. Mickiewicza w Krakowie 44-letniego motocyklistę. Uderzył go autem w łokieć, motocyklista się przewrócił. Kierowca auta jechał dalej, bo - jak tłumaczył potem na miejscu policji - nie zauważył kolizji.
Kiedy został zatrzymany, badanie wykazało, że ma 0,7 promila alkoholu w organizmie. Stuhr w listopadzie ub.r. usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Aktor złożył wyjaśnienia i przyznał się do kierowania autem po alkoholu. Sąd pierwszej instancji skazał go w marcu tego roku na 12 tys. zł zł grzywny i 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, miał też zapłacić 6 tys. zł na fundusz pokrzywdzonych w wypadkach oraz 4 tys. zł kosztów sądowych. Prokuratura odwołała się od wyroku sądu, jednak sąd drugiej instancji w czerwcu utrzymał karę dla aktora, uzasadniając, że "jest słuszna i sprawiedliwa".
Jerzy Stuhr kierował autem pod wpływem alkoholu. "Wizerunkowe straty ogromne"
Jerzy Stuhr: Czuję się niewinny
Zapytany o wydarzenie, którego doszło w październiku, Jerzy Stuhr odpowiedział: Czuję się niewinny, skończyło się na kolizji. Tak naprawdę nic nie zrobiłem, więc wewnętrznie jestem kompletnie czysty. Oczywiście, denerwują mnie pomówienia i stosunek prokuratury do mojej osoby, która proponowała coraz wyższe kary i chciała mnie zjeść. Pan Ziobro ścigał pół roku. Powiedzieli, że będą to robić do końca, a ja się zastanawiam: po co? To wręcz filmowa sytuacja, ale chciałbym, żeby już się skończyła.
Aktor dodał, że najbardziej zabolało go to, że "był opluwany w gazetach, przedstawiany jako wyklęty, a przecież nikomu nic nie zrobił". - Na szczęście przyjaciele stanęli na wysokości zadania. Spotkałem się z dużą życzliwością obcych ludzi, którzy pisali do mnie i wspierali - podkreślił.
Wcześniej aktor wypowiadał się w innym tonie. Kiedy media opisały kolizję drogową z jego udziałem, przekazał oświadczenie, które opublikował na Facebooku jego syn, Maciej Stuhr. - Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji - wyjaśniał aktor.
Burza na Twitterze po wypowiedzi Jerzego Stuhra
Słowa aktora wywołały oburzenie dziennikarzy w mediach społecznościowych.
- Jerzy Stuhr krótko po tym, jak zahaczył autem motocyklistę, mając 0.7 promila: "Bardzo żałuję, przepraszam za najgorszą decyzję w życiu". Jerzy Stuhr w najnowszym wywiadzie: "Tak naprawdę nic nie zrobiłem, wewnętrznie jestem kompletnie czysty".
Po czym dodaje, że trzy razy oblał na egzaminie Kingę Preis i to dopiero była wtopa! Oderwanie od rzeczywistości, poczucie bycia lepszym, brak refleksji - okropnie się to czyta i na to patrzy - skomentowała na Twitterze Agnieszka Gozdyra, dziennikarka Polsatu.
Jerzy Stuhr krótko po tym, jak zahaczył autem motocyklistę, mając 0.7 promila: Bardzo żałuję, przepraszam za najgorszą decyzję w życiu.
Jerzy Stuhr w najnowszym wywiadzie: Tak naprawdę nic nie zrobiłem, wewnętrznie jestem kompletnie czysty.
Po czym dodaje, że trzy razy oblał na…— Agnieszka Gozdyra (@AGozdyra) July 26, 2023
W podobnym tonie wypowiedział się Kamil Starczyk, redaktor naczelny portalu Wpolskimmieście.pl. - Jerzy Stuhr mógł milczeć i zająć się pracą, nikt nie oczekiwał, że będzie publicznie się biczował. Tymczasem pokazał słomę w butach, poczucie wyższości, oderwanie od rzeczywistości. To smutne, gdy patrzymy na upadek elit, które powinny być wzorem. Osioł - skomentował dziennikarz.
Jerzy Stuhr mógł milczeć i zająć się pracą, nikt nie oczekiwał, że będzie publicznie się biczował. Tymczasem pokazał słomę w butach, poczucie wyższości, oderwanie od rzeczywistości. To smutne, gdy patrzymy na upadek elit, które powinny być wzorem. Osioł 👉 https://t.co/DiPh9nMI6V pic.twitter.com/5YMgMfkdwo
— Kamil Starczyk (@starczyk) July 26, 2023
"Dolewa oliwy do ognia"
Czy wizerunek aktora jeszcze bardziej na tym straci? - Jego wizerunek już mocno ucierpiał. Nikt nie odbiera mu wielkości. bo jest wielkim aktorem, ale gdybym miał mu cokolwiek radzić, to ograniczyłbym się na przeproszeniu, „uderzeniu się w pierś", zamknął temat i tego już dalej nie komentował - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl dr Sergiusz Trzeciak, ekspert od spraw wizerunku publicznego.
- W kontekście wizerunkowym po ostatniej wypowiedzi pan Stuhr staje się ofiarą. Nie można wydarzenia z października minionego roku pomniejszać. Mówienie że nic się nie stało może dla kogoś brzmieć jak ciche przyzwolenie lub dopuszczalny sposób wyciszenia sumienia.Taki stosunek do sprawy może tylko dodać oliwy do ognia i przynieść jej jeszcze większy rozgłos. Myślę że słowa te padły ze względu na stosunek mediów i prokuratury do zdarzenia, a pan Stuhr poczuł się w niej największą ofiarą - uważa Bartosz Czupryk, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego.
Jego zdaniem, bycie osobą medialną i powszechnie rozpoznawalną, zobowiązuje. - Jerzy Stuhr jest cenionym i uznanym aktorem za kreacje w „Zbrodni i karze” lub za rolę Hamleta i wiele, wiele innych. Dlatego właśnie pierwotnie wybrzmiałe stanowisko powinno takim pozostać, choćby dla poszanowania samego siebie i sympatyków aktora - dodaje specjalista.
"Pokazuje człowieka, który stawia siebie ponad prawem"
Dr Mariusz Sokołowski, partner w agencji ProStratgic Communictaion, uważa, "zamysł wywiadu o tej treści jest dobry". - Pokazuje Jerzego Stuhra jako człowieka pracującego, człowieka o dobrej przeszłości, współtworzącego rzeczywistość filmową z największymi postaciami polskiego kina czy też człowieka, któremu na sercu leżą sprawy kraju i Krakowa. Pokazuje też człowieka borykającego się z jakże ludzkimi problemami, jakim są choroba czy... kolizja drogowa. Podejście do wytłumaczenia tego ostatniego - z alkoholem za kierownicą w tle - delikatnie mówiąc, jest jednak niefortunne. Dziennikarze szybko to wyłapali, czyniąc z tych wypowiedzi temat zajawkowy. Mówienie jednak o braku winy, o tym, że nic się nie stało, o wewnętrznej czystości czy też braku skutku swojego czynu, jest nieudolnym usprawiedliwianiem swojego występku. W kontekście wyroku sądowego, opisu faktycznego zajścia, filmiku opublikowanego w internecie, a także wszystkich tych sytuacji, kiedy jazda po alkoholu zakończyła się źle – brzmi to mało wiarygodnie i pokazuje człowieka, który stawia siebie ponad prawem, któremu wolno więcej - mówi nam specjalista.
Jego zdaniem, "uderzenie się w pierś, słowa: "przykro mi, przepraszam, to była głupota» – osiągnęłyby znacznie lepszy efekt wizerunkowy". Od osób o wysokim statusie społecznym oczekujemy znacznie więcej aniżeli zrzucanie winy na zewnątrz - podkreśla Mariusz Sokołowski.
Podobnie uważa dr Mirosław Oczkoś, doradca i mentor wizerunkowy. Przyznaje, że ostatni wywiad może zaszkodzić Stuhrowi wizerunkowo. - Ten wywiad jest prawdopodobnie efektem nacisków, jakie były na niego ze strony aparatu sprawiedliwości. Może ktoś mu doradził, że powinien się bronić. Źle znosił ataki, to zrozumiałe, ale nie można powiedzieć, że to, co zrobił jest błahostką, bo daje w ten sposób kolejny argument swoim przeciwnikom i hejterom. Taka obrona jest przeciwskuteczna. Jeżeli ktoś mu doradza, to słabo nad tym czuwa - dodaje ekspert.
Znacznie ostrzej do tej sprawy podchodzi Bartek Fetysz, dziennikarz i krytyk show-biznesu.
- W Polsce gloryfikujemy kulturę chlania na potęgę. Alkohol obecny jest wszędzie, a jak go nie ma, to przecież nie ma imprezy, a mężczyzna, który nie pije - zamiast być przykładem godnym naśladowania jest niemęskim nudziarzem albo życiową ciotą. I to słyszane od zawsze pytanie: "Ze mną się nie napijesz?". Potem mamy dysfunkcyjne społeczeństwo, przekonane o nieszkodliwości czynu, które pyta, usprawiedliwiając przestępstwo jakim jest prowadzenie po spożyciu alkoholu: :A komu to się nie zdarzyło?". Otóż nie powinno się zdarzać nikomu! - oburza się dziennikarz.
- Dlaczego usprawiedliwiamy przestępców? Bo tym razem, prowadząc na haju, nikogo nie zabili? Opowiadanie przez pana Stuhra - osobę publiczną, do tego wybitnie rozpoznawalną i podziwianą, że "nic nie zrobiła" wsiadając po alkoholu za kółko, uważam za jakiś kosmiczny żart, odjazd wszystkich klepek i epilepsję empatii. Przyjaciele aktora, którzy "stanęli na wysokości zadania" i temu przyklaskiwali chyba mentalnie leżą głębiej niż wrak Titanica. Czy gdyby pan Stuhr czy jakikolwiek inny znany aktor nie skończył na kolizji, ale odebrałby komuś życie, to na pogrzebie klaskaliby nad trumną, "stając na wysokości zadania"? Żałosne - dodaje Bartek Fetysz.
Jego zdaniem, osoba publiczna, która popełnia przestępstwo, powinna być najsurowiej karana. - Bo może wtedy przeciętny Kowalski, zapatrzony w swoich idoli, zastanowiłby się dwa razy zanim najebany wsiądzie za kółko. Przestańmy usprawiedliwiać czyny karalne! - grzmi dziennikarz.
Kim jest Jerzy Stuhr?
Jerzy Stuhr zaczynał pracę aktora w Starym Teatrze. W filmie zadebiutował w 1971 roku niewielką rolą w "Milion za Laurę". Występował w takich produkcjach filmowych, jak: "Spokój", "Blizna", "Wodzirej", "Seans", "Bez znieczulenia", "Spis cudzołożnic", "Seksmisja", "Kingsajz". Niejednokrotnie można było go oglądać w kampaniach reklamowych oraz społecznych. W 2008 roku reklamował Raiffeisen Bank oraz Stopklatkę czy Nutircię Medyczną. Często pojawiał się w kampaniach społecznych: m.in. dla Fundacji Pomocy Dzieciom z Chorobą Nowotworową, Stowarzyszenia Unicorn, reklamach o czystym powietrzu w Krakowie. Był ambasadorem kampanii "Nie ból się. Bądź wolny od bólu" oraz kampanii "Policz się", promował też Szlachetną Paczkę.